Fantastyczny comeback Evertonu, Bilić zwolniony z West Hamu


Za nami jedenasta kolejka zmagań

7 listopada 2017 Fantastyczny comeback Evertonu, Bilić zwolniony z West Hamu

Od jedenastej kolejki Premier League wszyscy wymagaliśmy nieco więcej niż od kilku poprzednich. Raz, że na niedzielne popołudnie zaplanowano dwa pojedynki, które spokojnie mogliśmy określić mianem hitowych. Dwa, że klubowa piłka opuszcza nas na jedenaście jesiennych dni i pozostawia na pastwę meczów reprezentacji. Na całe szczęście w miniony weekend emocji nie brakowało.


Udostępnij na Udostępnij na

Nihil novi?

City wygrało, Arsenal znów nie sprostał wyzwaniu i zanotował kolejną porażkę z drużyną z TOP 6. Jednak wbrew pozorom nie wszystko w tym meczu wyglądało typowo. Przede wszystkim „The Citizens” nie wyglądali tym razem na drużynę z innej planety. Zagrali bardzo dobrze, ale wydaje się, że gdyby nie odrobinę bojaźliwe podejście „Kanonierów”, kolejne zwycięstwo mogło nie być takie oczywiste.

Arsenalowi zabrakło przede wszystkim przekonania, że na Etihad można dziś osiągnąć korzystny rezultat. Pozostałe składowe to brak szczęścia przy decyzjach sędziowskich i nie najlepsza dyscyplina taktyczna. Chaotyczne próby pressingu przynosiły skutek odwrotny do zamierzonego. Podopieczni Pepa Guardioli z łatwością radzili sobie z naciskami rywali, co często owocowało groźnymi kontratakami.

Arsene Wenger, stawiając na Francisa Coquelina grającego między dwójką obrońców, liczył na zabezpieczenie środka pola, który bardzo często przeciekał. Niewiele to jednak pomogło, bo drużynie z Manchesteru wystarczały przeciętnie trzy podania, aby rozmontować defensywę rywala. Dobre zmiany wnieśli strzelec gola kontaktowego Alexandre Laccazette oraz Jack Wilshere, ale ich pojawienie się w drugiej połowie nie odmieniło oblicza meczu. Pep Guardiola i jego zespół odnoszą kolejne w pełni zasłużone zwycięstwo i wciąż nie znamy odpowiedzi na pytanie, kto będzie w stanie ich zatrzymać? 

Czyj jest ten autobus?

Ander Herrera uważa, że w niedzielnym pojedynku na Stamford Bridge Antonio Conte i jego podopieczni zaparkowali przed własną bramką autobus. Ale spokojnie, zanim nazwiecie Hiszpana hipokrytą, musimy dodać, że piłkarz Manchesteru United nie rzucił tych słów w ramach jakichkolwiek oskarżeń. Według Herrery od samego początku jasne było, że w spotkaniu zwycięży ten, kto pierwszy strzeli bramkę. Menedżerowie obu drużyn nastawieni są przede wszystkim na korzystny rezultat i bez wahania poświęciliby widowisko dla trzech punktów.

Kibice również mogli podejrzewać, że będzie to mecz z gatunku tych „dla koneserów”. Zwycięstwo „The Blues” zapewnił strzałem głową Alvaro Morata, który, jeśli zapomnimy na chwilę o zmarnowanej w ostatnich sekundach „setce”, zagrał świetne spotkanie. Nie pomógł Fellaini, nie pomógł Martial. Chelsea przez większość czasu miała mecz pod kontrolą. Morata strzelił gola, Conte dał sygnał i piłkarze z Londynu definitywnie zamurowali dostęp do bramki. Tak w niezbyt dużym skrócie wyglądał obraz meczu.

102 minuty

Tyle trwał morderczy bój Watfordu i Evertonu o końcowy rezultat. Mimo że „Szerszenie” prowadziły już 2:0, nie udało im się ugrać choćby punktu. Po raz pierwszy od dawna okazję do świętowania mieli kibice Evertonu, w który w 60. minucie meczu wstąpiło drugie życie.

David Unsworth popisał się nosem do zmian, wpuszczając na boisko trzech piłkarzy, którzy odmienili losy meczu. Kluczowe podanie przy bramce Niasse zaliczył świeżo wprowadzony Lookman, a już kilka minut później stan rywalizacji wyrównał Calvert Lewin, który na boisku pojawił się sześć minut wcześniej. Dający zwycięstwo rzut karny podyktowany został po faulu na – jakżeby inaczej – wprowadzonym przed kilkoma minutami Lennonie. Watford miał jeszcze szansę na wyrównanie, ale w setnej minucie rzutu karnego nie wykorzystał Tom Cleverley.

Pochwały

1) Jonas Lossl

Gdy w meczu pomiędzy Huddersfield i West Bromwich zabrzmiał końcowy gwizdek, David Wagner, przypominając nieco Pepa Guardiolę, pełen entuzjazmu ruszył w stronę swoich piłkarzy. Konkretnie w stronę jednego piłkarza. Jonas Lossl uratował podopiecznym Wagnera zwycięstwo, w samej końcówce meczu popisując się interwencjami, po których piłkarze obu drużyn mogli tylko złapać się za głowę. Lossl był nie do przejścia i nawet fakt, że „The Baggies” grali z przewagą jednego zawodnika, nie pomógł im w zdobyciu bramki.

2) Mohamed Salah

Egipcjanin coraz śmielej poczyna sobie w Premier League. W sobotę zdobył swoją szóstą i siódmą bramkę w tym sezonie i umocnił się na pozycji najskuteczniejszego strzelca Liverpoolu. Choć zdarza mu się również marnować doskonałe sytuacje, czym irytuje fanów „The Reds”, to liczby zdecydowanie są po jego stronie, a wygląda na to, że 25-letni skrzydłowy dopiero się rozkręca.

3) David Unsworth

Tymczasowy menedżer Evertonu chciałby rozsiąść się na trenerskiej ławce na dłużej. Póki co ma na swoim koncie porażkę z Leicester i szczęśliwą wygraną z Watfordem, w której to miał spory udział. Unsworth błyskawicznie reagował na wydarzenia boiskowe i wpuścił na boisko trzech piłkarzy, z których każdy miał swój udział przy jednej z trzech bramek.

Nagany

1) Arsene Wenger

Co prawda dziś możemy się jedynie zastanawiać, co by było gdyby…, ale przecież od tego tu jesteśmy. No więc… co by było, gdyby Francuz postawił na Alexandre’a Laccazette’a już od pierwszej minuty? Co by było, gdyby podszedł do spotkania z City nieco odważniej? Być może skończyłoby się pogromem, a może udałoby się urwać cenny punkt. Fakt jest taki, że defensywnie ustawiona drużyna Arsenalu przyjechała do Manchesteru po jak najniższy wymiar kary i wynik 3:1 za takowy należy uznać.

2) Swansea

Dużo mówi się o beznadziejnie grającym West Hamie czy Crystal Palace, ale wśród fanów Premier League tolerancja na słabe wyniki Swansea zdaje się być większa. Drużyna Paula Clementa uciułała do tej pory osiem punktów i zajmuje 19. miejsce w tabeli. W meczu z Brighton zawiodła nawet defensywa, która do tej pory nie wyglądała najgorzej. Jeśli „Łabędzie” wkrótce nie poprawią swojej dyspozycji, to walka o utrzymanie może okazać się o wiele trudniejsza niż w poprzednim sezonie.

3) Romelu Lukaku

Tak, Belg otrzymuje od nas kolejną naganę. Lukaku po świetnym starcie sezonu zgubił gdzieś dobrą dyspozycję i zaczynają go nękać demony przeszłości. Jeszcze za czasów gry w Evertonie Belg miał problemy podczas spotkań z rywalami z czołówki ligi. Póki co wygląda to podobnie, bo napastnik strzelał gole jedynie w meczach, w których rywalem była drużyna od United słabsza.

Bramka kolejki

   Cytat kolejki

Myślę, że to jeden z najlepszych bramkarzy w historii Premier League, ale obecnie to jedynie dobry bramkarz. Carragher o Cechu

Zapisz

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze