Filip Szymczak z mocnym wejściem w rundę wiosenną – to jego czas!


Filip Szymczak strzelił już dwie bramki w tym roku

24 lutego 2024 Filip Szymczak z mocnym wejściem w rundę wiosenną – to jego czas!
Dariusz Skorupiński

Zdetronizowanie Mikaela Ishaka na pozycji napastnika to rzecz praktycznie niewykonalna. Szwed to już prawdziwa legenda Lecha i gość, od którego przez wiele lat zaczynało się ustalać skład. Ishak jednak już lepszy nie będzie i coraz częściej nękają go problemy zdrowotne. Na szczęście dla Mariusza Rumaka, jest ktoś taki jak Filip Szymczak, którego czas właśnie nadchodzi. Swoją szansę jako napastnik w dwóch pierwszych wykorzystał bezbłędnie i bardzo mocno przyczynił się do cennych zwycięstw.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze nigdy Lech Poznań nie miał dwóch tak dobrych równych napastników. Zawsze był Mikael Ishak i długo, długo nic. Podobny problem był jeszcze za czasów Christiana Gytjakera. Teraz wskutek problemów Ishaka szansę w końcu na pozycji napastnika dostał Filip Szymczak, który nie zawiódł. Nie można napisać, że zastąpił Szweda 1:1, ale strzelił bardzo ważne bramki. W konsekwencji nikt za bardzo nie odczuł braku Ishaka. Oby w końcu to był czas Filipa Szymczaka. Z pewnością wychowanek Lecha na to zasługuje. Musi jednak zacząć strzelać regularnie. Dorobek trzech bramek jak na napastnika po połowie sezonu to mizerny wynik.

Kiedy, jak nie teraz – Filip Szymczak

Nie można ciągle polegać na Mikaelu Ishaku. Pewnych barier Szwed nie przeskoczy. Ostatni rok nie jest zbyt udany dla kapitana Lecha, ale to głównie przez problemy zdrowotne. Gdy pokonał boreliozę, to pojawiła się kontuzja. Teraz na obozie przygotowawczym pojawił się uraz. Jak się wydawało – niegroźny, a jednak mecz ze Śląskiem będzie trzecim, w którym zabraknie Ishaka. No i musimy cały czas pamiętać o tej nieszczęśliwej boreliozie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że „dziewiątka” Lecha już nie powróci do formy sprzed tej choroby.

Już abstrahując od kolejnej kontuzji Artura Sobiecha. To jest idealny czas dla Filipa Szymczaka, który bardzo długo czekał na swoją szansę na nominalnej pozycji. Wcześniej trudno było o wyrzucenie ze składu Ishaka. John van den Brom szukał miejsca dla wychowanka, ale zawsze podkreślał, że docelowo to jest napastnik. W kilku meczach dobrze wyglądał na skrzydle czy jako podwieszony napastnik, ale to alternatywa i jego dodatkowa umiejętność, że odnajdzie się na każdej pozycji w ofensywie.

Można było spróbować znów rozwiązania z Filipem Marchwińskim jako napastnikiem. Teoretycznie dobrze to wychodziło i sprawdzało się na początku sezonu, ale Mariusz Rumak słusznie dał szansę Szymczakowi na „dziewiątce”. Bez zbędnych kombinacji. Najprostsze rozwiązanie, które przyniosło efekty. Szymczak był w formie już na obozie, więc grzechem byłoby niedanie mu szansy.

Dobre wejście w rundę

Filip Marchwiński gra jako „dziesiątka”, a w fazie defensywnej jest ustawiony w jednej linii z Murawskim i Karlstromem, choć wiadomo, nie zawsze. Współpraca dwóch Filipów z przodu jednak wygląda bardzo dobrze. Trzeba przyznać, że Marchwiński lepiej wygląda z Szymczakiem niż Ishakiem. Trochę większa swoboda jest wtedy, bo przecież wiemy, że Szymczak lubi poszukać piłki nie tylko w polu karnym. Robi to również Szwed, ale trochę lepiej zazębiają się właśnie dwaj wychowankowie „Kolejorza”.

Widać tego efekty na początku rundy wiosennej. Filip Szymczak udowodnił, że bramki podczas okresu przygotowawczego nie były dziełem przypadku. Świetnie rozpoczął tę rundę dla Lecha, a przecież wielu przed spotkaniem z Zagłębiem Lubin miało obawy, jak to wszystko będzie wyglądać. Bramka Szymczaka przełamała pierwsze lody. Zresztą całe spotkanie było dobre w wykonaniu wychowanka Lecha.

Stać go na więcej, zdecydowanie. On o tym wie i ja o tym wiem. To chłopak, który ostatnio strzela w każdym meczu. Piłka go szuka. Powiedziałem mu przed meczem, że jeśli utrzyma się w świetle bramki, to zdobędzie bramkę. Rozegrał dobry mecz – mówił po meczu Mariusz Rumak.

W Białymstoku zaliczył kolejne trafienie. Ktoś powie, że z rzutu karnego, ale wykonał go bardzo pewnie, nie dając szans Zlatanowi Alomeroviciowi. Ponadto warto również mieć na uwadze, że mecz na Podlasiu był bardzo trudny dla „Kolejorza”. To była nieustanna harówka w drugiej połowie i praca w defensywie. Bardzo nieprzyjemna dla napastnika, w której Szymczak odnalazł się, tak jak zawsze robił to Ishak. Z piłką było naprawdę ciężko coś zrobić, bo Lech już był tak bardzo cofnięty, że nie było z kim pograć, a i tak wypracował sobie dogodną sytuację w samej końcówce, której nie udało mu się sfinalizować.

Filip Szymczak – idealny początek roku

Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że przyszedł odpowiedni czas dla Filipa Szymczaka. To nie są przecież jego pierwsze mecze w Lechu. On w tej kadrze już trochę funkcjonuje. Przeżył przecież niesamowitą historię z Johnem van den Bromem w Lidze Konferencji. Już wtedy wychodził w wyjściowej jedenastce i nie zawodził, ale zawsze jako ten zawodnik dokooptowany. Teraz wyrasta na kogoś kluczowego. Musi jednak strzelać bramki, co robi dopiero w roku 2024 roku. Statystyką czterech bramek nikogo nie zachwyci.

– Dla mnie te liczby są bardzo ważne. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, stąpam twardo po ziemi. Znam swoją jakość i jeśli zdrowie będzie dopisywało, to reszta też będzie okej – komentował po przełamaniu z Zagłębiem Lubin. 

Kłopoty zdrowotne go zatrzymały w pewnym momencie. Występował już przecież jako kapitan polskiej młodzieżówki, a przed spotkaniem z Zagłębiem, w którym się przełamał, miał już nieprzyjemną serię spotkań bez trafienia. Pół roku musiał czekać na bramkę w lidze. Tylko z Zawiszą udało mu się zapisać gola przy nazwisku. W tym okresie tylko trzykrotnie wybiegł na murawę od 1. minuty. Tak jak podczas przygody europejskiej dostawał dużo szans od Johna van den Broma, który go zbudował, tak w tej ostatniej rundzie już tak dobrze się nie dogadywali.

To przyjście Mariusza Rumaka dało Szymczakowi, tak jak i całemu zespołowi, powiew czegoś nowego. Jeszcze ta kontuzja Ishaka. Można powiedzieć, że nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego, a Filip Szymczak w końcu ma swoje pięć minut, które wykorzystuje na razie świetnie. Początek roku układa się idealnie dla niego. Lech go potrzebuje jak nigdy dotąd, a właśnie teraz ma najlepszą okazję do udowodnienia wszystkim swoich niewątpliwych umiejętności.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze