Starcie pomiędzy FC Barcelona a Paris Saint-Germain miało wiele powiedzieć na temat dyspozycji obu ekip. Przede wszystkim przed tym spotkaniem zastanawiano się nad formą tych zespołów w rozgrywkach europejskich. W krajowych kampaniach to drużyna Pochettino ma silniejszą pozycję. O ile PSG, jak to bywa od sezonu 2012/2013, mocno trzyma się szczytu tabeli Ligue 1, jeden punkt za liderującym Lille OSC, tak „Blaugrana” przeżywa słabsze chwile niż te, do których zdążyła nas przyzwyczaić. Trzecie miejsce i strata ośmiu „oczek” do prowadzącego Atletico Madryt. Mecz ten nacechowany był też dodatkowymi emocjami, w których pamięć o ostatnim spotkaniu tych ekip na nowo rozdrapała paryskie rany.
Do dzisiejszego meczu obie ekipy nie mogły przystąpić w najlepszym zestawieniu. Po stronie PSG brakowało Neymara i Di Marii, w ekipie „Blaugrany” nie mógł wystąpić chociażby Coutinho. Nie zmienia to jednak faktu, że na terenie Camp Nou trudno prowadzi się grę ekipie przyjezdnej, ponieważ Barcelona przyzwyczaiła kibiców do długiego utrzymywania się przy piłce, wielu podań i pressingu. Paryżanie udowodnili jednak, że można przełamać te wszystkie tendencje i pokazali bardzo solidny kawałek futbolu w Hiszpanii, wygrywając z Barceloną 4:1.
Kompletnie inne zespoły na tym samym etapie rozgrywek
Remontada piłkarzy Barcelony w 2017 roku i odrobienie straty czterech goli w 1/8 finału Ligi Mistrzów przypomniała o sobie na długo przed środowym meczem. Każdy, nie tylko kibic paryżan czy „Barcy”, od razu pomyślał o tamtym spotkaniu. Coś, co wydawało się wtedy niemożliwe, okazało się prawdziwym koszmarem dla zespołu prowadzonego wówczas przez hiszpańskiego szkoleniowca, Unaia Emery’ego. Miał być „smaczek” w postaci występu jednego z katów PSG z tamtego meczu. Neymar, bo o nim mowa, w dzisiejszym spotkaniu nie mógł wystąpić z powodu kontuzji, ale Pochettino miał inne maszyny w swoich szeregach.
Na szczęście oprócz Brazylijczyka w składzie paryżan było wielu innych dobrych zawodników, którzy z pewnością mogli zadbać o to, aby wziąć rewanż za ostatni mecz tych ekip. W wyjściowej jedenastce wyszli choćby Mbappe, Icardi, Kean i Verratti. Dla Włocha było to 63. spotkanie w rozgrywkach europejskich w składzie PSG. O dodatkową motywację nie trzeba było się martwić. Aktualna faza Ligi Mistrzów, przegrana w poprzedniej edycji z Bayernem Monachium i pamięć o spotkaniu przegranym 1:6 wystarczyły, by piłkarze Pochettino byli wystarczająco głodni rewanżu.
Loading 🔋
La première manche 👊#FCBPSG pic.twitter.com/KBKqmI9YE8
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) February 16, 2021
Na social media brylowało po stronie paryżan jedno hasło – „focused” (ang. skoncentrowani). W podobnym tonie wypowiadał się argentyński szkoleniowiec PSG. Na konferencji prasowej Pochettino mówił: – Jestem bardzo spokojny. Historia jest dla nas historią, a rzeczywistość jest inna z inną grupą piłkarzy. Przeszłości nie da się wymazać, ale musimy zbudować lepszą przyszłość. Cały zespół jest nastawiony na budowanie czegoś lepszego – to jest nasz cel. Jesteśmy do tego meczu wystarczająco skoncentrowani.
Focused❗️😤#UCL pic.twitter.com/S3TunCP3dV
— Paris Saint-Germain (@PSG_English) February 15, 2021
Po drugiej stronie ekipa „Blaugrany” też nastawiała się do boju. Barcelona w porównaniu do roku 2017 była jednak tego wieczoru zespołem innym pod względem personaliów, ale także aktualnej dyspozycji. Kibiców uspokajał Ronald Koeman, który twierdził, że jego zespół ma się dobrze, a sami piłkarze są przekonani, że mogą wygrać pierwszy mecz z PSG. Holenderski trener podkreślał, że „Barca” musi dobrze zagrać w formacji defensywnej.
Na konferencji prasowej Koeman mówił także, że drużyna czuje się dobrze i dołączyli do niej młodzi gracze, którzy mogą pomóc w starciu z paryżanami. Mimo wielu zmian w ostatnim czasie Barcelona może zaś pokonać każdego.
Motywacji po stronie hiszpańskiej ekipy również nie brakowało. Raz za razem pojawiało się wspomnienie dotyczące ostatniego spotkania pomiędzy tymi zespołami. Jednym z głównych haseł na Twitterze było zaś sformułowanie „Never say never” (ang. nigdy nie mów nigdy), które dobrze wpisywało się w przedmeczowe dywagacje idące za stwierdzeniem „to nie ta sama Barcelona, to słabsza Barcelona”. Maksyma ta miała dobitnie pokazać, że zawsze jest szansa na zwycięstwo, nawet w gorszych momentach.
Never say never. #BarçaPSG pic.twitter.com/XBGC1ROqwK
— FC Barcelona (@FCBarcelona) February 16, 2021
Wzięli odpowiedzialność na swoje barki
Do meczu przeciwko Barcelonie Kylian Mbappe przystępował jako ten, który miał zastąpić Neymara. Ciągle jeszcze młody Francuz, obok Włocha Verrattiego, był najjaśniejszą postacią w ekipie PSG. Jego szybkość dała się we znaki obrońcom „Blaugrany”. Mbappe dużo widział, wchodził w drybling i szukał okazji do kreowania akcji ofensywnych.
Ponadto Francuz niejednokrotnie świetnie urywał się z piłką. Ciągnął grę paryżan do przodu, a także stwarzał dogodne okazje kolegom, jak ta z 35. mimnuty. Wtedy bliski pokonania ter Stegena był Kurzawa. Mbappe chciał ewidentnie wziąć odpowiedzialność za strzelanie bramek i grał w całym spotkaniu bardzo dobrze. Może miała na to wpływ potencjalna informacja mówiąca o tym, że Mbappe nie przedłuży kontraktu z PSG, jeśli odpadnie w rywalizacji z Barceloną.
🔴 Kylian Mbappé ne prolongera pas au PSG si le club est éliminé par le FC Barcelone en Ligue des champions.
(Deportes Cuatro) pic.twitter.com/uuxCqxaP5o
— Actu Foot (@ActuFoot_) February 16, 2021
To po jego bramce PSG remisowało na Camp Nou. Francuz świetnie odnalazł się w polu karnym i wykończył cudowne podanie Marco Verrattiego. W 50. minucie z kolei nawet potrojony znakomicie zagrał do Icardiego. Tę akcję jednak wybronił bramkarz Barcelony.
⏱️ 32'
KYLIAAAAAAAN ! ⚽️ @KMbappe 🔥#UCL | #FCBPSG pic.twitter.com/Sbjdd0y2tw
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) February 16, 2021
W drugiej połowie Francuz udowodnił, że bez Neymara PSG dalej jest piekielnie groźne. Mbappe świetnie odnalazł się w polu karnym i w 65. minucie trafił do siatki drugi raz, dając paryżanom prowadzenie. To nie był jednak koniec. W 68. minucie ter Stegen po jego uderzeniu uratował Barcelonę przed utratą trzeciej bramki. Przez całe spotkanie młodziutki reprezentant „Trójkolorowych” męczył Barcelonę i był głównym zagrożeniem ze strony PSG.
Mbappe był głodny bramek. Oprócz świetnych dwóch goli Francuz wpisał się w 85. minucie kolejny raz na listę strzelców. Tym razem PSG stworzyło świetną kontrę, którą wykończył właśnie Mbappe. Trzy bramki na Camp Nou to rzeczywiście wynik godny zapamiętania. Młody zawodnik PSG zagrał zaś jeden ze swoich najlepszych meczów w Lidze Mistrzów.
⏱️ 85'
Le tripléééééé ! Quel bijouhfnzizonvncoznofnoznc 🤩#UCL | #FCBPSG pic.twitter.com/6PjNfINb1I
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) February 16, 2021
Drugim graczem, którego należy zdecydowanie wyróżnić za to spotkanie, jest Włoch Marco Verratti, który w środku pola grał po prostu tak, jak powinien to robić zawodnik na jego pozycji. Był czujny z tyłu. Kończył akcje ofensywne Barcelony kluczowymi interwencjami jak ta z 21. minuty, kiedy świetnie w polu karnym przerwał akcję piłkarzy Ronalda Koemana.
Dobrze grał do przodu. To on obsłużył pięknym podaniem Mbappe, po którym padła bramka dla paryżan. Ponadto szukał partnerów do zagrań i rzeczywiście dzięki jego grze PSG często utrzymywało się długo przy piłce, co na Camp Nou wcale łatwe nie jest. Włoch wychodził także dobrze z pressingu ze strony piłkarzy „Blaugrany”.
To on wraz z Mbappe stwarzali ciągłe zagrożenie. Dawali sygnały, że z Barceloną można grać twardo i skutecznie. Przez to cała ekipa PSG grała dobrze z tyłu i solidnie z przodu, nie bojąc się prowadzić gry, a to, jak wiemy, łatwe na Camp Nou nie jest. Taka sytuacja miała miejsce nie tylko w pierwszej połowie. Po zmianie stron również paryżanie stwarzali zagrożenie. Włoch został zmieniony w drugiej połowie przez Draxlera, ale do tego momentu, zwłaszcza w pierwszej połowie, był jedną z głównych postaci PSG.
⏱️ 56'
Les Parisiens dans un temps fort ! 🔥#UCL | #FCBPSG
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) February 16, 2021
To nie ta Barcelona
Ewidentnie każdego kibica piłkarskiego „Blaugrana” przyzwyczaiła, że na Camp Nou nawet najlepsi wymiękają. Paryżanie jednak udowodnili, że można zagrać solidne spotkanie na tym niewygodnym terenie. Statystyka posiadania piłki mówi sama za siebie. Jedynie 51 % do 49 % na korzyść Barcelony. Dla porównania w 2017 roku w poprzednim meczu tych ekip rezultat był całkowicie inny. Wtedy piłkarze Barcelony byli przy piłce przez 66 % czasu gry i było to wówczas całkowicie normalne.
Lepiej piłkarze Koemana wyglądali po przerwie. Od 60. minuty mocno przyśpieszyli grę i stwarzali zagrożenie pod bramką Navasa, ale po golach Mbappe i Keana grali już dużo słabiej. W pierwszej połowie nie prezentowali niczego spektakularnego. Gdyby nie błąd Kurzawy, który sprowokował potknięcie Frenkiego de Jonga, Barcelona mogłaby w ogóle nie trafić do siatki. Dogodne sytuacje były, ale zdecydowanie brakowało wykończenia.
„Jedenastkę” na bramkę przed przerwą zamienił Messi, ale to spotkanie nie było w jego wykonaniu nawet dobre. Nie było go widać na tyle, na ile nas do tego przyzwyczaił. W drugiej połowie przygasł całkowicie. Gwoździem okazała się bramka Keana, która pokazała słabą stronę piłkarzy Koemana, czyli stałe fragmenty gry. Zawodnicy „Blaugrany” chcieli atakować, ale to zespół paryżan skutecznie hamował prowadzenie gry przez Barcelonę.
***
Przed meczem PSG z Barceloną dużo mówiło się o Kylianie Mbappe, który najprawdopodobniej będzie szukał nowego pracodawcy, jeśli „Blaugrana” wyeliminuje paryżan z rozgrywek. Po dzisiejszym meczu chyba możemy oddalić na moment te dywagacje. PSG udowodniło, że na Camp Nou można grać agresywnie, a co najważniejsze, można prowadzić grę. Przed rewanżem to piłkarze Pochettino są w lepszej sytuacji. Z pewnością jednak należy ostudzić emocje. W 2017 roku PSG jechało do Barcelony z czterema bramkami zapasu, a mimo to odpadło. Teraz sytuacja jest inna. Przewaga bramkowa mniejsza, ale spotkanie rewanżowe będzie rozgrywane w Paryżu. Niemniej Barcelona nie powiedziała ostatniego słowa, więc zapowiada się ciekawe widowisko.