Falstart Interu i MU


We wtorek i w środę rozpoczęła się tegoroczna edycja elitarnej Ligi Mistrzów. 32 najlepsze zespoły Starego Kontynentu będą toczyły teraz zażartą walkę o pieniądze i prestiż. Pierwsza kolejka raczej przebiegła pod dyktando faworytów. Spośród tych najbardziej zawiedli Manchester United i Inter Mediolan.


Udostępnij na Udostępnij na

Grupa A

Po pierwszej kolejce za najbardziej przegranych należy uznać Rafael Beniteza i Harry’ego Redknappa. Debiut w Lidze Mistrzów zespołu tego drugiego, Tottenhamu Hotspur Londyn, raczej należy uznać za udany, choć mogło być lepiej. „Koguty” miały na widelcu Werder Bremę, lecz po raz kolejny w tym sezonie dał o sobie znać brak koncentracji w ich szeregach w końcówkach. W ten sposób stracili punkty z Wigan, West Bromwich, a teraz słabość „The Spurs” wypunktował Werder. Jeżeli Redknapp szybko czegoś nie wykombinuje, Twente Enschede może nie być już takie łaskawe. Mistrzowie Holandii pokazali, że nie można ich lekceważyć. Bezwzględnie wypunktowali oni Inter. Ten natomiast pokazał, że bez Jose Mourinho nie jest już tą samą drużyną, a Rafaela Beniteza czeka jeszcze w Mediolanie sporo pracy. Remis Włochom chluby nie przynosi, a może wręcz utrudnić sprawę awansu.

Grupa B

Zespoły w grupie B po raz kolejny udowodniły, że gra w europejskich pucharach jest zupełnie czym innym, niż na krajowym podwórku. Dowód? Benfica Lizbona, choć w u siebie w kraju znajduje się nad strefą spadkową, pewnie pokonała Hapoel Tel-Awiw 3:0. Klub z Izraela dostał poważną lekcję futbolu i przekonał się, że gra z drużyną pogrążoną w kryzysie nie wystarczy, by ją pokonać. Na ile była to dobra gra Portugalczyków, a na ile zła Izraelczyków, klub z Lizbony przekona się w derbach ze Sportingiem. W sporym dołku, choć zaprzecza temu Felix Magath, jest za to Schalke. To nie przypadek, że ekipa z Gelsenkirchen po raz czwarty z rzędu w nowym sezonie schodzi z boiska pokonana. Niemiecki trener zdaje sobie sprawę, że jeżeli sprawy nadal tak się będą toczyć, sezon 2010/2011 będzie mógł spisać na straty.

Grupa C

Choć Valencia wróciła do Ligi Mistrzów po dłuższym czasie, nie znaczy to, że zapomniała, jak się w niej gra. Pierwszą ofiarą „Nietoperzy” padł mistrz Turcji, Bursaspor. Klub z Walencji, choć pozbawiony przez Barceloną i Manchester City największych gwiazd, może stać się jednym z głównych rozgrywających w grupie C. Z pewnością podopieczni Unaia Emery’ego będą liczyć się w walce o pierwsze miejsce. Zawiódł natomiast Manchester United. Wydawało się, że Glasgow Rangers będzie dla „Czerwonych Diabłów” łatwym łupem. Tymczasem zawodnicy Waltera Smitha urwali słynnym rywalom cenne dwa punkty. Wynik ten jednak nie jest dziełem przypadku. Ekipa sir Aleksa Fergusona zaliczyła kolejną wpadkę po remisach z ekipą Fulham i Evertonem. MU musi szybko się pozbierać, jeżeli liczy na pełne pule w starciach przeciwko Liverpoolowi w Premiership i Valencii w Lidze Mistrzów.

Grupa D

W zupełnie innych nastrojach swoje mecze kończyli faworyci wtorkowych starć. Prowadzona przez Josepa Guardiolę Barcelona, choć pierwsza straciła gola, pewnie i w pięknym stylu pokonała Panathinaikos Ateny. Prawdziwy koncert dał Lionel Messi, zdobywca dwóch goli. Zaaplikowanie mistrzom Grecji aż pięciu bramek pozwoliło „Blaugranie” udowodnić kibicom, że blamaż z Herculesem był tylko wypadkiem przy pracy. Na tarczy do Kazania wrócił Rubin. Przegrana z Kopenhagą udowodniła, że kazańczycy nie są tą samą drużyną, co przed rokiem i tym razem o awans będzie im o wiele trudniej. Tym bardziej, że w następnej kolejce Barcelona będzie chciała zrewanżować się za ubiegłoroczną porażką na Camp Nou.

Grupa E

W potyczce faworytów do awansu do 1/8 finału, Bayern Monachium pokazał Romie jej miejsce w szeregu. Rzymianie od początku sezonu nie wydają się dobrze przygotowani do rozgrywek, a finalista poprzedniej edycji ujawnił „Giallorossim” swoją wyższość i aspiracje do osiągnięcia co najmniej takiego samego wyniku, co przed rokiem. Forma zaprezentowana przez zespół Louisa van Gaala świadczy raczej, że w grupie E nikt im nie zagrozi. Obecną faworytem do podzielenia potentatów jest mistrz Rumunii. Team z Kluża nie bez problemów poradził sobie z Bazyleą, lecz swoją prawdziwą wartość będzie mógł udowodnić w następnej serii spotkań przeciwko Romie.

Grupa F

Faworyt i potem długo, długo nic – tak w zasadzie należy skomentować sytuację w grupie H. Mistrzowie Anglii swoją wspaniałą dyspozycję pokazali Zilinie, gromiąc ją aż 4:1. Słowacy, choć zagrali ambitnie, nie byli w stanie zagrozić bramce Cecha. W pierwszym starcie pokazali, że daleko im do tego, co w sezonie 2004/2005 pokazała Artmedia Bratysława prowadzone przez Vladimira Weissa. O ogromnym zawodzie może mówić za to Olympique Marsylia. Mistrzowie Francji od samego początku prezentują się kiepsko i mecz ze Spartakiem przegrany po samobójczej bramce Azpilicuety tego dowiódł. Wicemistrzowie Rosji dali do zrozumienia, że nie można ich przedwcześnie skreślać. Jednak jedna szczęśliwa wygrana nie przesądza sprawy awansu. Teraz trzeba zagrać dobrze przeciwko Zilinie oraz w rewanżu na Łużnikach.

Grupa G

W tym zestawieniu faworyci nie zawiedli. Real Madryt, choć nie gra tak efektownie, jak za Manuela Pellegriniego, łapie właściwy rytm i zaczyna wkraczać na zwycięską drogę. Lubiący wyzwania Jose Mourinho nie miał wątpliwości, jak zagrać, by pokonać Ajax. Sztuką dla portugalskiego szkoleniowca będzie to, by nie zlekceważyć rywali w fazie grupowej. Dla niego gra rozpocznie się dopiero w 1/8 finału. Z dobrej strony pokazał się również Milan, pokonując 2:0 Auxerre. Podopieczni Massimiliano Allegriego pokazali francuskim przeciwnikom, że ich problem z formą to naprawdę poważna sprawa. Ireneusz Jeleń i spółka również przekonali się, że pokonanie będącego w zadyszce Zenitu wcale nie gwarantuje ogrania rywala wyższej półki. To może stawiać ich na straconej pozycji, kiedy nad Sekwanę i Loarę przyjadą „Królewscy”.

Grupa H

Jaka jest różnica między czarodziejką a czarownicą? Drobne 40 lat. A między ligą portugalską i angielską? Drobne sześć goli. Tyle przy żadnym straconym udało się Arsenalowi Londyn zaaplikować Sportingowi Braga. Zespół z Półwyspu Iberyjskiego przekonał się, że nie wystarczy być w niezłej formie na własnym podwórku, by wzbudzać strach u wicelidera Premiership. „Kanonierzy” udowodnili tym meczem dobitnie, że są jednym z faworytów do występów na bardzo wysokim szczeblu Ligi Mistrzów, a swoim przeciwnikom pokazali, że muszą się jeszcze wiele nauczyć. Powody do radości swoim kibicom dał również Szachtar Donieck. Podopiecznym Mircei Lucescu udało się pokonać Partizana Belgrad. Jednak nie wypadli oni przekonująco na tle oczekiwań. Zdobywcy Pucharu UEFA chcący odnieść sukces w Champions League powinni zaprezentować się o wiele lepiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze