Menadżer Manchesteru United, sir Alex Ferguson, nie może się nacieszyć, że do pierwszego składu wraca jego obrońca – Rio Ferdinand.
Ferdinand zmagał się z drobniejszymi urazami w ostatnich kilku sezonach, ale ostatnia kontuzja była na tyle poważna, że Anglik nie mógł wybiec na boisko od czerwca. Nabawił się urazu podczas jednej z sesji treningowych reprezentacji jeszcze przed rozpoczęciem mundialu.
Pierwszy raz po kontuzji angielski stoper pojawił się na boisku w inaugurującym meczu Ligi Mistrzów z Glasgow Rangers. Tydzień później wystąpił już od pierwszej minuty w meczu pucharowym ze Scunthorpe United. Wydawało się, że Ferdinand będzie już gotowy na niedzielny mecz z Boltonem, jednam trener „Czerwonych Diabłów” postanowił, że Ferdinand i ten mecz sobie odpuści. Niedawno kibice Manchesteru dowiedzieli się, że Rio zagra w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów, w którym wicemistrz Anglii będzie grał z Valencia CF.
– Rio wygląda teraz dużo lepiej. Przeszedł już wiele treningów, zagrał w kilku meczach rezerw i zaliczył występy w Lidze Mistrzów i Pucharze Ligi. Rio nie grał regularnie od pięciu miesięcy, więc prawdopodobnie będzie potrzebował jeszcze kilku meczów. Dlatego nie ryzykowałem i nie wystawiłem go w niedzielę na mecz z Boltonem.
– Czułem, że będzie wiele fizycznej gry, więc wystawiłem na środku Namanję Vidicia i Johny’eog Evansa, którzy całkiem nieźle sobie poradzili. Nie narzekam na poziom, który ostatnio zaprezentowali. Najważniejsze jest teraz to, że Rio do nas wraca. Czekamy na niego – zakończył sir Alex Ferguson.