Po kolejce: „Mama mówiła, ostatnia umiera nadzieja”, PKO Ekstraklasa zweryfikowała pucharowiczów


PKO Ekstraklasa udowadnia, że tu wszystko może się zdarzyć. Pierwsza kolejka pokazała przecież, że mistrz Polski może przegrać z kandydatem do spadku

19 lipca 2022 Po kolejce: „Mama mówiła, ostatnia umiera nadzieja”, PKO Ekstraklasa zweryfikowała pucharowiczów
Dawid Szafraniak

Liczyliśmy się wszyscy z tym, że będzie to trudny sezon dla naszych pucharowiczów. Przez ostatnie lata dziadowaliśmy, więc rankingowo sięgnęliśmy dna. To oznaczało, że będziemy trafiać na mocnych przeciwników. W większości jednak byliśmy nastawieni optymistycznie. W końcu kiedy, jak nie w tym roku. Wydawało się, że mamy naprawdę mocnych kandydatów do zaistnienia w europejskich pucharach. Pewnie znów zostaliśmy oszukani, co pokazała pierwsza kolejka PKO Ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech mający masę pieniędzy, Raków z długotrwałym projektem, Pogoń poukładana. Dawno nie mieliśmy tak mocnej czołówki PKO Ekstraklasy. Piszemy to z pełnym przekonaniem. Nie było jakiegoś męczenia buły, jak potrafiła to robić Legia w lidze. Te kluby naprawdę zasłużyły na to, żeby dostać od nas kredyt zaufania podczas występów w europejskich pucharach. Oczywiście na razie w Europie zawiódł tylko Lech, ale dni naszych pozostałych klubów również są policzone, w tym również „Kolejorza”, który ma drugą szansę w Lidze Konferencji.

Marzenia o fazie grupowej upadną jeszcze w lipcu?

Po pierwszej kolejce naszej ekstraklasy staliśmy się absolutnymi pesymistami. W naszych głowach nakreślił się już najczarniejszy scenariusz i odpadnięcie wszystkich naszych drużyn już w lipcu. Łącznie z mistrzem Polski. Najlepszym od dobrych  parunastu lat. To nie jest wcale takie niemożliwe, choć przecież mamy jeszcze czterech reprezentantów w Lidze Konferencji. Oto zestawienie, kiedy odpadaliśmy w europejskich pucharach w poszczególnych latach, a przecież przypomnijmy, że „Duma Wielkopolski” już pobiła rekord w najszybszym odpadnięciu mistrza Polski z eliminacji Ligi Mistrzów.

  • 2021/2022 – 9 grudnia (Legia Warszawa)
  • 2020/2021 – 10 grudnia (Lech Poznań)
  • 2019/2020 – 29 sierpnia (Legia Warszawa)
  • 2018/2019 – 16 sierpnia (Legia, Lech, Jagiellonia)
  • 2017/2018 – 24 sierpnia (Legia Warszawa)
  • 2016/2017 – 23 lutego (Legia Warszawa)
  • 2015/2016 – 10 grudnia (Lech, Legia)
  • 2014/2015 – 26 lutego (Legia)

Jeśli do tej pory dziadowaliśmy, to precedens, który może zdarzyć się w tym roku, trudno jakkolwiek nazwać. Jako piłka klubowa upadliśmy, a za każdym razem, gdy próbujemy się podnieść, zostajemy zneutralizowani i sprowadzeni na ziemię. Przez Azerów, Islandczyków, a zaraz Kazachów i Gruzinów, choć w ostatnich latach przegrywaliśmy już z nacjami z jeszcze większych piłkarskich peryferii. Taka nasza rzeczywistość. Nasz cel na drugą rundę Ligi Konferencji to wyjść z twarzą i nie skończyć grania jeszcze w lipcu. Jaka to byłaby hańba.

Zafundowaliśmy sobie trudnych przeciwników

Z jakiej racji granie w Europie miałoby się skończyć dla nas już w lipcu? Czemu już w drugiej rundzie Ligi Konferencji, jeśli przecież są to rozgrywki trzeciej kategorii? Mistrz Polski miałby przegrać drugi dwumecz z rzędu? Są co najmniej dwa powody. Przeciętna albo słaba forma naszych drużyn, co pokazała pierwsza kolejka PKO Ekstraklasy, ale o tym za chwilę. Mieliśmy również pecha, na którego pracowaliśmy kilka poprzednich lat, i trafiliśmy na mocnych rywali.

  • Lech Poznań – Dinamo Batumi
  • Raków Częstochowa – Astana
  • Pogoń Szczecin – Brondby
  • Lechia Gdańsk – Rapid Wiedeń

Najłatwiejszego przeciwnika ma Lech. W normalnych warunkach nie powinniśmy się obawiać mistrza Gruzji. Tylko że to nie jest ten sam „Kolejorz”, a Dinamo Batumi to nie są ogórasy, a drużyna, która realnie jest w stanie napsuć krwi mistrzowi Polski. Może się okazać, że będzie to najtrudniejszy dwumecz Lecha w drodze po fazę grupową Ligi Konferencji, ale najpierw trzeba ich pokonać, a do tego jest potrzebna lepsza gra niż ze Stalą Mielec.

Minimalnym faworytem zdaje się być również Raków Częstochowa, ale podkreślamy słowo minimalnym. Nie mamy dobrych wspomnień co do wyjazdów do Nur-Sułtanu. Wiadomo, sztuczna murawa, specyficzny klimat to wszystko składowe, które przemawiają za tym, że „Medaliki” będą musiały wspiąć się na szczyt swoich możliwości. Zresztą na siedem dwumeczów aż trzykrotnie ponieśliśmy porażki. Nie będzie wielkim zdziwieniem, jak okaże się, że i solidny Raków dostanie po portkach.

Brondby i Rapid, jeśli przygodę w europejskich pucharach potraktują poważnie, mogą roznieść nasze drużyny. Jasne, nie powinniśmy przed nikim klękać i zachować się tak jak Żalgiris przed Lechem, ale musimy mierzyć siły na zamiary. W przypadku awansu mówilibyśmy o niemałej niespodziance.

PKO Ekstraklasa zweryfikowała pucharowiczów

Michał Probierz siedząc na trybunach stadionu w Płocku, musiał mieć niezły ubaw, oglądając poczynania Lechii. Już kilka lat temu mówił o „pocałunku śmierci” spowodowanym grą co trzy dni. Jasnowidz. Lechia z Akademiją Pandev poradziła sobie bez problemów, nawet wygrała na wyjeździe. Grą może nie oczarowała, ale najważniejsze są zwycięstwa. Pojechała do Płocka i dostała solidny łomot. Wisła obnażyła wszystkie kłopoty gdańszczan, brak balansu pomiędzy ofensywą i defensywą, brak transferów i brak kreatywnych pomocników. Jeśli tak zagrają z Rapidem, ponownie zostaną wypunktowani. No chyba że 37-letni Flavio Paixao ich uratuje.

Najbardziej to i tak się zbłaźnił Lech. Mistrz Polski po lekcji futbolu w Baku miał w końcu pokazać ofensywną grę, jaką lubi John van den Brom, bo z kim tak grać jak nie z faworytem do spadku. To pokazali, ale swoją bezradność, brak planu na mecz i nie najlepsze przygotowanie fizyczne. Można twierdzić, że Stal rozegrała dobre spotkanie, ale raczej to „Kolejorz” był tak beznadziejny. Stal zweryfikują kolejne kolejki. Przecież w trzech ostatnich spotkaniach Lech stracił dziewięć bramek. Za kadencji Macieja Skorży dziewiątego gola w sezonie stracił dopiero w 12. kolejce. To naprawdę nie wygląda ciekawie, a Gruzini na pewno spróbują wykorzystać niedoskonałości poznaniaków w defensywie.

Lepiej w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy zaprezentowali się Raków i Pogoń. Wygrali swoje spotkania, ale do formy z poprzedniego sezonu brakuje jeszcze dużo. Osłabiona Warta stawiała się Rakowowi, który za bardzo nie miał pomysłu. Dopiero po 60. minucie zaczął sobie stwarzać sytuacje. Pogoń również nie miała wybitnego przeciwnika. Widzew podskoczył jej, a ten mecz mógł się potoczyć inaczej. W pamięci mamy jeszcze przecież spotkanie na Islandii, a w zasadzie rozruch, jaki sobie zrobiła Pogoń. Jeśli po meczu z KR w Szczecinie zachwycaliśmy się grą „Portowców”, tak dwa kolejne spotkania już nie wyglądały tak optymistycznie.

Warta Poznań szarżowała, szarżowała aż… przeszarżowała

PKO Ekstraklasa – komu zostanie tylko ona?

Pierwsza kolejka przyniosła więcej zmartwień niż pozytywów dla naszych pucharowiczów. Wygląda jednak na to, że ta druga runda Ligi Konferencji może okazać się kluczowa w dalszej walce o fazę grupową. Takie oddzielenie mężczyzn od chłopców. Kto faktycznie da radę i przejdzie, a kto skupi się tylko na walce w lidze.

Nadzieja umiera ostatnia, ale musimy sobie zdawać sprawę, że po każdym awansie naszego zespołu powinniśmy otwierać butelkę z szampanem. Te starcia nie będą łatwe, a po najlepszym sezonie PKO Ekstraklasy od lat musimy drżeć nawet przed meczem z mistrzem Gruzji. W końcu wszystko, co mamy, to tę nadzieję, że życie nas poskleja.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze