Gwiazda „Młotów”. Przyszły najlepszy pomocnik ligi?


Fantastyczna gra Andersona przyciąga widzów. Co dalej?

3 stycznia 2019 Gwiazda „Młotów”. Przyszły najlepszy pomocnik ligi?
Liam McAvoy / UK Sports Pics / Sipa / PressFocus

Po ostatniej kolejce oczy wielu Polaków zwróciły się na drużynę West Ham United. Nasz rodak – Łukasz Fabiański – rozegrał bowiem fantastyczne spotkanie przeciwko Southampton. W pomeczowych ocenach otrzymał bardzo wysoką ósemkę. Taką samą notą pochwalić może się Felipe Anderson. Brazylijski zawodnik, który w ostatnim czasie zachwyca i właśnie o nim będzie dzisiejszy wpis.


Udostępnij na Udostępnij na

Niełatwe początki

Zacznijmy od początku. W letnim okienku transferowych drużyna z Londynu dokonała transferów na około 100 milionów euro. Najdroższym z nich był transfer Andersona z Lazio Rzym. Brazylijczyk zmienił klub za 38 milionów euro (według Transfermarkt.de). Każdy, kto przyglądał się lidze włoskiej, zapewne znał tego zawodnika, ale raczej nie zachwycał się nad jego grą. We wcześniejszych sezonach był on pewnym elementem zespołu, natomiast w ostatnim roku pobytu w Lazio zaczął grać w kratkę, co sprawiło, że występował mniej. W całym sezonie wyszedł na murawę tylko 21 razy.

Wielu kibiców na Wyspach dziwiło się, że „Młoty” wydały tak dużo na takiego zawodnika. Jednak Manuel Pellegrini miał swój plan na Andersona. Dał mu więcej swobody, ustawił go bliżej pola karnego przeciwników. Szybko zaczęło to procentować. Anderson nie tylko dobrze gra, ale i strzela bramki. Dotychczas w angielskiej ekstraklasie zdobył osiem goli, czyli dokładnie tyle, ile przez ostatnie dwa sezony w Lazio. Dodatkowo BBC podaje, że jego skuteczność strzałów wynosi aż 75%.

Liczy się zespół, jednak indywidualności też są ważne

Opiekun drużyny z Londynu bardzo chwalił swoją drużynę po meczu ze „Świętymi”. Jednak na specjalne słowa z jego strony zasłużył Anderson. – Zawsze rozmawiam z Felipe przed meczem. On wie, że jest to Premier League i z meczu na mecz staje się lepszym zawodnikiem. Cieszę się z tego, że strzela bramki, nie jest to łatwe zadanie, aby mieć siedem goli, w tej części sezonu grając na tej pozycji. Jestem pewien, że będzie jeszcze lepszym zawodnikiem w drugiej części sezonu – zapewnił szkoleniowiec.

Przecierający się szlak

Mówiąc o Andersonie, szkoda nie wspomnieć o jego rodakach. Teraz nikogo nie dziwi już widok dobrze grającego Brazylijczyka na angielskich boiskach. Jednak kiedyś nie było to tak oczywiste. Wielu zawodników zapowiadało się ciekawie, na papierze byli dużym wzmocnieniem, a gdy zaczynały się rozgrywki – rozczarowywali. Maicon, Alex Pato czy Filipe Luis to przykłady, które każdy zna. Szlak dla Brazylijczyków w Premier League przetarł Coutinho, który błyszczał w Liverpoolu. Jego drogą poszli: Roberto Firmino, Gabriel Jesus, Richarlison czy topowi bramkarze ligi, czyli Alisson oraz Ederson. Czy Felipe Anderson dołączy do tego grona? Myślę, że jeśli utrzyma tę formę lub nawet ją rozwinie, co zapowiada trener, nie będzie to dla niego problemem. A wam który z Brazylijczyków występujących na Wyspach najbardziej zapadł w pamięć?

Historia zakręci koło?

Gdy sięgniemy w przeszłość do ostatniego dobrego sezonu drużyny z Londynu, będziemy mogli zobaczyć pewną analogię. W kampanii 2015/2016, bo o niej mowa. Na tej samej pozycji co Anderson występował Francuz, Dimiti Payet. Nie chcę porównywać obu zawodników pod względem stylu gry, jednak to, jaki wpływ na drużynę mieli obaj panowie, jest bardzo podobne. W przedostatnim sezonie występów Francuza w West Ham zaczęto marzyć o Lidze Mistrzów i wbrew pozorom te marzenia nie były tak bardzo odległe od rzeczywistości, ponieważ do czwartego Manchasteru City „Młotom” brakowało jedynie czterech punktów. Teraz znalazły drugiego Payeta, który nadal się rozwija i jest młody (tylko 25 lat). Ponadto imponuje fakt, że dobra dyspozycja Brazylijczyka pokazała się teraz, gdy West Ham boryka się z ogromem kontuzji, a dodatkowo wypadli najważniejsi ofensywni piłkarze – Yarmolenko, Arnautović czy Chicharito. Skoro zawodnicy są, to czy to już czas, by znów zacząć myśleć o Europie?

Boisko to nie wszystko

W drużynie ważna jest również atmosfera. Mark Noble, czyli żywa legenda ekipy „Młotów”, opowiedział na łamach „Evening Standard” taką sytuację: – Na treningu mieliśmy ćwiczenia z piłką, nagle Felipe perfekcyjną angielszczyzną zakrzyczał „Hej! Zatrzymaj ją tutaj!” Cały zespół się zatrzymał, popatrzył na Brazylijczyka i buchnął śmiechem – opowiadał Noble. Anderson nie znał języka angielskiego, zaczął uczyć się go dopiero po transferze na Wyspy. Ponoć nie idzie mu zbyt dobrze.

Kibiców „Młotów” może cieszyć to, jak ważni są oni dla Brazylijczyka. W wywiadzie dla „Evening Standard” zawodnik przyznał, że marzy o tym, aby zagrać na Stadionie Olimpijskim przy pełnej publiczności, czyli 60 000 kibiców. Mówił również, że fani są dla niego i całego zespołu bardzo ważni: – Kibice wierzą w nas, kiedy sprawy boiskowe nie toczą się po naszej myśli. Wtedy robią oni ogromną różnicę na naszą korzyść.

Jak potoczy się dalsza kariera tego ciekawego zawodnika? Przypomnijmy, że w roku 2015 był uznawany za młodą gwiazdę Seria A, a nawet ponoć interesowała się nim londyńska Chelsea.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze