Finaliści mundialu: Serbia


Mało który region Europy jest tak wielkim zagłębiem piłkarskich talentów jak Bałkany. Mimo iż ta część Starego Kontynentu została dotknięta pod koniec XX wieku potwornymi konfliktami zbrojnymi, dziś można śmiało stwierdzić, że sytuacja na Półwyspie Bałkańskim uległa ogromnej poprawie. Co prawda na najbliższych mistrzostwach świata zabraknie Chorwatów i Bośniaków, ale na boiskach RPA zobaczymy Słoweńców i Serbów. Ostatni z tych zespołów jest kolejnym bohaterem cyklu „Finaliści mundialu”.


Udostępnij na Udostępnij na

Historyczny debiut

Obecna reprezentacja Serbii jest traktowana jako spadkobierca tradycji piłkarskich Królestwa Jugosławii, Jugosłowiańskiej Republiki Socjalistycznej, Federalnej Republiki Jugosławii oraz Serbii i Czarnogóry. Mimo że to pierwszy samodzielny występ „Plavich” na światowym czempionacie, to mogą się pochwalić osiągnięciami poprzedników. Już w 1930 roku przybysze z Bałkanów zameldowali się na pierwszym turnieju mistrzowskim, rozgrywanym w Urugwaju. Zawodnicy trenowani przez Bosko Simonovicia byli przedstawicielami jedynej europejskiej reprezentacji, której udało się wyjść z grupy. W pierwszej fazie mundialu Jugosłowianie pokonali 2:1 Brazylię i 4:0 Boliwię. Trzy bramki w tych spotkaniach zdobył uznawany wówczas za jednego z najlepszych piłkarzy pochodzących ze Starego Kontynentu, Ivan Bek. Półfinałowe starcie z gospodarzami turnieju zakończyło się jednak klęską reprezentacji Jugosławii, która poległa 1:6.

Czasy komunistyczne

Kolejne kontakty „Plavich” ze światową elitą miały już miejsce po II wojnie światowej, kiedy to kraj rządzony przez Josipa Tito wchłonął pozostałe bałkańskie państwa. W 1950 roku reprezentacja prowadzona przez jednego z uczestników turnieju sprzed 20 lat, Milorada Arsenijevicia, trafiła do grupy ze Szwajcarią, Meksykiem i Brazylią. W dwóch pierwszych spotkaniach zarówno Helweci, jak i Aztekowi musieli uznać wyższość Jugosłowian, przegrywając odpowiednio 0:3 i 1:4. O wyjście z grupy graczom z Europy przyszło walczyć z gospodarzami, reprezentacją „Canarinhos”. Mimo obecności w składzie „Plavich” takich asów, jak Rajko Mitić i Stjepan Bobek, to ekipa z Ameryki Południowej zwyciężyła 2:0. Cztery lata później Jugosłowianie dotarli do ćwierćfinału, gdzie ponieśli porażkę 0:2 z późniejszymi mistrzami świata, graczami RFN. Ta sama sytuacja powtórzyła się podczas kolejnego mundialu, tym razem Niemcy strzelili graczom zza żelaznej kurtyny tylko jednego gola. W 1962 roku na boiskach Chile zawodnicy trenowani przez duet Ljubomir Lovrić – Prvoslav Mihajlović powtórzyli osiągnięcie swoich rodaków sprzed ponad trzech dekad. W rozgrywkach grupowych reprezentanci Jugosławii przegrali 0:2 ze Związkiem Radzieckim, pokonali Urugwaj 3:1 i rozbili Kolumbię 5:0. W ćwierćfinale los po raz trzeci z rzędu skojarzył zawodników z Bałkanów i Niemców. Gol Petara Radakovicia zadecydował o awansie podopiecznych Lovricia i Mihajlovicia do półfinału. W tej fazie rozgrywek lepsza okazała się reprezentacja Czechosłowacji, natomiast Jugosławię czekał mecz o trzecie miejsce z gospodarzami. Chilijczycy ostatecznie zwyciężyli 1:0 i przybysze z Europy zakończyli turniej na czwartym miejscu. Na pocieszenie, jednym ze zdobywców korony króla strzelców był Drażan Jerković, który czterokrotnie cieszył się ze zdobycia bramki. Na kolejny udział w światowym czempionacie ekipa z Bałkanów musiała czekać aż 12 lat. Mundial w RFN zakończyła na drugiej rundzie, warto jednak przypomnieć jej spotkanie w pierwszej fazie tego turnieju. Na stadionie w Gelsenkirchen podopieczni Milijana Milijanicia rozbili 9:0 Zair. To drugie w historii tak wysokie zwycięstwo odniesione w mistrzostwach świata. Jugosłowianie po raz kolejny zagrali na mundialu osiem lat później, jednak ich występ na hiszpańskich stadionach zakończył się już w pierwszej rundzie. W ostatnim turnieju przed rozpadem Jugosłowiańskiej Republiki Socjalistycznej gracze znad Adriatyku wzięli udział w 1990 roku. Wybrańcy Ivicy Osima w grupie musieli uznać wyższość Niemiec, jednak okazali się lepsi od Kolumbii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W 1/8 finału reprezentanci Jugosławii, dzięki znakomitej postawie strzelca dwóch bramek, Dragana Stojkovicia, ograli 2:1 Hiszpanię. W ćwierćfinale przyszło im się zmierzyć z Argentyną. 120 minut gry nie przyniosło rozstrzygnięcia, a w serii rzutów karnych pomylili się Stojković, Dragoljub Brnović oraz Faruk Hadżibegić. Jugosłowianie mogli pakować walizki, choć zapewne nikt z zawodników nie przypuszczał, że już wkrótce ich drużyna przestanie istnieć.

Po wojennej zawierusze

Dramat konfliktu zbrojnego, który toczył się na Bałkanach na początku lat 90, wpłynął również na piłkarzy. „Plavi” zostali wykluczeni z Euro 92 oraz eliminacji do mundialu w 1994 roku. W tym samym czasie niepodległość ogłosiły Macedonia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina oraz Słowenia. Dopiero w 1998 roku reprezentantom Federalnej Republiki Jugosławii dane było zadebiutować w światowej elicie. Selekcjoner Slobodan Santrac miał do dyspozycji grono niezwykle doświadczonych i ogranych w ligach zachodniej Europy futbolistów, jak Sinisa Mihajlović, Predrag Mijatović, czy Dejan Savicević. W grupie F piłkarze z Bałkanów wygrali z Iranem i Stanami Zjednoczonymi oraz podzielili się punktami z Niemcami. 1/8 finału przyniosła Jugosłowianom pechową porażkę z Holandią. Bramkę decydującą o awansie „Oranje” zdobył w 92. minucie Edgar Davids. Przed rozpoczęciem eliminacji do Euro 2004 największy kraj Bałkanów zmienił nazwę na Serbia i Czarnogóra. Już pod tym szyldem w czerwcu 2006 roku zawodnicy dowodzeni przez Iliję Petkovicia pojechali na mistrzostwa świata do Niemiec. Występ piłkarzy noszących już przydomek „Beli Orlovi” zakończył się spektakularną klapą. Trzy mecze, zero punktów i aż dziesięć bramek straconych. Tak żałośnie prezentował się dorobek zawodników skonfliktowanych ze swoim trenerem. Poszło o powołanie dla syna selekcjonera, Dusana, który miał zastąpić kontuzjowanego Mirko Vucinicia. Serbskie media nie szczędziły gorzkich słów pod adresem Iliji Petkovicia, dodatkowo urazu nabawił się filar obrony, Nemanja Vidić. Nieoczekiwanie jednak szansa rehabilitacji dla zawodników z Bałkanów pojawiła się już po czterech latach.

Droga do RPA

Gdy Serbowie w fatalnym stylu przegrali kwalifikacje do Euro 2008, w których rywalizowali m.in. z reprezentacją Polski, nikt chyba nie przypuszczał, że awans na mundial przyjdzie im tak łatwo. Odkąd stery w kadrze przejął doświadczony Radomir Antić, „Beli Orlovi” zaczęli zaskakiwać wyłącznie pozytywnie. W silnej grupie 7. reprezentantom Serbii przyszło rywalizować z Austriakami, Francuzami, Litwinami, Rumunami oraz piłkarzami z Wysp Owczych. Zawodnicy z Bałkanów, w przeciwieństwie do „Trójkolorowych”, rzadko tracili punkty ze słabszymi drużynami, natomiast w starciach z potencjalnie silniejszymi rywalami odnosili zwycięstwa. Seria pięciu kolejnych zwycięstw dała Serbom awans już 10 października. Wówczas na belgradzkiej Marakanie gospodarze pokonali Rumunię 5:0 i w kraju zapanowała ogromna radość. Bohaterem kwalifikacji obwołano niedostrzeganego przez poprzedników Anticia, Milana Jovanovicia, znakomitego snajpera Standardu Liege oraz dwóch defensorów grających na co dzień w Anglii: Nemanję Vidicia i Branislava Ivanovicia.

Gwiazda zespołu

Najczęściej wśród najlepszych graczy zespołu wymieniani są ofensywni piłkarze – bramkostrzelni napastnicy, efektowni skrzydłowi czy też błyskotliwi rozgrywający. W przypadku Serbów jest inaczej. Tu palmę pierwszeństwa dzierży stoper, Nemanja Vidić. Urodzony 21 października 1981 roku w Użicach zawodnik rozpoczął swą karierę w Crvenej Zvezdzie Belgrad. Od swojego debiutu w lidze, który miał miejsce w 2001 roku, rosły defensor dał się poznać jako solidny, waleczny i niezwykle twardo grający piłkarz. Tuż przed 21. urodzinami, selekcjoner reprezentacji Serbii i Czarnogóry, Dejan Savicević, dał defensorowi belgradzkiej drużyny szansę debiutu w kadrze. Mimo młodego wieku, Vidić szybko dorobił się opaski kapitańskiej w stołecznym zespole. Dwanaście bramek zdobytych przez trzy sezony gry w lidze serbskiej zrobiły wrażenie na szefach Spartaka Moskwa, którzy w lipcu 2004 roku nie wahali się wyłożyć ponad 5,5 miliona euro za gracza Crvenej Zvezdy. W Rosji Nemanja potwierdził swoją wartość. Mimo tego, że za naszą wschodnią granicą spędził ledwie półtora roku, rosyjscy dziennikarze nie wahali się nazwać go najlepszym stoperem ligi. Vidić po rozegraniu 39 spotkań w Premier Lidze, w których cztery razy trafiał do siatki rywala, 5 stycznia 2006 roku przeszedł do Manchesteru United. Pod wodzą sir Alexa Fergusona walczak z Bałkanów zyskał sobie miano jednego z najlepszych defensorów na świecie. Z „Czerwonymi Diabłami” Serb do tej pory wywalczył trzy tytuły mistrza Anglii, dwa Puchary Ligi, a także triumf w Lidze Mistrzów. Fani zespołu z Old Trafford nagrodzili również swojego ulubieńca prestiżową nagrodą imienia sir Matta Busby’ego, którą co roku przyznaje się najlepszemu zawodnikowi teamu z Manchesteru. Teraz czas na pierwszy w karierze Vidicia występ w dużej, międzynarodowej imprezie.

Hiszpańska myśl szkoleniowa

Ponad dziesięć lat pracy z tak znamienitymi drużynami hiszpańskiej Primera Divison, jak Atletico Madryt, Real Madryt i FC Barcelona. Kto może pochwalić się tym w CV? 61-letni Radomir Antić, od sierpnia 2008 roku selekcjoner reprezentacji Serbii. Przed eliminacjami do południowoafrykańskiego mundialu byłemu piłkarzowi m.in. Partizana Belgrad i Realu Saragossa powierzono misję stworzenia nowej drużyny, co udało się w stu procentach. Antić nie zawahał się przewietrzyć kadry, wprowadzając młodych zawodników oraz tych nieco starszych, którzy przez poprzednich trenerów reprezentacji zostali odstawieni na boczne tory. Grająca z polotem drużyna z Bałkanów zasłużenie wywalczyła przepustkę na mundial, a sam Radomir Antić zapisał się w annałach serbskiego futbolu jako pierwszy szkoleniowiec, który wprowadził samodzielną reprezentację tego kraju do najbardziej prestiżowego turnieju na świecie.

Kogo zobaczymy w RPA?

W składzie drużyny „Beli Orlovi” dominują gracze młodzi, głodni gry, którzy największe sukcesy mają jeszcze przed sobą. Między słupkami występuje Vladimir Stojković, który ostatnie miesiące spędził na wypożyczeniu do Wigan. W gronie jego zmienników znajduje się m.in. Bojan Isailović z Zagłębia Lubin. Przed nim na posterunku znajduje się grono znakomitych obrońców: Branislav Ivanović (Chelsea Londyn), Nemanja Vidić (Manchester United), Aleksandar Luković (Udinese), a o miejsce w składzie rywalizują też dwa objawienia ostatnich eliminacji: Ivan Obradović (Real Saragossa) i Neven Subotić (Borussia Dortmund). Linię pomocy stanowią najczęściej Gojko Kacar (Hertha Berlin), Milos Krasić (CSKA Moskwa), kapitan zespołu Dejan Stanković (Inter Mediolan) i Nenad Milijas (Wolverhampton). W ataku pewne miejsce mają Nikola Żigić (Valencia) oraz Milan Jovanović (Standard Liege). Miejsce na pokładzie samolotu do RPA zajmą też z pewnością obrońcy: Antonio Rukavina (TSV 1860 Monachium) i Aleksandar Kolarov (Lazio Rzym), pomocnicy: Radoslav Petrović (Partizan Belgrad), Milos Ninković (Dynamo Kijów) oraz Zdravko Kuzmanović (VFB Stuttgart), a także napastnicy: Danko Lazović (Zenit Sankt Petersburg) i Marko Pantelić (Ajax Amsterdam).

Prognoza na mundial

Ponieważ znamy już wyniki losowania grup najbliższych mistrzostw świata, można śmiało ocenić, że Serbowie mają spore szanse na awans do 1/8 finału. Los po raz kolejny kojarzy ich z Niemcami, którzy jednak nie są tak mocni jak kilka dekad temu. Pozostałymi rywalami są zawsze wymagający Australijczycy i Ghańczycy, ale Serbowie nie należą do grona piłkarskich analfabetów i mogą pokrzyżować szyki „Kangurom” i drużynie z Czarnego Lądu.

Najnowsze