Fabio Cannavaro ma być jednym z głównych kandydatów do objęcia reprezentacji Polski. Włoski szkoleniowiec odbył już spotkanie z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na konkrety jednak musimy chwilę zaczekać. Czy bujnowłosy Włoch poprowadzi nas w meczach barażowych?
Kandydatura Cannavaro wyskoczyła nagle i przez większość nie była postrzegana jako poważna. Jednak Cezary Kulesza podszedł do tej opcji z pełną powagą i postanowił zaprosić Włocha na rozmowę. Czy zobaczył mityczny błysk w oku? Tego pewnie dowiemy się dopiero za jakiś czas.
Niewielkie doświadczenie
Fabio Cannavaro świetnym piłkarzem był. To nie ulega wątpliwości. Jednak jakim jest trenerem? Tego w Europie nie wie nikt. No, może prawie nikt. Pewnie znajdą się jacyś zakręceni na chińskiej piłce goście, którzy obejrzeli każdy jeden mecz Cannavaro w roli szkoleniowca. Fakty są jednak takie, że 48-letni szkoleniowiec dotychczas nie odnosił wielkich sukcesów. Nie jest sztuką zdobyć mistrzostwo ligi, prowadząc potentata…
Fabio Cannavaro was caught on camera today meeting with PZPN president Cezary Kulesza in Warsaw.
No doubt he's a serious candidate for the 🇵🇱 job, seeing as he's moved up from Skype to an in person interview.#PZPN pic.twitter.com/ZwF6wOQpd3
— Pat Novak (@PatricNova) January 8, 2022
Natomiast jeśli chodzi o prowadzenie reprezentacji… Tu argumenty Cannavaro ma jeszcze słabsze. Reprezentację Chin prowadził zaledwie 49 dni. Chińczycy pod jego wodzą byli niezwykle regularni. Dostali w czapę dwukrotnie. Po tym drogi chińskiej federacji i włoskiego szkoleniowca się rozeszły. Tym samym Fabio od blisko trzech lat pozostaje bez pracy. Nie ma co… Solidna kandydatura. Trener nadal na dorobku, z niewielkimi sukcesami, z jedną reprezentacją na koncie. Nauczony doświadczeniem z Paulo Sousą, którego byłem szczerym wyznawcą, tu zamierzam uważać. Zbyt wyraźnie jawi mi się tu scenariusz, w którym Cannavaro używa naszej reprezentacji jako trampoliny do objęcia któregoś z europejskich zespołów. Być może z jego nazwiskiem nie musiałby tego robić, jednak o ile lepiej będzie wyglądało jego CV, gdy wpisze w nie europejską reprezentację ze średniej półki. Z pewnością lepiej niż z samą reprezentacją Chin.
Cannavaro szkoleniowiec
Były mistrz świata do tej pory prowadził samodzielnie pięć zespołów. Z jednym z nich (Guangzhou Evergrade) sięgnął po mistrzostwo Chin. Trzeba oddać, że to w tym zespole włoski szkoleniowiec odnosił najlepsze wyniki. Jednak o tym już mówiłem. W pewnym momencie Guangzhou było takim chińskim PSG. Przynajmniej z europejskiej perspektywy.
Z Guangzhou miał dwie przygody. Podczas pierwszej prowadził zespół w 22 spotkaniach. Oto, jak prezentowały się jego statystyki:
- 11 zwycięstw,
- 6 remisów,
- 5 porażek.
Guangzhou pod jego wodzą zdobyło średnio 2,18 bramki na mecz, tracąc przy tym 1,41. Jak wyglądała średnia punktowa? Zaledwie 1,77 punktu na mecz. Nie jest to oszołamiający wynik, ale trzeba oddać sprawiedliwość, że był to samodzielny debiut Fabio Cannavaro w roli szkoleniowca.
Kolejnym przystankiem w karierze trenerskiej był saudyjski Al-Nassr. Tam statystyki miał jeszcze gorsze:
- 13 spotkań,
- 5 zwycięstw,
- 5 remisów,
- 3 porażki.
Średnia punktowa – 1,54. Bramki? 1,54 do 1 na mecz. Zaledwie 110 dni spędził w tym arabskim klubie. Dłużej od Zbigniewa Bońka w kadrze, ale krócej od Paulo Sousy.
Następnym klubem prowadzonym przez byłego świetnego obrońcę było TJ Quanjian. Tu (być może) przyszły szkoleniowiec reprezentacji Polski spędził ponad rok. Zanotował średnio 1,88 punktu na mecz. Poprowadził zespół w 50 spotkaniach.
- 28 zwycięstw,
- 10 remisów,
- 12 porażek.
Nie jest to oszałamiający wynik, ale na tyle dobry, by ponownie objąć stery w Guangzhou. Tym razem Cannavaro sięgnął z tą drużyną po mistrzostwo Chin. O czym już wspominaliśmy. A jego bilans?
- 79 zwycięstw,
- 23 remisy,
- 24 porażki.
2,06 punktu na mecz. Średnio 2,29 gola zdobytego na mecz i 1,06 gola straconego. Zdecydowanie lepiej mu szło podczas drugiego podejścia. Nic więc dziwnego, że dostał angaż w reprezentacji. Nie jest to jednak warte poświęcenia więcej linijek niż te kilka wyżej.
***
Fabio Cannavaro w swoich drużynach preferuje system gry 4-3-3. Jednak nie trzyma się on sztywno jedynie tego ustawienia. Jego zespoły grały również 3-4-1-2 czy też 4-2-3-1. Bez wątpienia klasyczne 4-3-3 jest jego ulubionym ustawieniem. Guanghzou, grając w tej formacji, naciskało wysoko na przeciwnika, starając się szybko odebrać mu piłkę. W fazie ataku jeden z bocznych obrońców włączał się do gry wyżej, tak by zwiększyć siłę natarcia drużyny Cannavaro. Guangzhou bazowało na sporej intensywności i agresywnej grze. Zwłaszcza na połowie rywala. W fazie ataku podopieczni Cannavaro byli ruchliwi, często wymieniając się pozycjami, co sprawiało sporo zamętu w obronie rywala.
Natomiast w razie konieczności Fabio Cannavaro potrafi nagiąć się do zaistniałych okoliczności i zmienić ustawienie swojej drużyny. To akurat działa na korzyść włoskiego szkoleniowca. Musimy pamiętać, że nasza reprezentacja również potrafiła grać różnymi systemami. Przez ostatni czas graliśmy trójką w obronie, a zdarzały się przecież też nieśmiałe próby z 4-3-3. Wbrew obiegowej opinii wcale nie jesteśmy skazani na granie w formacji 4-4-2. Tak więc otwarty umysł kolejnego selekcjonera z pewnością będzie sporym plusem.
***
Pomimo informacji o odbytej rozmowie pomiędzy włoskim trenerem a prezesem polskiego Związku podchodzę do tej kandydatury dość sceptycznie. Mam wątpliwości, czy zainteresowanie naszą drużyną narodową nie jest próbą przypomnienia o sobie i wrócenia na radar europejskich drużyn. Nie chciałbym, byśmy obudzili się w rzeczywistości, w której „Siwego Bajeranta” zamieniliśmy na „Łysego Bajeranta po przeszczepie włosów”.
Choć niewątpliwie karierę piłkarską Fabio Cannavaro miał raczej z tych wymarzonych, to trenerem wciąż jest młodym i na dorobku. Trudno powiedzieć, kto potrzebuje kogo bardziej.
Parę źródeł mówi już o konkretnych rozmowach, a nawet dwuletniej propozycji kontraktowej dla Fabio Cannavaro. Inne z kolei media dementują te plotki i twierdzą, że oficjalnej oferty jeszcze nie było. Bez względu na to, jaka jest prawda, miejmy nadzieję, że Cezary Kulesza wie, co robi.