FC Barcelona to źle zarządzany plac budowy


Co zrobi Juan Laporta i jego ludzie, by ratować kolosa, który sięga dna na każdej płaszczyźnie? Czy będzie w stanie jeszcze raz zbudować wielką Barcelonę? Co trzeba wyburzyć i zbudować?

10 marca 2021 FC Barcelona to źle zarządzany plac budowy

Choć Liga Mistrzów po raz kolejny (na 99%) będzie żyła dalej bez katalońskiego klubu. To FC Barcelona nie potrafi wyciągnąć wniosków. Zmienia wszystko, co można, tylko nie to, co trzeba. Czy ślepota ta była spowodowana wyborami na prezesa klubu? A może tam naprawdę nic nie było do zaoferowania i Messi miał rację, że chciał odejść, by wstrząsnąć wszystkimi związanymi z "Blaugraną"?


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona od kilku sezonów żyła ponad stan. Wyglądało to jak w sytuacji, kiedy deweloper wybudował blok według wizji architekta. Niestety ten skonstruował dom dla wielu ludzi z wadą budowlaną, na którą nie działa żadne malowanie, szpachlowanie. Kiedy przychodzi klient, który zna się na tak zwanej budowlance, dostrzega: blok postawiony na starych fundamentach, których po poprzedniej budowli zapomniano zburzyć. Od zewnątrz widzi, że pomimo malowania kolorem robią się odpryski na ścianach, które budzą niechęć, by zajrzeć do środka. Jednak po spojrzeniu do środka klient wychodzi i dziękuje, bo wszystko w środku jest niefunkcyjne. Tak też wygląda obecnie ten klub. Dlatego inwestor powrócił do starego architekta, który dał mu już nieraz dobrze zarobić.

Fundamenty

To one przede wszystkim odpowiadają za to, że ta budowa od początku idzie nie tak. Gdyby spojrzeć na Camp Nou, to one są bardzo stare jak na podporę pod lepsze jutro. Gerrard Pique najlepsze lata ma dawno za sobą. Choć biega po boisku, to często można się zastanawiać czy 34-latek myślami nie jest gdzie indziej.

Sergio Busquets ma dopiero 32 lata, ale jest przedstawicielem typowej tiki-taki, która w pierwotnej wersji nie ma prawa już istnieć. Dzisiaj w środku pola wszyscy chcą raczej zawodnika pokroju Bruno Fernadesa, Kevina de Bruyne albo Nicolo Barelli. Piłkarzy, którzy nie są jednowymiarowi, ale tacy, którzy lubią pozycyjny atak i świetnie czują się w kontrze oraz odwrotnie.

Dodatkowo jest jeszcze on, dla wielu najlepszy na świecie Messi. Symbol. Jego znaczenie jest fundamentalne, ponieważ klub jest zależny od niego, a on od klubu. Dlatego jego pomysł odejścia miał zaboleć wszystkich, by pokazać, co on czuje od wielu sezonów. Przecież odkąd on jest w najlepszym wieku dla piłkarza, wygrał Ligę Mistrzów tylko raz. Stąd nie może dziwić piłkarska frustracja i chęć pokazania, że jego miłość idzie złą drogą.

Szef budowy próbował kumać

Odkąd powstało już kultowe stwierdzenie „Koeman nie kuma”, odbyło się wiele dyskusji, czy jest to szkoleniowiec idealny na ten okres w „Blaugranie”. Opinii było tyle, ile jest kibiców. Jedni mówią: tak, FC Barcelona i Koeman to nie może się udać, inni twierdzą inaczej.

Jednak czy to nie jest tak, że Koemanowi nie pozwolono kumać? Bo choć Holender ma w sobie DNA z Katalonii, to nie dostał mocy przerobowej takiej, jakiej on potrzebuje. To tak, jak dać kierownikowi budowy dom i powiedzieć: pracuj bez narzędzi. Chciał Depaya, nie dostał, podobnie z Wijnaldumem.

Ten szkoleniowiec właśnie na nich budował swoją reprezentację „Oranje”, bo oni byli idealnymi narzędziami dla jego filozofii gry. To oni mogliby mu pomóc w Barcelonie zaszczepić futbol, jaki chce grać jako trener. Niestety oni swojego szefa budowy słuchali tylko wtedy, gdy trzeba było się pozbyć Suareza. On zaś przeżywa drugą młodość w Madrycie i walczy z Messim o tytuł króla strzelców.

Dlatego potomek Cruyffa próbuje swojego atutu, jakim jest praca z młodzieżą, i szlifuje Ansu Fatiego, Pedriego czy Moribę. Jednak na efekty, czyli trofea, z pewnością jeszcze będzie trzeba poczekać.

Architekt — Laporta

Być może tym spowodowana jest zmiana pomysłodawcy budynku na starego dobrego znajomego, który wymyślił złoty okres dewelopera. Powrót Laporty za stery katalońskiego klubu to dla wielu kibiców jak powrót do przeszłości. W niej Barcelona była klubem niezniszczalnym. Właściwie to rywal grający z katalońską drużyną w tamtym okresie zastanawiał się, ile bramek straci, zanim mecz się jeszcze rozpoczął.

Kiedy w 2010 roku oddawał władzę Rossellowi, nikt nie spodziewał się takiego gnicia klubu od środka. Wyrzekanie się dziedzictwa Cruyffa. Kupowanie piłkarzy, którzy nadawali się tylko na ławkę rezerwowych. Wreszcie kolejne skandale jak słynna już afera „Barca gate”. Tak można podsumować rządy poprzedników barwnego prezesa Laporty.

Dlatego po wygranych wyborach architekt zmienia w projekcie, co się da. Na planie budowy pod tytułem FC Barcelona pierwsze działania to rozmowa z ojcem Messiego, by ten zdecydował się pozostać w „swoim” klubie. Nowy-stary prezes zapowiadał też w kampanii dużo większe znaczenie byłych piłkarz takich jak Carles Puyol. W projekt powinni być zaangażowani jeszcze Jordi Cruyff oraz Xavi.

W oczekiwaniu na odbiór

To wszystko pokazuje, ile jeszcze cierpliwości będzie kosztować kibica Barcelony, zanim ten klub wróci do normalności. Gdzie znów będą liczyły się ideały, a La Masia odzyska swoje miejsce w tym projekcie. Aktualnie pomimo awansu do finału Pucharu Króla i straty tylko trzech punktów do prowadzącego w lidze Atletico Madryt to wyniki ponad stan. Projekt piłkarski FC Barcelona najlepiej weryfikuje Liga Mistrzów, a tu stan jest opłakany.

Po pierwszym meczu u siebie z PSG szanse są iluzoryczne. Chyba nawet sami kibice nie wierzą, że „Blaugrana” będzie w stanie zatrzymać Mbappe. Strzelić cztery bramki i nie stracić żadnej. Kiedy ostatni raz zrobiła taką remontadę, miała w składzie najlepszego przybocznego Messiego, a więc Neymara. Dzisiaj Argentyńczyk nie ma od kogo dostać takiego wsparcia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze