FJW: Lech Poznań w Lidze Europy w 2010 roku (Wspomnienie)


Przypominamy losy „Kolejorza” z czasów gry w grupie śmierci LE

22 października 2020 FJW: Lech Poznań w Lidze Europy w 2010 roku (Wspomnienie)
Wikipedia.org

Przed dziesięcioma laty Lech Poznań też grał w fazie grupowej Ligi Europy. Wtedy to „Kolejorz” trafił do grupy śmierci z Juventusem, Manchesterem City i Salzburgiem. Poznaniacy mieli w tej grupie tylko asystować, a osiągnęli wielki sukces w postaci awansu do fazy pucharowej. Skoro dzisiaj rozpoczyna się dla nich nowy rozdział w tych rozgrywkach, to warto trochę powspominać stare lata. A co się dzieje z ówczesnymi piłkarzami Lecha? Odpowiedź znajdziecie w naszym artykule.


Udostępnij na Udostępnij na

W sezonie 2010/2011 awans do fazy grupowej Ligi Europy nie był taki łatwy dla poznaniaków. Najpierw z tytułu mistrza Polski Lech Poznań zagrał w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Te nie były łatwą przeprawą, bo już na pierwszej przeszkodzie były problemy. Inter Baku był na tyle wymagającym przeciwnikiem, że potrzebny był konkurs rzutów karnych do wyłonienia zwycięzcy. Na szczęście lepiej egzekwowali je polscy piłkarze. W następnej rundzie Sparta Praga okazała się być za mocnym rywalem dla polskiej drużyny. Dlatego konieczny był jeszcze jeden dwumecz o grę w Lidze Europy. Przeciwnikiem poznaniaków było Dnipro, z którym udało się rozprawić (1:0, 0:0). Gra ówczesnego mistrz Polski podczas eliminacji nie była najlepsza. Dlatego mocno obawiano się o korzystny rezultat po poznaniu przeciwników w fazie grupowej.

Wielki Lech Poznań

Występ w fazie grupowej zaczął się bardzo dobrze. Pierwszy mecz rozegrano z Turynie z Juventusem. Tego dnia wielki mecz rozgrywam Artjoms Rudnevs, który popisał się hattrickiem. I to dokończył go w ostatniej minucie spotkania, dając Lechowi sensacyjny remis 3:3. Do przerwy „Kolejorz” prowadził 2:1, ale w drugiej połowie Włosi wzięli się za odrabianie strat. Kiedy wydawało się, że uda się im zgarnąć trzy punkty, to łotewski napastnik popisał się takim strzałem jak w filmiku poniżej.

W kolejnym meczu Ligi Europy Lech Poznań wygrał z Salzburgiem 2:0 na własnym stadionie po golach Manuela Arboledy i Sławomira Peszko. W trzeciej kolejce poznaniacy polecieli do Manchesteru. Tam niestety doznali porażki 1:3. Katem Lecha był Emmanuel Adebayor, który zdobył trzy bramki. Na otarcie łez gola zdobył Joel Tshibamba. Poza słabym meczem w Anglii, Lechowi szło także kiepsko w ekstraklasie. Dlatego z początkiem listopada zmieniono trenera. Zwolniony został Jacek Zieliński, a w jego miejsce zatrudniono Jose Mari Bakero. Już z hiszpańskim szkoleniowcem na pokładzie ówcześni mistrzowie Polski zagrali jeden z najlepiej wspominanych meczów europejskich pucharów w historii polskich drużyn. Pokonali u siebie Manchester City 3:1 po golach Dimitrije Injacia, Manuela Arboledy i Mateusza Możdżenia.

W 5. kolejce do Poznania przylecieli Włosi. Na szczęście Polaków pojawił się wtedy pierwszy śnieg, który utrudniał grę Juventusu. Dzięki tej pomocy od natury, polskiej drużynie udało się zremisować 1:1, choć długo poznaniacy prowadzili po bramce Rudnevsa. Dopiero pięć minut przed końcem udało się gościom doprowadzić do wyrównania. W ostatniej kolejce Lech Poznań zagrał na wyjeździe z Salzburgiem. Tam po bramce Semira Stilicia udało się odnieść zwycięstwo i awansować z 2. miejsca do fazy pucharowej. Niestety przygoda z Ligą Europy dla „Kolejorza” skończyła się na 1/16 finału. SC Braga przegrała w stolicy Wielkopolski 0:1, ale na swoim obiekcie zwyciężyła 2:0 i zakończyła sen mistrzów Polski.

Gdzie oni są?

Po tych 10 latach to w zasadzie tylko jeden piłkarz „Kolejorza” jeszcze ociera się o szatnię. Taki długi okres oczywiście musiał wiązać się z masą zmian. Niestety, Lech Poznań do końca nie poczynił planowanych kroków, choć jest to cały czas czołowa ekipa na warunki ekstraklasy. Plany były nieco ambitniejsze, ale do dzisiaj mogą chwalić się rolą ekipy, która potrafi świetnie szkolić młodych piłkarzy. Jednak nie będziemy tutaj wspominać tego, co się tam teraz dzieje. Pora na przedstawienie tego, co się dzieje z zawodnikami, którzy reprezentowali barwy poznaniaków w sezonie 2010/2011.

Jasmin Burić

W fazie grupowej Ligi Europy bronił w trzech meczach (w dwóch z Manchesterem City i z Salzburgiem w 2. kolejce). Rywalizował o bluzę z numerem 1 z Krzysztofem Kotorowskim. Dla niego był to drugi sezon w Poznaniu, gdzie został w nim przez 10 lat. Latem 2019 roku przeniósł się do Hapoelu Hajfa. W stolicy Wielkopolski raczej nie osiągnął oczekiwanego poziomu bronienia. Choć z „Kolejorzem” świętował dwa tytuły mistrza Polski, jeden Puchar Polski i dwa Superpuchary. Praktycznie zawsze z kimś musiał rywalizować o wyjściowy skład i nigdy nie zagrzał miejsca w bramce na dłużej. Obecnie w Izraelu ma pewne miejsce w składzie.

Krzysztof Kotorowski

W Lechu grał od 2004 roku do 2016, kiedy to zakończył karierę. W tym pamiętnym sezonie bronił przez całe eliminacje oraz w fazie grupowej w meczach z Juventusem i ostatnim z Salzburgiem. Wychowanek Olimpii Poznań związany do dzisiaj z rodzinnym miastem. Można śmiało nazywać go jedną z legend „Kolejorza”, a dzisiaj pracuje z młodzieżą. Z sezonu 2010/2011 do piłkarskiego słownika przeszła jedna fraza związana z nim. Wypowiedziana przez trenera Jacka Zielińskiego podczas rzutów karnym z Interem Baku: – Kociu, obroń!

Manuel Arboleda

Grał we wszystkich meczach fazy grupowej i zdobył dwa gole. Tylko w pierwszym meczu z Manchesterem City został zmieniony przed końcowym gwizdkiem. Dużo chyba na jego temat pisać nie musimy. Kolumbijczyk bez wątpienia był jednym z najlepszych stoperów, jacy pojawili się na polskiej ziemi. W Poznaniu zakończył karierę w 2014 roku. Dzisiaj Arboleda zajmuje się zabawą w agenta piłkarskiego w swojej rodzinnej Kolumbii, choć za Polską tęskni. Pełni też funkcję jednego ze skautów Lecha.

Grzegorz Wojtkowiak

W fazie grupowej wystąpił w czterech meczach. Swego czasu był przymierzany do reprezentacji Polski, gdzie zagrał 24 meczach. Jego drogi z Lechem rozeszły się w 2012 roku, gdzie wtedy Wojtkowiak przeniósł się do TSV 1860 Monachium. Niemczech nie zwojował i wrócił do Polski, gdzie grał w Lechii Gdańsk. Dzisiaj ma 36 lat i występuje drugi rok w rezerwach Lecha.

Bartosz Bosacki

Nie zagrał tylko w pierwszym meczu z Juventusem. Wracał do Poznania po latach gry w Niemczech. Dla niego to był ostatni sezon w karierze, choć mógłby spokojnie jeszcze grać dalej. Dzisiaj Bartosz Bosacki jest menadżerem piłkarskim prowadzącym agencję wraz z trzema innymi ludźmi, ale pod jego skrzydłami znajdują się głównie piłkarze zagraniczni (głównie Duńczycy).

