FJW: Urodzony na spalonym


20 sierpnia 2012 FJW: Urodzony na spalonym

Piłkarzy wybitnych zapamiętujemy głównie za sportowe osiągi, które w zasadzie sprowadzają się do suchych statystyk. W ludzkich umysłach tkwią futboliści z rekordową liczbą wbitych goli, zdobytych pucharów czy otrzymanych żółtych kartek. Tych najwybitniejszych wyróżniają jednak mocno zindywidualizowane szczegóły. A to któryś miał jedną nogę krótszą, a to nosił ekstrawagancką fryzurę, a to wyrywał chorągiewki z rogów boiska. Z jakiego więc powodu zapamiętamy Filippo Inzaghiego, oprócz rzecz jasna niesamowitych, choć suchych statystyk?


Udostępnij na Udostępnij na

Karierę zaczynał w swoim rodzinnym mieście – w Piacenzie. Choć debiutował w barwach tego klubu jako nastolatek, zaliczył tylko trzy bezbramkowe występy, a dwa kolejne sezony spędził na wypożyczeniu. Piłkarsko dojrzał, wrócił i swoją wartość potwierdził w stroju Piacenzy, której piętnastoma bramkami pomógł awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Swoją grą i liczbą strzelonych goli zyskał przychylność włodarzy AC Parma, którzy to ściągnęli Inzaghiego do siebie, dając mu tym samym możliwość debiutu w Serie A.

Filippo Inzaghi, AC Milan
Filippo Inzaghi, AC Milan (fot. Calciomercato.com)

W lidze tej pozostał już do końca kariery, mimo tak naprawdę nieudanego pierwszego sezonu. Wbił rywalom tylko dwie bramki, z czego jedną ekipie Piacenzy. Nie okazał radości, po pokonaniu golkipera swojej byłej drużyny zwyczajnie się popłakał z żalu. Statystyki nie oddają jednak w pełni jego ówczesnej gry. Nie każdy bowiem pamięta, że w trakcie sezonu doznał złamania prawej nogi tak poważnego, iż rozważał nawet zakończenie kariery. Pokazał jednak, jak silny ma charakter, kontuzję pokonał i wrócił na murawę. Warto dodać, iż w ostatnim meczu sezonu poprowadził kolegów jako kapitan, a za całokształt boiskowej twórczości otrzymał tytuł Najlepszego Młodego Piłkarza Serie A.

Po perspektywicznego snajpera sięgnęła Atalanta Bergamo. 23-latek zaufania działaczy klubu nie zawiódł. Do siatki rywali trafił 24 razy, najwięcej spośród wszystkich piłkarzy. Oczywistym było, że średniak Serie A nie utrzyma swojej gwiazdy i w kolejnym sezonie zasilił Inzaghi barwy ówczesnego mistrza Włoch – Juventus Turyn. Wreszcie mógł grać na najwyższym poziomie, u boku piłkarzy wybitnych. Tutaj też dał się poznać kibicom w Europie, bo choć okraszony bramką debiut w międzynarodowych rozgrywkach miał już za sobą, to właśnie za sprawą klubu z Turynu mógł na europejskich salonach zagościć na stałe.

Występy w barwach „Starej Damy” przyniosły mu nie tylko trofea, ale także popularność. I to niekoniecznie taką, o którą zabiegają boiskowi celebryci. Inzaghi nie pchał się specjalnie przed obiektywy paparazzich, nie karmił fanów skandalami z życia prywatnego, nie brylował na bankietach. Dyskusję wśród kibiców wywoływał prędzej stylem gry, nierzadko budzącym autentyczną nienawiść.

Nie lubił bowiem nasz bohater gola po prostu strzelić, do tego z poszanowaniem przepisów. Nie, on piłkę do siatki wbijał najczęściej przypadkowo, rzadko nogą. Futbolówka to odbiła mu się od pleców, tudzież od ich niższych rejonów, bo akurat czyhał gdzieś w okolicach linii bramkowej. Grał w jednej linii z ostatnim defensorem rywali, na granicy spalonego. Granicę tę zresztą chętnie przekraczał, nie będąc za to karanym przez sędziów. Sir Alex Ferguson rzekł nawet kiedyś o nim, że „urodził się na spalonym”. Nie trzeba chyba dodawać, jakie uczucia gole zdobyte ze spalonego wywoływały u jego rywali.

Filippo Inzaghi był bohaterem finału klubowych mistrzostw świata 2007
Filippo Inzaghi był bohaterem finału klubowych mistrzostw świata 2007 (fot. calcioalpallone.com)

Karierę Inzaghiego w Turynie nieco spowolnił David Trezegeut, którego przyjście do „Starej Damy” oznaczało dla Włocha rzadsze występy. Skorzystał więc z możliwości przenosin do Mediolanu, czym oczywiście nie zyskał aprobaty swoich byłych fanów. Kolejne lata pokazały jednak, że ruch to był znakomity. „Super Pippo” spełnił bowiem w Milanie swoje największe marzenie – sięgnął po najważniejsze europejskie trofeum, wygrywając Ligę Mistrzów. Jak na ironię, finałowym rywalem mediolańskiej ekipy był… Juventus Turyn.

W Mediolanie spędził swoje najpłodniejsze piłkarsko lata. Dwukrotnie sięgnął po tytuł mistrza Włoch, również dwa razy wygrywał Ligę Mistrzów. To tutaj wyśrubował także liczbę strzelonych goli. Przez moment był nawet najskuteczniejszym piłkarzem w historii rozgrywek europejskich, dla Milanu w tej kategorii wciąż takim pozostaje (70 trafień). W historii Serie A jest obecnie piąty.

Choć zapamiętany będzie głównie ze spalonych, symulowania fauli czy goli wbijanych niemal każdą częścią ciała, to nikt nie odmówi mu piłkarskiego talentu. Nigdy się nie poddawał (wypożyczenia do słabych klubów, ciężka kontuzja), nie akceptował roli drugoplanowej (przejście z Juventusu do Milanu), do końca nie tracił także apetytu na strzelanie bramek. Piłkarzem był na pewno nietuzinkowym, ciężko bowiem znaleźć kogoś, do kogo można by go przyrównać. Próżno szukać piłkarskich cech wspólnych nawet u jego młodszego brata, Simone.

Dlatego tym bardziej szkoda, że karierę definitywnie zakończył. Trudno wymagać od 39-latka, by wciąż ganiał za piłką na najwyższym poziomie. A jego tylko taki interesuje, odrzucił możliwość pokopania sobie w amerykańskiej MLS. Pozostał w Milanie, w którym wszystko, co ma najlepsze, przekazywać będzie młodym adeptom sztuki piłkarskiej. Jak sam mówi, to tylko początek. Chce bowiem wygrać Ligę Mistrzów ponownie, tym razem jako trener.

Komentarze
~... (gość) - 12 lat temu

Pippo jak to Pippo.... Ale bardziej lubiłem Sheve...

Odpowiedz
~dziad (gość) - 12 lat temu

Nie lubiłem go, najgorszy typ napastnika do
oglądania, mało efektowny, wiecznie na spalonym i
wiecznie z pretensjami, że na nim nie był. Taka
chuda gnida czychająca na łatwą piłkę, Szewa
przy nim to był killer i przecinak.

Odpowiedz
~dziad (gość) - 12 lat temu

Nie lubiłem go, najgorszy typ napastnika do
oglądania, mało efektowny, wiecznie na spalonym i
wiecznie z pretensjami, że na nim nie był. Taka
chuda gnida czychająca na łatwą piłkę, Szewa
przy nim to był killer i przecinak.

Odpowiedz
~Milanista (gość) - 12 lat temu

Piszcie co chcecie ale to mój ulubiony piłkarz. mam
nadzieję że wygra LM w roli trenera Milanu. FORZA
MILAN

Odpowiedz
~fsdgd (gość) - 12 lat temu

Inzaghi to legenda nie tylko Milanu i Serie A ale i
Europejskich pucharów! nie jeden nie strzeli tylu
bramek w Amatorskiej lidze co on w Lidze Mistrzów!
Szacun dla nicgo i mam ndzieje że poprowadzi Milan
tym razem do zwycięstwa w LM jako trener :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze