Miał być piękny początek walki o mistrzostwo, a skończyło się na przykrej porażce. Paris Saint-Germain, wzmocnione pieniędzmi nowego właściciela, przegrało na inaugurację Ligue 1 z Lorient 0:1. Było to tym dotkliwsze, że zdarzyło się na słynnym Parc des Princes. Jedynego gola zdobył w 28. minucie Julien Quercia.
Dzisiejszy wieczór miał być wielką inauguracją na Parc des Princes. Po przejęciu klubu przez Qatar Sports Investments doszło w Paryżu do trzęsienia ziemi. Do obecnych w składzie gwiazd dołączono wiele nowych, kosztujących wiele milionów euro, a dyrygentem był sam Leonardo.

By zobaczyć, jak mocno zmieniło się Paris Saint-Germain, wystarczyło spojrzeć na wyjściową jedenastkę, którą wydelegował Antoine Kombouare. W niej znalazło się miejsce dla pięciu nowych twarzy, które w sumie kosztowały 36 milionów euro. I tak w bramce stanął Salvatore Sirigu sprowadzony z Palermo, w obronie Milan Bisevac z Valenciennes, w pomocy Blaise Matuidi z Saint-Etienne oraz Jeremy Menez z Romy, a w ataku najdroższy z nich wszystkich Kevin Gameiro z Lorient.
Właśnie z tym Lorient przyszło się paryżanom bić w pierwszej kolejce Ligue 1. Ekipa Christiana Gourcuffa znana była w zeszłym sezonie z pięknej, szybkiej i kombinacyjnej gry, ale „Morszczuki” zostały latem oskubane z największym gwiazd (Amalfitano, Morel i wspomniany Gameiro) i nikt nie spodziewał się, że będą mogły równać się z bogatym rywalem.
Ktoś mądry powiedział jednak kiedyś, iż pieniądze nie grają na boisku, i ilustrację tych słów można zobaczyć było na Parc des Princes. Bretończycy zupełnie nie przestraszyli się biegających po murawie milionów euro i konsekwentnie realizowali swoją filozofię futbolu.
Pierwsze ostrzeżenie nastąpiło już w 11. minucie. Wtedy po bardzo dobrej akcji Juliena Quercii przed pustą bramką znalazł się Kevin Monnet-Paquet, lecz z zaledwie dwóch lub mniej metrów przestrzelił. Co się odwlecze, to nie uciecze. Nie minęło pół godziny od pierwszego gwizdka sędziego, a goście wyszli na prowadzenie. Uczynił to wspomniany Quercia. Były piłkarz Auxerre świetnie znalazł się na dłuższym słupku i dobił z najbliższej odległości dośrodkowanie Yanna Jouffre’a.
Mecz był otwarty, żadna z ekip nie bała się zaatakować większą liczbą zawodników, lecz to „Les Merlus” stwarzali o wiele groźniejsze sytuacje. Na pierwszą istotną ze strony przeciwnej czekać było trzeba do 37. minuty. Wtedy Gameiro zagrał bardzo dokładny przerzut nad defensywą do wychodzącego Nene, a Brazylijczyk nieznacznie się pomylił, próbując przelobować Fabiena Audarda.
Jednobramkowy rezultat utrzymał się do samej przerwy, choć w doliczonym czasie gry bliski doprowadzenie do remisu był Mamadou Sakho. Defensor PSG główkował po dośrodkowaniu Nene, ale strzał został zablokowany przez piłkarzy Lorient.

Początek drugiej odsłony jasno pokazał, dla kogo utrzymujący się wynik jest niekorzystny. Podopieczni Kombouarego ruszyli zdecydowanie do ataku i z każdą minutą coraz mocniej spychali przeciwnika do głębokiej obrony. Lorient taki stan rzeczy bardzo odpowiadał, bo jego piłkarze potrafili mądrze wychodzić z groźnymi kontrami, przytrzymując piłkę w strefie obronnej PSG. Para Monnet-Paquet i Jouffre co rusz przyprawiali zgromadzoną publiczność o zawał serca, tym bardziej że paryska defensywa nie należała tego wieczoru do najpewniejszych.
Najwięcej zaś spustoszenia siały dobrze bite rzuty wolne. Po jednym z nich Sirigu musiał sparować silny strzał zza pola karnego Arnolda Mvuemby. Chwilę później stołeczni odpowiedzieli dwójkową akcją Nene – Gameiro, lecz dośrodkowanie tego drugiego trafiło na głowę Ecuele-Mangi. Na 20 minut przed końcem jeszcze lepszą okazję na podwyższenie wyniku miał Mvuemba, gdy wykonując rzut wolny z 20. metra, trafił w poprzeczkę.
Czas płynął, a wyrównanie wciąż nie nadchodziło. Kombouare zaczął zatem sięgać po zmienników. Wpierw na murawie pojawił się Mathieu Bodmer, kilkanaście minut później Jean-Christophe Bayebeck i to właśnie młody napastnik był bliski zdobycia gola. Jednak zabrakło z półtora metra, by sięgnąć mocno bite podanie Siaki Tienego. Po tym wydarzeniu paryżanie rozpoczęli wielkie oblężenie bramki Audarda. Piłka wędrowała z jednego skrzydła na drugie i długo prowadzoną akcję zakończył strzał Gameiro, który poszybował wysoko nad poprzeczką rywali.
Do końca regulaminowego czasu pozostawało pięć minut, gdy na uderzenie z dystansu zdecydował się Nene. Brazylijczyk uderzył bardzo precyzyjnie pod poprzeczkę, tyle że tego dnia Audard był nie do przejścia. Napastnik paryżan aż się złapał za głowę, bo tę piłkę widział już w siatce.
Doliczony czas gry minął pod znakiem bardzo mądrej gry piłkarzy „Morszczuków”, którzy oddalali ciężar gry z dala od swojej bramki i tym samym sensacja stała się faktem. PSG zaliczyło falstart, przegrywając inaugurację rozgrywek ligowych na własnym stadionie. Skazane na pożarcie Lorient udowodniło zaś, że niejednemu faworytowi jeszcze może namieszać w tym sezonie.
Zawodnik meczu: Julien Quercia (FC Lorient)
To teraz czas się dobrze zgrać i nabrać
zaufania.Moim skromnym zdaniem w połowie sezonu PSG
nie będzie miało sobie równych.
Według mnie podium będzie wyglądać tak:
1.Lyon
2.Marsylia
3.PSG
No masz rację Predator skład jest mocno
przebudowany więc po pierwsze muszą się zgrać.