Luiz Henriquez

Ówczesny podstawowy lewy obrońca. W fazie grupowej wychodził w pierwszym składzie na każde spotkanie. Niestety w tym ostatnim przedwcześnie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Grał w Poznaniu przez osiem lat, a w 2015 roku wrócił na chwilę do Panamy. A co dzisiaj u niego? Najlepszą odpowiedź znajdziecie w poniższym wywiadzie, gdzie wspominamy z Henriquezem właśnie te czasy świetności Lecha.

Luis Henriquez: Zobaczymy Lecha w grupie! [WYWIAD]

Marcin Kikut

Piłkarz, który w Poznaniu czuł się dobrze. Niektórzy kibice widzieli go nawet w reprezentacji Polski, ale nie zagrzał w niej miejsca na długo. Wystąpił we wszystkich meczach fazy grupowej. Ale w 2012 roku musiał już opuścić Lecha. Niestety od tego momentu jego kariera zaczęła jechać w dół. Ruch Chorzów, Widzew Łódź, Bytovia Bytów, Formacja Mostki i Tarnovia Tarnowo Podgórne. W tym ostatnim klubie zakończył karierę na początku 2019 roku, gdzie pełnił też rolę trenera.

Marcin Kamiński

W fazie grupowej zagrał tylko siedem minut, ale on wtedy miał 18 lat i dopiero wchodził do drużyny. Potem przez kilka lat zbudował swoją markę w Poznaniu. W 2016 roku odszedł do Stuttgartu. Dla niektórych za późno wybrał zagraniczny klub. W Niemczech gra poprawnie, ale mocno wyhamowały go kontuzje. W obecnym sezonie wrócił do gry po ciężkiej kontuzji. Nie zawsze może liczyć na pierwszy skład ekipy z Bundesligi.

Dimitrije Injac

Wtedy podstawowy gracz środka pola. Głównie odpowiedzialny za defensywę. Ale w meczu z Manchesterem w Poznaniu zdobył ważnego gola. W Lechu grał do 2012, po czym przeniósł się do Polonii Warszawa. Wrócił po roku, ale to już nie było to samo. Ostatni sezon piłkarskiej kariery spędził w Widzewie. W 2015 roku zawiesił buty na kółku.

Ivan Djurdjević

Kolejny ważny zawodnik środka pola. Ważna postać drużyny, wojownik z charakterem operujący kilkoma językami. Bardzo związał się z Lechem. Dlatego w 2014 roku po zakończeniu kariery zaczął wyrabiać papiery trenerskie. Długo szkolił młodzież Lecha, a swoją szansę w pierwszej drużynie otrzymał w maju 2018 roku. Niestety wytrzymał tylko do listopada. Obecnie udowadnia swoją wartość jako trener Chrobrego Głogów.

Tomasz Bandrowski

Wtedy już pełnił rolę zmiennika. Przegrywał walkę o skład z wyżej wymienionymi piłkarzami. W styczniu 2012 roku przeszedł do Jagiellonii Białystok, a w lipcu 2014 roku zakończył piłkarską karierę.

Mateusz Możdżeń

Jako 19-latek przebijał się do składu Lecha. Otrzymał szansę od Bakero, a gol z Manchesterem miał być początkiem wielkiej kariery. Niestety do dzisiaj pamięta się go tylko z tego uderzenia. Umiejętności miał na coś więcej, ale nie udało mu się wycisnąć więcej ze swojego talentu. Próbował sił w Lechii, Podbeskidziu, Koronie, Zagłębiu Sosnowiec i obecnie w Widzewie. Niestety zaliczył mocny zjazd.

Semir Stilić

Kluczową postać Lecha i ogólnie naszej ligi. Umiejętności miał ponad naszą ligę, ale nigdzie innych miejsc nie podbił. Próbował w Karpatach Lwów i Gaziantepsporze. Potem miał dobry okres w Wiśle Kraków. Kolejne podejście zagraniczne to APOEL Nikozja i tam też średnio wyszło. Dzisiaj gra w Zeljeznicarze, którego jest wychowankiem.

Siergiej Kriwiec

Kolejny piłkarz zagraniczny dobrze wspominany w Poznaniu. Obok Stilicia zdecydowanie najlepszy transfer tego okresu. Białorusin był świetny technicznie i wnosił dużo spokoju do gry. W 2012 roku Lech otrzymał za niego 0,5 mln euro od chińskiego klubu. To raczej nie był dobry ruch Kriwieca, który po tej eskapadzie obniżył loty. Jeszcze w BATE pokazywał klasę, dlatego otrzymał ofertę z Metz. Francja to były za wysokie progi dla niego. W Polsce ani w Wiśle Płock ani Arce nie grał na dawnym poziomie. Dzisiaj jest piłkarzem Dinama Brześć.

Jakub Wilk

Joker w talii poznańskich trenerów. Nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca w wyjściowym składzie. W 2012 roku zapragnął zmian. Spróbował sił w Lechii, Źalgirisie, Vaslui i ponownie w Żalgirisie. Od 2014 roku wędrował coraz niżej. Zagłębie Sosnowiec, Bytovia Bytów, Polonia Środa Wielkopolska i dzisiaj reprezentuje barwy Tarnovii Tarnowo Podgórne.

Sławomir Peszko

Miał być drugim wielkim polskim transferem po przejściu Roberta Lewandowskiego do Borussii Dortmund. On poczekał z ruchem w stronę Bundesligi do zimy. Za granicą występował w Koln, Wolverhamptonie i Parmie. W 2015 roku wrócił do Polski, gdzie grał w Wiśle Kraków i Lechii. Nie wniósł się ponad przeciętność, dlatego dzisiaj występuje w Wieczystej Kraków.

Jacek Kiełb

Przychodził do Poznania jako lider i najlepszy gracz Korony. Ale jego przypadku wyszło, że wszędzie dobrze, ale w Kielcach najlepiej. W Lechu pełnił rolę rezerwowego. Na dłuższą metę nie zaistniał. Próbował jeszcze swoich umiejętności w innych miejscach w Polsce, ale w Koronie czuje się najlepiej. Choć do dawnej świetności dzisiaj już nie nawiązuje.

Artjoms Rudnevs

Świetny następca Lewandowskiego. Bohater meczu z Juventusem. Mieli dużo pociechy z Łotysza w Poznaniu. Podobnie jak inne gwiazdy Lecha obrał kierunek na Bundesligę. W 2012 roku został piłkarzem HSV. Potem próbował sił w Hannoverze i Koln. Nie podbił Niemiec. Był solidnym snajperem jak na Niemcy. Niestety w 2017 roku musiał zakończyć karierę. Jego żona zaczęła mieć problemy psychiczne. Rudnevs skończył z futbolem i zajął się rodziną.

Joel Tshimbamba

Karierę zaczynał w Holandii, a do Lecha trafił z Arki Gdynia. W Poznaniu miał tylko przebłyski, dlatego nie wiązano z nim wielkich nadziei. Później trochę powędrował. Grał w Grecji, w Rosji, w Chinach, w Danii, w Armenii, w Bułgarii, w Słowenii, na Cyprze, w Indonezji, w Belgii i wylądował we Włoszech. Nie grał w topowych klubach, a dzisiaj gra w Afro Napoli. Klubie zrzeszającym emigrantów w Neapolu.

Artur Wichniarek

Pewnie mało kto pamięta, że sam Król Artur na koniec kariery pograł chwilę w Polsce. Głównie grywał na początku eliminacji i w pierwszych dwóch meczach fazy grupowej. Niestety to już nie była ta sama magia, co kiedyś. W styczniu Wichniarek jeszcze wrócił do Niemiec i grał w Ingolstadt. Latem 2011 roku zakończył piłkarską karierę. Dzisiaj możemy oglądać go w telewizji w roli eksperta lub komentatora piłkarskiego.

***

Lech Poznań zagrał jeszcze w fazie grupowej Ligi Europy pięć lat później. Wtedy nie udało się wyjść do fazy pucharowej, choć rywale byli teoretycznie łatwiejsi. Teraz wszystko zależy od samych zawodników, czy 2020 rok będzie wspominany tak dobrze jak 2010. Przekonamy się w najbliższym czasie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze