FC Midtjylland – najbardziej pasujący nam duński klub


Jeśli kiedyś i z kimś mamy przełamać klątwę spotkań z duńskimi zespołami, to właśnie w tym sezonie z FC Midtjylland

24 sierpnia 2023 FC Midtjylland – najbardziej pasujący nam duński klub
sportskeeda.com

Ostatnie spotkania z zespołami z kraju Hamleta nie wspominamy najlepiej. Notorycznie byliśmy bici i przegrywaliśmy. Bilans w ostatnich latach jest mocno niekorzystny. Ostatni raz przeszliśmy duński zespół w pucharach blisko dekadę temu. Dokonał wtedy tego Ruch Chorzów, który zdążył w międzyczasie upaść i wrócić do ekstraklasy. Szmat czasu. FC Midtjylland to dobrze znany naszym drużynom przeciwnik, nawet Legii. Patrząc, jak bardzo nie radzimy sobie z Duńczykami, to akurat z meczów przeciwko „Wilkom” możemy mieć całkiem dobre wspomnienia. Chyba z jako jedynym duńskim klubem.


Udostępnij na Udostępnij na

Mała lekcja historii. Historii porażek polskich klubów w europejskich pucharach z Duńczykami. Na 11 spotkań w ostatniej dekadzie wygraliśmy tylko trzy. Ani razu nie przeszliśmy klubu z tej części Skandynawii w kwalifikacjach. Uziemiły nas takie drużyny jak FC Kopenhaga, Brondby, Sonderjyske czy właśnie FC Midtjylland. Generalnie nie są to słabe kluby.

Żaden z polskich zespołów nie można zjechać za to, że przegrał dwumecz z drużyną z kraju, gdzie wymyślono klocki LEGO. To są naprawdę dobre kluby. Przegrywaliśmy z gorszymi. Choćby Lech w tym sezonie ze Spartakiem Trnawa. Przegrana z zespołem z Danii to żaden powód do wstydu, co pokazał Raków z Kopenhagą. Można zaprezentować się dobrze i przegrać. Ewentualna przegrana Legii z FC Midtjylland nie będzie żadną niespodzianką.

FC Midtjylland blisko kompromitacji z polską drużyną

Skupmy się na drużynie z Herning, czyli najbliższym rywalu Legii, bo to jest bardzo dobrze nam znany przeciwnik. „Wilki” nie najlepiej wspominają pewien wypad do Polski nad polski Bałtyk do Trójmiasta. W większości dwumeczów, choć nie byliśmy faworytami jak w tym sezonie Legia i Raków, to jednak szanse były w miarę wyrównane. Gdzieś zawsze świeciło się światełko w tunelu, że można dokonać fajnej rzeczy. Choćby Lechia Gdańsk sprzed roku przeciwko Brondby. Gdy Arka Gdynia po sensacyjnym zdobyciu Pucharu Polski wpadła na FC Midtjylland, wszyscy oczekiwali niezłego lania.

Paradoksalnie to Arka Gdynia w sezonie 2017/2018 była najbliżej, aby przerwać tę złą passę. Zaskoczyła, będąc totalnym underdogiem. Wszyscy myśleli raczej o tym, żeby uniknąć kompromitacji, a nie żeby postawić się Duńczykom. Mało tego, tam zabrakło dosłownie kilku minut, żeby awansować do następnej rundy. Żeby było śmieszniej, gdyby ten dwumecz miał miejsce przy obecnych regulaminach, skończyłoby się dogrywką. Trzeba przyznać, że Arka nieźle napsuła krwi faworyzowanym „Wilkom” z Herning. Bez wątpienia zwycięstwo w Gdyni po super meczu 3:2 to jeden z lepszych momentów dla kibiców tego klubu.

Warto przypomnieć, co za legendy grały wówczas i strzelały bramki. Rafał Siemaszko, który najpierw dał Puchar Polski Arce, a później trafiał także w europejskich pucharach. Dwie bramki w Gdyni zdobył jeszcze Marcus Vinicius, czyli najskuteczniejszy zawodnik zespołu z Trójmiasta w historii. Ale to nie wszystko. Ówczesny skład Arki możemy wspominać z wielką nostalgią. Tam jest po prostu wiele legendarnych postaci, dla których ten dwumecz był przygodą życia.

Pavels Steinbors, Michał Nalepa, Michał Marcjanik, Grzegorz Piesio, Marcin Warcholak, a na ławce trenerskiej Leszek Ojrzyński. Nie dało się nie lubić tych gości. Jedynym, który zrobił z tego składu jakąś większą karierę, okazał się Patryk Kun, który odnalazł się w najlepszych polskich klubach. Nie ma co ukrywać, że była to niesamowita przygoda dla Arki.

Jedyne zwycięstwo Legii

Trzy lata wcześniej FC Midtjylland mierzyło się w fazie grupowej Ligi Europy z Legią Warszawa. Wtedy był to bardzo prężnie rozwijający się klub, który miał podbić Europę. Zespół z Jutlandii nazywano wówczas kalkulatorem, gdyż wszystko było tam dokładnie przeliczone. Nie do końca ten projekt wyszedł. Są stabilni i poukładani, ale sportowo oczekiwano chyba trochę więcej.

Mimo że Legia wówczas ugryzła ich w Warszawie, to Duńczycy i tak okazali się lepsi w ogólnym rozrachunku i wyszli z grupy. To tylko pokazuje, że jest to zespół mocny już od prawie dekady, a osiągnięcia w Europie ma większe niż wszystkie polskie kluby razem wzięte w tym okresie. Awans zapewnili sobie, pokonując również Club Brugge, a ulegając jedynie Napoli.

Mimo że nie była to udana kampania Legii w Lidze Europy, to właśnie jedyne zwycięstwo zanotowali z FC Midtjylland. Zwycięską bramkę przy Łazienkowskiej strzelił Aleksandar Prijović. Przed chwilą wspominaliśmy legendarną drużynę Arki, ale w Legii też było wówczas kilku graczy, którzy zapisali się w historii stołecznego klubu. Duet napastników Prijović – Nikolić, Michał Kucharczyk z Bartoszem Bereszyńskim na prawej stronie, Ondrej Duda w środku pola, defensywa złożona z Igora Lewczuka, Tomasza Jodłowca i Łukasza Brozia, a między słupkami obecny trener bramkarzy, Arkadiusz Malarz.

Z kim jak nie z FC Midtjylland?

Zatem mimo że nie najlepiej wspominamy spotkania z duńskimi zespołami, w tym także z FC Midtjylland, bo przecież dwukrotnie rozwiewali nasze marzenia, to wśród tej beznadziejności jesteśmy chociaż w stanie nawiązać z nimi walkę i pokazać się z pozytywnej strony. Arka Gdynia zrobiła więcej, niż wszyscy się spodziewali, a Legii udało się wygrać z nimi spotkanie. To i tak lepiej niż wyniki z innymi duńskimi zespołami. Co pokazał wtorkowy mecz Rakowa.

Jeśli więc na kimś mamy przełamać serię przegranych dwumeczów z Duńczykami, to właśnie na FC Midtjylland. Starcia sprzed ośmiu lat pamięta tylko ówczesna gwiazda „Wilków”, Pione Sisto. Naprawdę jest na to realna szansa, bo zespół z Herning przegrywał już mecze we wcześniejszych rundach kwalifikacyjnych z dużo słabszymi drużynami jak Omonia Nikozja czy Progres Niedercorn.

Wyjaśniamy szybko, Progres to klub z Luksemburgu, zatem Midtjylland było naprawdę blisko zrobienia czegoś gorszego niż Legia z Dudelange. Patrząc po wynikach obu drużyn, raczej wątpliwe jest, aby ponownie te spotkania były tak zamknięte i kończyły się wynikiem 1:0. Tu raczej prawdopodobny jest scenariusz z Gdyni, czyli mecz pełen emocji i bramek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze