Fiorentina w pierwszym spotkaniu dwumeczu z Lechem wygrała przy Bułgarskiej 4:1. Dla Polaków spotkanie to było piłkarskim świętem, dawno nie mieliśmy drużyny na tym etapie europejskich pucharów. Jak jednak patrzą na ten mecz Włosi? Cieszą się realną szansą na sukces czy nie zwracają uwagi na drugorzędne rozgrywki, skupiając się na Lidze Mistrzów w wykonaniu Milanu czy Interu?
Fiorentina ma ambicje
Przede wszystkim Fiorentina jest klubem, który w ostatnich latach po przejęciu go przez Rocco Commisso systematycznie się rozwija i dąży do zdobycia jakiegoś trofeum. Zwłaszcza że jest bardzo wygłodniały pucharów, bowiem po ostatnie trofeum sięgnął 22 lata temu. Liga Konferencji jest więc dla nich bardzo podobnym doświadczeniem, jak miało to miejsce w przypadku Romy w zeszłym sezonie. Traktują te rozgrywki z szacunkiem, choć do zgarnięcia mają jeszcze Puchar Włoch.
Choć „Viola” zajmuje niższą lokatę w tabeli niż ta, na której zakończyła minione rozgrywki, wciąż walczy o miejsce dające europejskie puchary. Całkiem jednak możliwe, że nie będzie musiała go zajmować, bo udział w Lidze Europy da im zwycięstwo w Lidze Konferencji. Dziewiąta lokata w lidze z niewielką stratą do miejsca numer sześć, przy jednoczesnym sukcesie w europejskich pucharach, nie powinna być rozpatrywana jako zły wynik.
Owszem, zawsze może być lepiej, ale rezultat Fiorentiny, która zwłaszcza ostatnio jest w wyśmienitej formie, jest solidny. Dzięki pieniądzom Rocco Commisso w najbliższych latach Fiorentina może się tylko rozwijać, zwłaszcza że na ławce mają naprawdę obiecującego menadżera z ciekawym spojrzeniem na futbol.
– Commisso wniósł nową mentalność. Po trudnym okresie, w którym zespół nie był w stanie osiągać wyników, w ciągu ostatnich dwóch lat wszystko się zmieniło. A to wszystko dzięki doskonałej współpracy kierownictwa i trenera Vincenzo Italiano. Fiorentina rozpoczęła nowy cykl, wróciła do Europy i teraz celuje w zdobycie trofeum. Ponadto Commisso buduje Viola Park, najpiękniejsze centrum sportowe we Włoszech, którego mogą pozazdrościć najlepsze europejskie ośrodki sportowe – mówił po meczu włoski dziennikarz Matteo Dovellini.
Kibice
Na mecz do Poznania nie przyjechało wielu sympatyków „Violi”, zresztą widać było, że trybuna przeznaczona dla nich świeciła pustkami. Jak jednak będzie na Artemio Franchi? Słaba frekwencja Włochów w Poznaniu była spowodowana odległością czy lekceważeniem Lecha Poznań? Jesteśmy jednak pewni, że bardziej prawdopodobne jest to drugie – Fiorentina jest zwyczajnie lepszą ekipą do Lecha.
– Niesamowity tłum, ciepłe wsparcie, zachowaliśmy się dobrze, ponieważ nie zjadła nas presja. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, wygraliśmy pierwszy mecz, ale twardo stąpamy po ziemi. Zespół jest solidny i zgrany, niestety już w poniedziałek gramy kolejny mecz i na nim się skupiamy – podkreślił po meczu Daniele Prade, dyrektor sportowy Fiorentiny.
The bedlam of 40,000 in the stands of the Lech Poznan stadium at the moment of the momentary equaliser with Velde. What a spectacle! 👏😀#LechPoznań #LechPoznanFiorentina #Fiorentina pic.twitter.com/bI2Uyyrd0w
— Matteo Dovellini (@MatteoDovellini) April 14, 2023
Vincenzo Italiano studzi nastroje
– Na jutrzejszy mecz maksymalna koncentracja i maksymalna uwaga. Musimy grać z takim samym nastawieniem, jakie mieliśmy w Polsce: trudności i pułapki są tuż za rogiem. Musimy wyjść na boisko tak jak w Poznaniu, bo w Europie doświadczenie uczy nas, że wszystko może się zdarzyć – stwierdził Vincenzo Italiano przed rewanżem z drużyną „Kolejorza”.
– Podczas meczu z Lechem mieliśmy dwa cele. Pierwszy to niepozwolenie rywalowi na rozwinięcie swojej gry, drugi to uważanie na to, aby długie piłki nie przechodziły za naszą obronę. Mamy wrażenie, że jedyny taki przypadek, w którym Lech przeszedł naszą obronę, miał miejsce przy akcji bramkowej, w pozostałych fazach meczu zneutralizowaliśmy atuty rywala, Lech nie mógł przejść przez naszą obronę.
Lech Poznań nadal jest bardzo groźną drużyną, ale oczywiście zasługą moich chłopaków było to, że nie pozwolili przeciwnikowi rozwinąć swoich walorów. Chcieliśmy uniknąć groźnych sytuacji Lecha Poznań i udało nam się to osiągnąć. Nasza strategia na mecz była dobra i zrobiliśmy to, co powinniśmy zrobić. Wyrażam się jednak z szacunkiem o Lechu Poznań, bo widzę, że są w stanie sprawić kłopoty swoim rywalom – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Vincenzo Italiano, szkoleniowiec Fiorentiny.
– Nasza Fiorentina nikogo nie lekceważy. Wszystkie mecze wymagają poświęcenia i podchodzimy do nich z należytą powagą. Staramy się, aby na koniec meczu ze spokojem osiągnąć dobry rezultat. Moi zawodnicy wykazują dużą dojrzałość. Sposób ich gry jest imponujący. Czasem nie mamy czasu na to, aby przez długi czas przygotowywać się do konkretnych meczów, a mimo tego potrafimy grać swoje na trzech frontach. Wraz z każdym tygodniem stajemy się mocniejszą drużyną – opowiadał trener na tej samej konferencji.
Po takich słowach oczywiście możemy powiedzieć, że trener „Violi” chce się po prostu wypowiadać z szacunkiem na temat rywala, co jasne, podkreśla, że w piłce może zdarzyć się wszystko, my jednak nie jesteśmy przekonani, czy sam w to wierzy. Fiorentina będzie grała u siebie z trzybramkową zaliczką – musieliby się bardzo postarać, aby odpaść. Awans mają już niemal zapewniony i Vincenzo Italiano dobrze o tym wie. Wypowiada się po prostu kurtuazyjnie, nie chcąc odbierać rywalowi szans, których ten prawie nie ma.