Everton pewnie pokonuje Swansea


Po niezwykle interesującym widowisku trzy punkty powędrowały do Liverpoolu. „The Toffees” pokonali gospodarzy 3:0. Gole zdobywali w pierwszej połowie Anichebe i Mirallas. Nie obyło się bez kontrowersji przy zagraniu Fellainiego, asystującego przy pierwszej bramce. W drugiej części Anthony Taylor zmuszony był wyrzucić Dyera, który w ciągu trzech minut otrzymał dwie żółte kartki. Everton miał miażdżącą przewagę, zwieńczoną trzecim golem strzelonym przez Fellainiego.


Udostępnij na Udostępnij na

Piąta kolejka Premier League rozpoczęła się bardzo mocnym akordem. Na Liberty Stadium stanęły naprzeciw siebie drużyny, które bardzo dobrze weszły w ten sezon. Zarówno Everton (7. miejsce w tabeli), jak i Swansea (5. lokata) nie uchodzą za futbolowych mocarzy, lecz to „The Swans” ma w swoim składzie współlidera strzelców – Michu – natomiast „The Toffees” m.in. Bainesa, Jagielkę i Fellainiego, którzy są uznanymi firmami w Premier League.

Howard rozegrał dzisiaj świetne spotkanie
Howard rozegrał dzisiaj świetne spotkanie (fot. Skysports.com)

Pierwsze minuty to zdecydowana przewaga gości. Już w 2. minucie wrzutka z rzutu wolnego w pole karne sprawiła nieco problemów Vormowi, ale ten na raty szczęśliwie interweniował. Chwilę później golkipera próbowali zaskoczyć m.in. Fellaini i Mirallas, ale i tym razem górą był bramkarz „Łabędzi”. Jak do tej pory „Hiszpańska Armada” nie mogła wytoczyć swoich najcięższych dział, gdyż Everton miał broń nabitą ostrą amunicją. W 12. minucie Williamsowi naprawdę się upiekło. W akcji, po której Anichebe znalazłby się w sytuacji sam na sam, niejeden arbiter zdecydowanie pokazałby czerwoną kartkę. Kapitan „The Swans” został ukarany żółtym kartonikiem. Jednak z każdą minutą gospodarze wydawali się (z pewnym opóźnieniem rzecz jasna) wchodzić w spotkanie. Po niezłym dograniu z głębi pola na linii końcowej pola karnego interweniował Howard. Na szczęście dla „The Toffees”, ponieważ do piłki czaił się świetnie dysponowany w tym sezonie Michu. W dogodnej sytuacji znalazł się również jego rodak Pablo Hernandez, któremu głową zgrywał piłkę Graham, ale futbolówka minęła bramkę amerykańskiego golkipera. W 20. minucie kolejny raz na posterunku był Vorm, a jego czujność sprawdził Anichebe.

Gol dla Evertonu! Już dwie minuty później Nigeryjczyk zdobył punkt po dość specyficznym zgraniu piłki przez Fellainiego. Belg przepchnął futbolówkę łokciem, ale w ukryciu nieprzepisowego zagrania pomogły mu jego charakterystyczna fryzura oraz to, że sędzia liniowy widział jedynie plecy pomocnika. Po tym strzale z bardzo bliskiej odległości Vorm po prostu nie miał szans i może mieć uzasadnione pretensje do swoich defensorów.

Wydawałoby się, że strata bramki rozzłości gospodarzy. Może i tak było, ale to „The Toffees” nadal naciskali przeciwników.  Szczęścia próbował dryblingiem Coleman, zgrał do strzelca bramki, ten jednak skupił się na nurkowaniu w polu karnym.  Następnie Fellaini, tym razem bez wątpliwości, uderzał głową, ale jego strzał został zablokowany. W końcu „Łabędzie” wzięły się do roboty i już po chwili Jagielka wybijał piłkę głową z linii bramkowej. Ależ było blisko wyrównania! W 39. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się Ki Sung Yueng. Piłka minimalnie minęła lewy słupek i Howard mógł mówić o dużym szczęściu.

W 43. minucie było 2:0 dla Evertonu! W roli głównej ponownie Fellaini, który świetnie zaktywizował Pienaara. Ten idealnie dograł do Mirallasa. Po pierwszym strzale Vorm uratował gospodarzy, jednak dobitka głową rozwiała wszelkie wątpliwości.

Vorm również świetnie bronił, ale nie był w stanie uratować Swansea przed porażką
Vorm również świetnie bronił, ale nie był w stanie uratować Swansea przed porażką (fot. skysports.com)

Już w doliczonym czasie gry Ki idealnie zagrał do Rangela, jednakże jego uderzenie zostało zatrzymane przez dobrze dysponowanego Howarda. Chwilę później obrońca ponownie miał szansę na zdobycie gola, ale w tej sytuacji nieczysto trafił w piłkę. Do przerwy Everton prowadził na Liberty Stadium 2:0.

W drugiej części na boisku pojawił się Nathan Dyer, który został wprowadzony przez Laudrupa za Pablo Hernandeza. Gospodarze wyszli bardzo zmotywowani na kolejne 45 minut i od razu rozpoczęli frontalny atak, licząc na to, że szybko zdobyta bramka pozwoli im na odrobienie strat. W 50. minucie Michu powinien pokonać Howarda, ale jego strzał nie był najwyższej jakości, gdyż uderzył w interweniującego golkipera. Z drugiej strony boiska wyjątkowo nieefektywnie próbowali podwyższyć rezultat kolejno: Fellaini, Mirallas i Anichebe. Jedynie po strzale Nigeryjczyka swoimi umiejętnościami popisał się Vorm. Chwilę później Howard znów uratował swój zespół przed stratą bramki. Po uderzeniu Ki z dystansu instynktownie podbił futbolówkę i ta opuściła boisko. Powoli to właśnie golkiper gości wyrastał na bohatera spotkania.

W 58. minucie Nathan Dyer już zakończył swój występ w tym meczu. W niecałe 13 minut zgromadził dwie żółte kartki. Od tego momentu „Łabędzie” grały w osłabieniu. Siła ofensywna gospodarzy zdecydowanie spadła, natomiast Everton nie musiał specjalnie napierać i zdecydował się na kontrolowanie przebiegu spotkania. Ależ perfekcyjnie Anichebe obsłużył podaniem Fellainiego! Cóż z tego, skoro Belg nie był w stanie strzelić z najbliższej odległości nawet w światło bramki. Fellaini naprawdę chciał pokazać, że potrafi zgrywać futbolówkę nie tylko łokciem. W 72. minucie po rzucie rożnym uderzał głową, jednak jeden z obrońców wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Cztery minuty później Anichebe z niezwykłą gracją zmarnował dogodną sytuację po podaniu Bainesa. Nie strzelić z czterech metrów to objaw wyjątkowej nieskuteczności w przypadku napastnika lub litości wobec przeciwników. Tej nie miał Howard, gdyż nie zdecydował się na jakikolwiek prezent dla gospodarzy i po raz kolejny pewnie interweniował. Trzeba przyznać, iż atakujący Everton obdarowywał hojnie Vorma, ponieważ z powodu niefrasobliwości piłkarze z Liverpoolu podnosili mu statystyki.

3:0 dla Evertonu! W końcu Fellaini główkował skutecznie po świetnym zagraniu. Tym razem golkiper Swansea nie miał nic do powiedzenia.

Kibice przyjezdnych mieli powody do świętowania, gdyż do końca meczu niewiele się wydarzyło (oprócz poprzeczki po strzale z rzutu wolnego de Guzmana), a ich ulubieńcy pewnie wygrali ze Swansea. „The Toffees” mogą dopisać do swojego konta kolejne trzy punkty po bardzo dobrym występie w Walii.

Komentarze
~je je (gość) - 12 lat temu

Fellaini łowca dzikich świni

Odpowiedz
~kunamessi (gość) - 12 lat temu

http://www.mlssoccer.eu/

Odpowiedz
~hakan (gość) - 12 lat temu

Znakomite spotkanie na Liberty Stadium. Everton w tym
spotkań stworzył sobie więcej okazji do zdobycia
bramki i oddał więcej celnych strzałów niż
reprezentacja Polski za kadencji Smudy. Świetnie
zagrał Howard ( wyciągał nieprawdopodobne piłki
), Fellaini ( choć zmarnował setkę to w końcu
bramkę zdobył, ogółem pozytywnie jestem
zaskoczony jego rolą w Evertonie bo teraz gra
zdecydowanie bardziej z przodu ) Pienaar, Baines,
Neville. Gracze Swansea zagubieni, w pewnym momencie
pojawiły się głupie faule. No i specyficzny
występ Dyer'a - 12 minut i dwie żółte kartki :P

Odpowiedz
~Komentator (gość) - 12 lat temu

Powiem wam tak. Nie zdziwię się jeżeli Everton FC
znajdzie się w pierwszej trójce w tabeli. Grają
bardzo dobrze w tym sezonie. Nie mają graczy z
najwyższej półki, ale Fellani i inni prezentują
się znakomicie.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze