FJW: Eintracht Frankfurt z Pucharem UEFA w 1980 roku


W przeszłości SGE grywało w finałach europejskich pucharów. Dlaczego nie znaczy więcej w Niemczech?

17 maja 2022 FJW: Eintracht Frankfurt z Pucharem UEFA w 1980 roku
faz.net

W ciągu ostatnich kilku sezonów frankfurtczycy zaskakiwali swoją grą w Lidze Europy. W 2022 roku wreszcie udało się im znaleźć w finale, w którym wcale nie będą bez szans na zwycięstwo. Pewnie myślicie, że to pierwszy finał europejskich pucharów dla „Orłów”, ale tak nie jest. SGE w przeszłości pojawiało się dwukrotnie w meczu kończącym rozgrywki ważnego europejskiego turnieju. Raz skończyło je z trofeum, kiedy Eintracht Frankfurt w 1980 roku wygrał Puchar UEFA. Teraz wspomnienia tamtych dni odżywają w pamięci kibiców. Dlaczego potem nie było tak dobrze?


Udostępnij na Udostępnij na

Eintracht Frankfurt w Niemczech zawsze uchodził za drużynę będącą ligowym średniakiem. Patrząc na półkę z trofeami, nie widzimy tam za dużo zdobyczy. Jest mistrzostwo Niemiec z 1959 roku (jeszcze sprzed powstania Bundesligi), pięć wygranych w Pucharze Niemiec, a do tego jeszcze parę mniejszych tytułów z przeszłości. Ale w gablocie SGE znajduje się coś, o czym marzyło wiele klubów. Trofeum za wygranie Pucharu UEFA w 1980 roku. Finał Ligi Europy 2022 odświeża dawne wspomnienia i wielkie świętowanie we Frankfurcie.

Przed najważniejszym meczem w historii

Sezon rozgrywek Pucharu UEFA 1979/1980 był niepowtarzalny. Pierwszy raz mieliśmy finał złożony z dwóch przedstawicieli Bundesligi. Pierwszy i ostatni raz w historii półfinalistami były cztery drużyny z jednego kraju. Jakby było mało, to pierwszy i ostatni raz aż pięć ekip z Niemiec zameldowało się w ćwierćfinale. Nigdy później żadnej inny kraj nie miał tylu przedstawicieli na tym etapie turnieju. „Orły” doszły do finału tych rozgrywek, pokonując po drodze Aberdeen, Dinamo Bukareszt, Feyenoord, Zbrojovkę Brno i Bayern Monachium.

Ich rywalem w finałowym dwumeczu była Borussia Mönchengladbach, która wyeliminowała kolejno Viking Stavanger, Inter Mediolan, Universitateę Krajową, Saint-Etienne i Stuttgart. Faworytem tego pojedynku były „Źrebaki”, choć to był już kres tej wielkiej drużyny, która w latach 70. XX wieku zdobywała czterokrotnie mistrzostwo Niemiec (pierwsza drużyna w historii Bundesligi z trzema tytułami mistrzowskimi z rzędu). Dodatkowo to BMG broniła tytułu, bo sezon wcześniej to właśnie ona wygrała Puchar UEFA.

Eintracht Frankfurt tak w zasadzie w tym okresie w Niemczech był średniakiem. „Orłom” zdarzały się wysokie loty i potrafiły zahaczyć o najniższy stopień podium w lidze, ale najczęściej dobry rok przeplatał słabszym. Choć nie schodziły poniżej 9. miejsca w ligowej tabeli. Podchodząc do finałowego dwumeczu, nie miały za sobą dobrego czasu w Bundeslidze. Przewagą BMG było jeszcze doświadczenie z wcześniejszych gier na europejskim froncie, w tym finałów. SGE miało mniejsze doświadczenie w Pucharze UEFA, ale szło w tych rozgrywkach jak burza.

Eintracht Frankfurt zdobywcą Pucharu UEFA 1980

Wyeliminowanie w półfinale zmierzającego po mistrzostwo Niemiec Bayernu dało wiele wiary frankfurtczykom przed ostatnim dwumeczem. Pierwszy mecz rozgrywali oni na wyjeździe, ale zaczęli od prowadzenia w 37. minucie po trafienie Haralda Kargera. Tuż przed przerwą wyrównał Christian Kulik. W drugiej połowie to znowu „Orły” wyszły na prowadzenie za sprawą Bernda Hölzenbeina, ale ostatnie zdanie należało do gospodarzy. Stawiający pierwsze kroki w seniorskiej piłce Lothar Matthäus zdobył gola na 2:2, a wynik pierwszego spotkania ustalił w końcówce Karger.

Eintracht za bardzo nie przejął się przegraną z pierwszego meczu, bo w ówczesnym sezonie zwykle wyglądał słabo na wyjazdach. Rewanż grał na swoim stadionie i to on prowadził grę. Mógł sobie na to pozwolić, bo przyjezdni bardziej starali się bronić rezultatu z wcześniejszego starcia, niż szaleńczo atakować. Ataki „Orłów” nic nie dawały, bo w bramce Borussii świetnie spisywał się Wolfgang Kneib. Friedel Rausch, trener SGE, zaskoczył, wpuszczając na boisko 19-letniego Freda Schauba, który w 81. minucie zdobył jedynego gola. Dzięki zasadzie goli na wyjeździe Eintracht wygrał Puchar UEFA. Pokonani zostali podopieczni Juppa Heynckesa, który stawiał pierwsze kroki w roli trenera.

Niemieccy bohaterowie

Eintracht Frankfurt w 1980 roku był zbudowany podobnie jak obecna drużyna „Orłów”. W składzie było kilku znanych i doświadczonych zawodników, a do tego jeszcze zaciąg zagraniczny. Oczywiście dawniej nie był on aż tak pokaźny, ale i tak jak na tamte czasy było tam dużo zawodników spoza RFN. Było też miejsce dla paru młokosów, którzy z czasem się wypromowali i poszli dalej (nie wszyscy). Choć w przeszłości drużyny piłkarskie nie robiły wielkich rewolucji kadrowych co okienko transferowe.

W tamtym SGE największą gwiazdą był Jürgen Grabowski, mistrz Europy z 1972 roku oraz mistrz świata z 1974 roku. Całą karierą piłkarską był związany z Eintrachtem, ale w tym najważniejszym finale w historii klubu nie mógł wystąpić. Wiosenne spotkanie ligowe pomiędzy „Orłami” i „Źrebakami” fatalnie skończyło się dla niemieckiego napastnika. Matthäus ostro wślizgiem potraktował weterana, który doznał urazu stopy. Na tyle poważnego, że Grabowski po finale ogłosił zakończenie kariery. Ale mimo braku tak ważnego piłkarza doceniono jego wkład w budowę siły frankfurtczyków i to on podniósł w górę zdobyte trofeum. Szkoda, że nie było mu dane dożyć do finału Ligi Europy. Zmarł 10 marca 2022 roku.

Jeżeli chodzi o innych weteranów i ważne postacie drużyny, to byli nimi Werner Lorant, Bernd Nickel i Bernd Hölzbein. Ostatni z nich (mistrz świata z 1974 roku) strzelił bramkę w pierwszym meczu, a potem był we Frankfurcie jeszcze przez jeden sezon. Następnie wyleciał do Stanów Zjednoczonych, w których grał w paru klubach tamtejszej ligi. Lorant i Nickel też jeszcze długo nie grali w Eintrachcie, przenosząc się na koniec kariery do innych drużyn. Na koniec trzeba wymienić młodszego Charly’ego Körbela, który całą karierę piłkarską związał z SGE, a rozegrał dla niego 602 mecze w Bundeslidze! Nikt w Niemczech do dzisiaj nie rozegrał więcej meczów w lidze od tego legendarnego obrońcy.

Zagraniczny zaciąg i dyrygent

Z innych wartych wymienienia piłkarzy musimy wspomnieć o bramkarzu z NRD Jürgenie Pahlu, który zadomowił się we Frankfurcie (po ucieczce z ojczyzny) i spędził w nim ponad dziesięć lat. Dopiero na koniec kariery wyjechał pograć parę sezonów w Turcji. Ze Wschodnich Niemiec podobną drogę przeszedł Norbert Nachtweih (uciekał razem z Pahlem). Ale w „Orłach” grał krócej, bo w 1982 roku przeniósł się do Bayernu Monachium. Karierę w Niemczech zrobił jeszcze austriacki obrońca Bruno Pezzey, który rozegrał dla SGE oraz dla Werdera ponad 250 meczów w Bundeslidze.

Nie możemy pominąć Cha Bum-Kuna, który był jak na te czasy niezwykłym transferem. Ten były dynamiczny napastnik jest legendą reprezentacji Korei Południowej, a przez wielu jest nazwany najlepszym piłkarzem z Azji w historii. W Niemczech zrobił świetną karierę, bo po Eintrachcie w 1983 roku otworzył kolejny niemiecki rozdział z Bayerem Leverkusen. W 1980 roku był ważnym ogniwem „Orłów”.

Na koniec zostawiliśmy postać trenera. Friedel Rausch, zanim zaczął trenować drużyny w Bundeslidze, to sam w niej grał. Był piłkarzem Schalke 04, a najbardziej jest wspominany z tego, że w 1969 roku w derbach z BVB… ugryzł go w tyłek policyjny owczarek. Trenerkę zaczynał od byłego klubu (jedno wicemistrzostwo), a w SGE wylądował w 1979 roku i pracował zaledwie przez sezon. Potem przez 13 lat trenował kluby poza ojczyzną, m.in. w Fenerbahce, Iraklisie i Lucernie (mistrzostwo i Puchar Szwajcarii). W latach 90. XX wieku pracował jeszcze z niemieckimi klubami, a najlepiej może wspominać przygodę z Kaiserslautern, z którym zdobył wicemistrzostwo Bundesligi. Niestety wielu trofeów nie zdobywał, a bez wątpienia największym sukcesem w karierze było wygranie Pucharu UEFA.

Pierwszy niemiecki klub w finale europejskich pucharów

Eintracht Frankfurt był jednym z ostatnich klubów, które zdobywały mistrzostwo Niemiec przed powstaniem profesjonalnej ligi. W 1959 roku „Orły” ten jeden jedyny raz były najlepsze w kraju, co zagwarantowało im udział w kolejnej edycji Pucharu Mistrzów. Były to prestiżowe, choć wtedy młode rozgrywki. Pierwszy sezon rozegrano w latach 1955-1956.

Pierwsze cztery edycje wygrał Real Madryt. W piątym z rzędu finale na drodze „Królewskich” stanęło SGE. Frankfurtczycy debiutowali w tych rozgrywkach, ale nie w europejskich pucharach. Wcześniej rozgrywali mecze Pucharu Miast Targowych, bez większych sukcesów. W sezonie 1959/1960 Eintracht wyeliminował Young Boys, Wiener SC i Rangers FC. Pokonanie Szkotów dało Niemcom mocnego kopa, bo ostatni mecz tych rozgrywek miał być rozegrany właśnie w Glasgow. Niemieccy piłkarzy zdominowali przeciwników, pokonali ich w dwumeczu 6:1 i 6:3.

Eintracht stał się pierwszym niemieckim zespołem, który zagrał w finale europejskich pucharów. W pojedynku z Realem Madryt nie miał większych szans. „Królewscy” wygrali ten mecz 7:3, ale wynik do końca nie odzwierciedla gry. „Orły” dostosowały się do poziomu przeciwnika, dając duże show publice zgromadzonej na Hampton Park. Dziesięć goli w finale i zacięta gra z obu stron sprawiły, że po latach UEFA ogłosiła ten mecz najlepszym finałem w historii Pucharu Mistrzów.

Na kolejny mecz finałowy tak ważnych rozgrywek z udziałem niemieckiego klubu trzeba było czekać do 1974 roku. Eintracht Frankfurt na swój kolejny finał w Europie czekał do 1980 roku.

33 lata ciągłej gry w Bundeslidze

Eintracht Frankfurt nie zalicza się do grona utytułowanych klubów w Niemczech. Sekcja piłkarska SGE powstała w 1899 roku i szybko zdobywano parę mniej znaczących pucharów. Ale pierwszy poważniejszy triumf to ten wspominany wyżej z 1959 roku. „Orły” były jednym z klubów założycieli profesjonalnych rozgrywek w Niemczech. Grę w Bundeslidze zaczęły dobrze – od 3. miejsca w sezonie 1963/1964. W kolejnych latach uchodziły za ligowego średniaka, a dopiero w latach 70. XX wieku mogły cieszyć się z dwukrotnego zdobycia DFB Pokal. Finał Pucharu UEFA w 1980 roku był najważniejszym wydarzeniem w historii klubu.

Po sukcesie w międzynarodowych rozgrywkach wcale nie zrobiło się lepiej. Co prawda, Eintracht Frankfurt zdobył jeszcze dwukrotnie Puchar Niemiec, ale wyglądał coraz słabiej w lidze. Kryzys przyszedł właśnie w latach 80. XX wieku, kiedy zaczęły się problemy finansowe. Były one spowodowane problemami sekcji hokejowej oraz niską frekwencją na trybunach. To sprawiło, że frankfurtczycy musieli sprzedawać ważnych piłkarzy, aby przetrwać. Przez to częściej byli widziani w dolnej części tabeli ligowej, a dwa razy szczęśliwie uniknęli spadku.

Przebudzenie nastąpiło w 1989 roku. Wtedy we Frankfurcie zbudowano ciekawą drużynę, a jej członkami byli m.in. Anthony Yeboah, Jay-Jay Okocha, Uwe Bein, Andreas Möller i Maurizio Gaudino. Przez pięć kolejnych sezonów Eintracht nie schodził poniżej 5. miejsca w Bundeslidze, a trzykrotnie kończył rozgrywki na najniższym stopniu podium. W sezonie 1991/1992 otarł się nawet o mistrzostwo, ale w ostatnich kolejkach zaprzepaścił swoją szansę. Do dzisiaj kibice z sentymentem wspominają występy tych „Orłów”. Ta ekipa dobrze prezentowała się w kraju, co dawało grę w Pucharze UEFA. W nim nie przebiła bariery ćwierćfinału, więc ten skład z lekkim niedosytem skończył bez trofeów.

W 1995 roku pojawił się konflikt z liderami drużyny. Dokonano przebudowy, która zakończyła się fatalnie. Eintracht po 33 latach pożegnał się z Bundesligą. Pierwszy spadek w historii pociągnął za sobą zmiany we władzach klubu.

Historia z momentami

Tak można najlepiej określić historię Eintrachtu Frankfurt. W zasadzie do momentu pierwszego spadku klub potrafił mieć momenty i odnosić sukcesy. Jak choćby właśnie ten z 1980 roku. SGE zdobyło pięć Pucharów Niemiec, z czego ten ostatni nie tak dawno temu, bo w 2018 roku. Od momentu pierwszego spadku „Orły” obniżyły swoje znaczenie na niemieckim rynku. Co prawda szybko wrócono do Bundesligi w 1997 roku, ale ta ekipa była częściej bywalcem dolnej połówki tabeli. W późniejszych latach frankfurtczycy opuszczali ligę jeszcze trzykrotnie.

Powroty nigdy nie trwały dłużej niż dwa sezony, ale trudniej było zbudować tam odpowiedniej jakości drużynę. W obecnych czasach Eintracht Frankfurt potrafi znowu mieć momenty, jak ten z 2019 roku ze zdobyciem Pucharu Niemiec. W Europie w tych niższych rozgrywkach „Orły” znowu zaczęły błyszczeć. Były rewelacją w sezonie 2018/2019, którą zatrzymała dopiero Chelsea po rzutach karnych w półfinale Ligi Europy. Rok później zakończyły zmagania na 1/8 finału, a teraz jako największa sensacja rozgrywek awansowały do finału.

Te wszystkie obecne zdarzenia sprawiają, że fanom SGE wracają wspomnienia. Jak to ich klub w dawnych latach był ważną częścią Bundesligi, jak zdobył Puchar UEFA w 1980, jak miał w składzie świetnych zawodników w latach 90. XX wieku (nazywanych najlepszym składem wszech czasów). Mecz finałowy w Sewilli będzie jednym z najważniejszych w historii klubu. Być może właśnie teraz będziemy poznawać nazwiska kolejnych piłkarzy, których będzie się wspominać nad Menem przez lata. Oby tylko po ewentualnym sukcesie nie przyszły kolejne suche sezony.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze