FJW: Denis Irwin – historia pewnego lewego obrońcy z Irlandii


Według wielu znawców futbolu był najlepszym lewym obrońcą w historii Manchesteru United. Mówiło się, że rzuty wolne bił nawet lepiej od samego Davida Beckhama

2 lipca 2020 FJW: Denis Irwin – historia pewnego lewego obrońcy z Irlandii
http://thepeoplesperson.com/

93. minuta finału Ligi Mistrzów z 1999 roku pomiędzy Manchesterem United a Bayernem Monachium. Ole Gunnar Solskjaer po rzucie rożnym kieruje piłkę do siatki z najbliższej odległości, doprowadzając wszystkich związanych z United do ekstazy, a rywali do rozpaczy. Warto wspomnieć, że chwilę wcześniej Norweg sam wywalczył stały fragment gry, a akcję długim podaniem wyprowadził nie kto inny jak Denis Irwin. Cichy bohater. Nie był typem showmana jak Eric Cantona, nie dysponował charyzmą Petera Schmeichela czy Roya Keane’a, ale na boisku miał zdecydowanie dużo do powiedzenia.


Udostępnij na Udostępnij na

Irlandczyk przyszedł na świat w 1965 r.  W 1983 r. postawił na futbol i przeniósł się do Anglii. Jak pokazała historia – była to decyzja słuszna. W ekipie sir Aleksa Fergusona stał się wręcz niezbędny. Pod względem zasług czysto sportowych dla klubu z Manchesteru był jednym z kluczowych zawodników. Tu ustępuje jedynie Ryanowi Giggsowi, z którym zresztą tworzył fantastyczny duet na lewej flance. Trzeba przytoczyć też fakt, że Walijczyk debiutował w drużynie, wchodząc z ławki właśnie za Irwina.

Nie było drugiego takiego lewego obrońcy na Old Trafford

Jeśli chodzi o lewych defensorów Manchesteru United, młodsi kibice zapewne bardziej kojarzą walecznego Patrice’a Evrę, Gabriela Heinzego, Luka Shawa czy nawet Mikaëla Silvestre’a. Tak naprawdę z tego grona tylko ten pierwszy mógłby stanąć do jakiejkolwiek walki o prym na tej pozycji z Irlandczykiem. Obiecujący początek miał Heinze – w swoim pierwszy sezonie został nawet wybrany przez kibiców Man Utd na piłkarza roku, ale później musiał uznać wyższość Francuza, co poskutkowało ostatecznie sprzedaniem go do Realu Madryt. Spory potencjał miał (i ma nadal) Shaw, lecz obecnie karierę utrudniają mu liczne kontuzje i presja wysokiej tygodniówki. Silvestre, mimo że regularnie powoływany do kadry „Trójkolorowych”, nigdy nie był w swoim fachu zawodnikiem z najwyższej półki.

Piłkarz bez wad?

Byli gracze United wspominali, że zdecydowanie za rzadko wykonywał rzuty wolne, jednak na jego nieszczęście trafił na erę m.in. Davida Beckhama.

Jak na „Czerwonego Diabła” przystało, dysponował piekielną szybkością i precyzyjnym strzałem. Jego kolejnym atutem był fakt, że mógł z powodzeniem grać na obu bokach linii obrony. Większość kariery spędził jednak na lewej stronie. Jako że był prawonożny, mógł wykorzystywać ten fakt, by schodząc do środka, nękać rywali uderzeniami z dystansu. Problemu nie sprawiało mu też wykonywanie rzutów karnych. Prócz goli nierzadko zaliczał ostatnie podania, świetnie dośrodkowywał zarówno z akcji, jak i stałych fragmentów. Jego dorobek w Man Utd liczył 33 gole i 38 asyst w 529 występach.

Oczywiście obrońców, nawet tych bocznych, rozlicza się głównie z gry defensywnej i można z czystym sumieniem powiedzieć, że swoich podstawowych obowiązków również nie zaniedbywał.

Ulubieniec sir Aleksa Fergusona

Spędził w Teatrze Marzeń ponad dekadę, ani na moment nie oddając nikomu miejsca w podstawowej jedenastce. Legendy głoszą, że w tym czasie popełnił tylko jeden poważny błąd, który sam menadżer „Czerwonych Diabłów” skwitował krótko:

Jeden błąd na 10 lat nie brzmi źle. Był niewiarygodnym graczem. sir Alex Ferguson

Niewątpliwie. Praktycznie od początku był jednym z najważniejszych elementów układanki sir Aleksa Fergusona, którego zresztą stał się ulubieńcem.

Szkot głośno wspominał o tym, że Irlandczyk był jedynym zawodnikiem, którego bez wahania wstawiłby do swojej topowej jedenastki. To olbrzymie wyróżnienie, patrząc na to, kto przez lata reprezentował barwy ekipy z Old Trafford. Określił również jego transfer jako jeden z najlepszych, jakie udało mu się zrealizować. Szczególnie że w tym czasie zaliczył parę wpadek na rynku transferowym. Jego przybycie zapoczątkowało serię kolejnych udanych zakupów. Niedługo później na Old Trafford trafili Peter Schmeichel, Paul Konchesky czy Eric Cantona.

Tworzył defensywny monolit najpierw wraz z m.in. duetem stoperów nie do przejścia Steve’em Bruce’em i Garym Pallisterem (bodaj najlepszy duet obrońców w historii klubu zaraz obok pary Rio Ferdinand – Nemanja Vidić). Debiutancki sezon spędził na prawej obronie, ale już w następnym, po przyjściu Paula Parkera, Ferguson na stałe przekwalifikował go na lewą stronę. Jak pokazała historia, była to jedna z wielu trafionych decyzji Szkota, reprezentant Irlandii odnajdywał się tam znakomicie.

W późniejszym okresie solidny mur obronny obsadzał z takimi graczami, jak: Jaap Stam, Ronny Johnsen oraz bracia Neville’owie.

Przychodził w 1990 r. z Oldham Athletic za 650 tysięcy funtów. Z tym klubem zdołał dojść m.in. do półfinału FA CUP, w którym to właśnie dostrzegł go jego przyszły menadżer. Wcześniej reprezentował barwy Leeds United, którego był wychowankiem. W tamtych latach ekipa ta zaciekle rywalizowała z drużyną z czerwonej części Manchesteru. Prezes Pawi chciał nawet odkupić Irwina, ale łatwo się domyśleć, że zarząd United nie chciał nawet o tym słyszeć.

Jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii swojego kraju, zdobył – uwaga – 19 trofeów! Co ciekawe, rekord dzieli ze swoim rodakiem i kolejną legendą „Red Devils” Royem Keane’em. Do indywidualnych osiągnięć należy jego dwukrotna obecność w jedenastce sezonu Premier League (1993/1994 oraz 1998/1999).

Rysa na szkle

Czytając o tym wszystkim, można zadać sobie pytanie – czy piłkarz ten miał jakiekolwiek wady? Czy ma za sobą jakikolwiek skandal pozaboiskowy? Nic z tych rzeczy. Unikat. Jeśli już szukać czegokolwiek, to można doczepić się do jego wzrostu (mierzył zaledwie 173 cm), ale na jego pozycji nie miało to przecież większego znaczenia. Jedyną niewielką rysą na szkle można uznać brak większych sukcesów z drużyną narodową.

Wraz z nią wystąpił tylko na jednym dużym turnieju – mistrzostwach świata w 1994 roku odbywających się w Stanach Zjednoczonych, podczas których Irlandii udało się wyjść z grupy. Pokonała w niej sensacyjnie 1:0 reprezentację Włoch mającą w swoich szeregach takie gwiazdy jak Baresi czy Baggio. Ostatecznie odpadła w 1/8 finału, ulegając mocnej Holandii 0:2. Jego ostateczny bilans w kadrze wynosi 56 występów i cztery gole.

Pomijany w rankingach

Mimo tak bogatych osiągnięć próżno go szukać w rankingach światowych. Na jego pozycji najczęściej wymieniani są słynący z na wskroś efektownych rajdów i atomowego uderzenia Roberto Carlos lub ikona włoskiej piłki Paolo Maldini. Jeśli chodzi o obecne pokolenie, fani futbolu jednym tchem wymieniają takie nazwiska, jak: Marcelo, Jordi Alba czy Ashley Cole.

***

Po kampanii 2001/2002 Irwin postanowił odbyć podróż sentymentalną, przechodząc na zasadzie wolnego transferu do swojego ukochanego klubu – Wolverhampton Wanderers. W drużynie „Wilków” spędził dwa sezony, pomagając jej awansować do Premier League, po czym zakończył karierę. W 2004 roku powrócił na Old Trafford jako m.in. prezenter klubowej telewizji. Oczywiście i z tej roli (jakże mogłoby być inaczej!) wywiązał się bez zarzutu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze