Warta pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. Awans do PKO BP Ekstraklasy po ponad dwóch dekadach, w dodatku z wielkim trudem i przy dużej dozie szczęścia. Pamiętamy, że jeszcze nie tak dawno długi i widmo zniknięcia z futbolowej mapy Polski. „Zieloni” pokonali przeciwności losu i dziś są fenomenem rozgrywek.
Warta spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej w 1995 roku. Żeby bardziej uzmysłowić, jak dawno to było, w tym roku nastąpiła denominacja złotego, Canal + rozpoczął swoją działalność w Polsce, a Lech Wałęsa przestał pełnić funkcję prezydenta naszego kraju. Na powrót do elity kibice musieli czekać ćwierć wieku, a w tym czasie działo się naprawdę wiele, były okresy lepsze i gorsze, „Zieloni” w pewnym momencie mogli w ogóle przestać istnieć, jednak dzięki zaangażowaniu odpowiednich osób udało się uratować klub, a dziś historia klubu jest kontynuowana w piękny sposób.
Trudności na obrzeżach elity
Warta Poznań miała bardzo twarde lądowanie po spadku w 1995 roku. Już sezon później grała na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Spędziła tam prawie dekadę z przerwą na jeden sezon. W następnych latach bywały okresy zarówno lepsze, jak i gorsze, ale przełom miał nastąpić w 2011 roku. Nowym prezesem została Izabella Łukomska-Pyżalska, która zainwestowała mnóstwo pieniędzy, i wydawało się, że klub zacznie się rozwijać. Niestety tak się nie stało. Początkowo nic tego nie wskazywało, ale z biegiem czasu podjęto wiele złych decyzji. Poskutkowało to tym, że w pewnym momencie Warta została zdegradowana do III ligi, bo nie otrzymała nawet licencji na grę w II lidze. Wyglądało to dramatycznie, jednak „Zieloni” ostatecznie zażegnali kryzys piłkarski i wrócili na zaplecze ekstraklasy po sezonie 2017/2018.
Mimo że piłkarsko wszystko się zgadzało, to w klubie działo się wiele złego. Zalegano piłkarzom z wypłatami kilka miesięcy, do tego doszedł brak pewności istnienia klubu i to wszystko sprawiło, że piłkarze zastrajkowali i przestali trenować. W tamtym momencie nowym prezesem został Bartłomiej Farjaszewski, który wykupił prawa do spółki za symboliczne 9,50 zł. Musiał posprzątać cały bałagan, który zastał, i to mu się udało bardzo dobrze, a co za tym idzie – zażegnał kryzys. Dwa sezony później możemy oglądać Wartę w ekstraklasie. Jak widać, historia była pisana w bólach, jednak obecnie wydaje się, że jest to jeden z lepszych okresów w historii klubu, i oby taki stan utrzymywał się jak najdłużej.
Swojska banda
Największym atutem Warty jest szatnia. W składzie cały czas są piłkarze, którzy walczyli o awans do I ligi, a dziś grają w ekstraklasie, przeżyli z tym klubem naprawdę wiele i na pewno w dużym stopniu się z tym klubem związali. Z klubem, ale również sami ze sobą, w końcu wiele razem przeszli. Cała drużyna jest stworzona z mocnych charakterów, weźmy na przykład na tapet Mateusza Kuzimskiego. Kilka lat temu pracował w Anglii na magazynie, w pewnym momencie postawił wszystko na jedną kartę i wrócił do Polski, zaczął grać w Bałtyku Gdynia i od tamtego czasu cały czas się rozwija.
Drugi przykład to Bartosz Kieliba, który do klubu przychodził, gdy Warta grała jeszcze w III lidze. Na boisku zostawia zawsze kawał serducha i daje z tak zwanej wątroby. Teraz jest kapitanem i daje przykład swoim kolegom na boisku. To, ile znaczy dla niego sam klub, wyrażają jego słowa, gdy przedłużył kontrakt: – Dla mnie to spełnienie zawodowych marzeń.
Warto też wspomnieć o Łukaszu Trałce, który w całej drużynie ma największe piłkarskie doświadczenie. Gdy przechodził do Warty, dla wielu było to niemałe zaskoczenie, ale jak sam mówił: – Byłem przekonany, że te szatnie, które były z dwadzieścia lat temu, to po prostu ich nie ma. To bardziej zrobiła się korporacja (…). Myślałem, że tych szatni już nie ma. Dopiero zobaczyłem ją w Warcie. (…) Po pierwszym, po drugim treningu, wiedziałem, że chcę tu zostać. Tu jest radość. Słowa takiego piłkarza, który w polskiej piłce widział – wydawałoby się – już wszystko, mają wielką wartość.
Mózg całego zespołu
Gdy już mówimy o silnych charakterach, nie można zapomnieć o trenerze – Piotrze Tworku. W przeszłości asystent Leszka Ojrzyńskiego czy Macieja Bartoszka. Pobierał więc trenerskie lekcje od osób, które bardzo dużą wagę przykładają do atmosfery w szatni. W końcu „Banda Świrów” do dziś budzi wiele pozytywnych emocji w kibicach ekstraklasy, była to drużyna, której zazdrościła cała Polska. Maciej Bartoszek również napisał pozytywną historię w Kielcach, gdy został wybranym na trenera sezonu, a Korona zrobiła wynik ponad jakiekolwiek oczekiwania.
Podobnie jest teraz z drużyną Warty. Piłkarze niesamowicie waleczni, nie odkładają nogi, wyznają dewizę „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, ale do tego wszystkiego dochodzi świetna organizacja gry i inteligencja boiskowa. Oglądając „Zielonych”, widać, że każdy zawodnik ma swoje zadania do wykonania i za wszelką cenę chce wykonać swoją robotę. Oczywiście nie jest to piłka ładna do oglądania, ale takie drużyny, w których brakuje czasami umiejętności piłkarskich, muszą skupić się na innych aspektach gry, a to wychodzi w Warcie bardzo dobrze. Nie grają efektownie, ale efektywnie.
Warta najlepszą drużyną w bieżącym roku
To nie żart. Warta w tym roku w ekstraklasie jeszcze nie przegrała i jest najlepiej punktującą drużyną. Na dobrą grę składa się wiele czynników, o których już pisałem wcześniej. Trzeba jednak pochwalić drużynę z Poznania za konsekwencję. Na początku sezonu Warta miała problem ze strzeleniem bramek, z czasem koncepcja gry uległa nieco zmianie i „Zieloni” zaczęli grać odważniej, czego efekty widzimy obecnie. Co prawda strzałów na bramkę nadal jest strasznie mało, ale Warta potrafi te sytuacje, które ma, wykorzystać. Porównałbym taktykę poznaniaków do boksera, który przez większość walki chowa się za gardą, jednak gdy nadarzy się odpowiednia okazja, wyprowadza cios. Najlepszym przykładem jest ostatni mecz w Gliwicach, kiedy po błędzie Czerwińskiego Trałka przejął piłkę i pomknął na bramkę, co skończyło się oczywiście golem dla gości.
Wspomniałem Trałkę i konia z rzędem temu, kto przed sezonem przewidział, że będzie on miał tak świetny sezon. Śmiem twierdzić, że 35-letni zawodnik ma obecnie jeden z lepszych sezonów w swojej karierze. Czym to jest spowodowane? Pewnie sam zainteresowany tego nie wie, ale być może duży wpływ na to ma brak wielkiej presji. W końcu Warta w każdym meczu może, a nie musi. Daje to duży komfort psychologiczny piłkarzom. Gdy zmieniał jeden poznański klub na drugi, wielu ludzi negowało ten transfer, ale teraz trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę.
Derby Poznania – kto rządzi w stolicy Wielkopolski?
Już jutro Warta zmierzy się z Lechem. Stawka meczu jest naprawdę duża. Jest to mecz o więcej niż sześć punktów. W tabeli „Kolejorz” jest pod swoim lokalnym rywalem i dzieli ich zaledwie punkt, w dodatku presja jest o tyle większa dla niebieskiej części Poznania, że to Lech jest tą większą marką. To na nim tak naprawdę ciąży obowiązek wygrania tego spotkania. Takie samo zdanie mają fanatycy Lecha, którzy mieli w środę spotkanie z władzami „Kolejorza”, podczas którego przedstawili swoje stanowisko. Dodatkowo rozwiesili baner z napisem: „To miasto ma kolor niebieski, a nie zielony! Jak to przegracie, to zmieni się w czerwony!”.
Ostatnio Lech jest w niesamowitym dołku, co prawda ostatni mecz ze Śląskiem wygrał, jednak na razie gra jest poniżej jakichkolwiek oczekiwań. Lech jest klubem z o wiele większym budżetem, a mimo to w tabeli jest pod Wartą, a porażka z „Zielonymi” może przelać czarę goryczy i cierpliwość kibiców może się skończyć. Co prawda do końca sezonu zostało jeszcze sporo czasu i wiele może się zdarzyć, ale jeśli Warta byłaby na koniec rozgrywek nad Lechem, to byłby to pierwszy raz od 1971 roku. Obie drużyny na pewno znają wagę spotkania, w rundzie jesiennej wygrał Lech 1:0, jednak było to zwycięstwo wyszarpane dopiero w doliczonym czasie gry.
Warta Poznań pokazuje nam, że piłka nożna jest sportem, w którym pieniądze to nie wszystko. Pokazuje, że mimo przeciwności losu można osiągać naprawdę wiele. Dziś pisze piękną, romantyczną historię. Historię, którą zapewne kibice warciarzy, jak i całej ekstraklasy będą wspominać nawet za kilka lat. Warta jest żywym przykładem, że nie ma rzeczy niemożliwych, i mimo typowania do spadku dziś zajmuje 9. miejsce. Całkiem zasłużenie.