EuroRaport iGola: wreszcie emocje wracają na boisko!


Faza pucharowa rozpoczęta i to w jakim stylu! Do tego sami oceńcie, czy warto pisać listy

27 czerwca 2021 EuroRaport iGola: wreszcie emocje wracają na boisko!
Cristian Cristel / Xinhua / PressFocus

26 czerwca 2021 roku, to właśnie wczoraj wystartowała najważniejsza część każdego piłkarskiego turnieju, czyli faza pucharowa. Choć już bez reprezentacji Polski, to jednak jak pokazała sobota, może być ona emocjonująca. Dlaczego? Przeczytajcie EuroRaport iGola!


Udostępnij na Udostępnij na

Odłożyliśmy już w naszym kraju dyskusję o występie Polaków. Przestaliśmy się spierać, czy Paulo Sousa powinien zostać czy odejść. Również daliśmy odsapnąć wciąż urzędującemu prezesowi Bońkowi. Wczoraj skupiliśmy się na pierwszych emocjach w 1/8 finału mistrzostw Europy! Jednak przed pierwszym gwizdkiem żyliśmy jeszcze zachowaniem kapitana naszej kadry w sprawie pewnej korespondencji.

List od Kuby – ma odpowiedź!

Od momentu, kiedy po sieci zaczął krążyć list, który miał trafić do Roberta Lewandowskiego, internet zwariował i… pomógł skutecznie dotrzeć do celu. W tym liście bardzo młody kibic reprezentacji Polski pisze wprost – kapitanie, nie zawiodłeś, zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy, abyśmy dalej na tym turnieju grali. Nawet jeżeli odpadliśmy po fazie grupowej, to prawdziwy kibic „Biało-czerwonych” nigdy nie odwróci się od ciebie czy też zespołu narodowego.

Dokładną treść listu możecie przeczytać poniżej. Jest udostępniona na oficjalnym profilu gracza Bayernu Monachium z odpowiedzią.

Oczywiście najlepszy piłkarz świata nie pozostał dłużny. Motywuje chłopaka do dalszej walki i dziękuje za udzielone mu wsparcie w tym trudnym momencie dla wybrańców Paulo Sousy.

Kapitalnie zachował się też Rafał Gikiewicz, który zadeklarował, że wyśle do chłopaka swój strój bramkarski z niemieckiego klubu. Warunek – musi dostać adres do Kuby. Takie gesty zawsze trzeba chwalić!

Kasper Dolberg wraca z przytupem! Maehle gra koncert!

68 minut na stadionie w Amsterdamie wystarczyło Kasperowi Dolbergowi, by przypomnieć sobie jak skutecznie zdobywać bramki. Dwa gole strzelone w meczu z Walią wprowadziły ojczyznę klocków Lego do ćwierćfinału Euro 2020. Co wcale przed początkiem spotkania nie było takie pewne.

Nieobecność w składzie Yussufa Poulsena (kontuzja) oraz Daniela Wassa (nieznana jeszcze choroba, oby nie COVID) mogła zwiastować kłopoty podczas spotkania z dobrze na tym turnieju dysponowaną walijską drużyną.

Warto też podkreślić niesamowity występ duńskiego wahadłowego. 62 kontakty z piłką, prawie 82% skuteczności zagrywanych podań. Na 11 stoczonych pojedynków Maehle aż siedem rozstrzygnął z korzyścią dla siebie i drużyny. Do tego występ został okraszony trafieniem. Oceniony przez portal Sofascore.com na 7,6 punktu z 10 możliwych. Tylko strzelec dwóch bramek, a więc Dolberg, dostał wyższą notę – 8,5 punktu.

Jednak trzeba podkreślić, że ten mecz był popisem całej drużyny, włącznie z jej trenerem. Podopieczni Kaspera Hjulmanda rozkręcali się z każdą kolejną minutą meczu. O ile pierwszy kwadrans był próbą oddania piłki Garethowi Bale’owi i spółce, to i tak nie dali się skrzywdzić. Cały czas trzymali kontrolę nad swoim przeciwnikiem, a pierwszy strzelony gol był tylko podpalonym lontem w wykonaniuDanish Dynamite”.

Czy to grał na pewno faworyt?

Włosi zawiedli na Wembley chyba 99% piłkarskiego świata. 0:0 wywalczone w marnym stylu po 90 minutach gry nie mogło i nie może nikogo zachwycać. Zawiedli w tym meczu zwłaszcza pod względem mentalnym. Czasami oglądając zespół prowadzony przez Roberto Manciniego, można było odnieść wrażenie, że zwyczajnie im się nie chce albo nie mają pomysłu.

Brak efektywnej kreacji Verrattiego, osamotniony Jorginho, totalnie bezużyteczny Barella, nieskuteczny Immobile, właściwie można tak mnożyć w nieskończoność. Dlatego trzeba tutaj oddać cesarzowi, co cesarskie – Austria zagrała imponujący mecz. Dyscyplina, poświęcenie i pełne zaangażowanie wybrańców Franco Fody mogło imponować. To oni urzekli nas tym spotkaniem.

Każdy od Marko Arnautovicia do Daniela Bachmanna zrobił wszystko, by wygrać, a przynajmniej zejść po meczu z podniesioną głową i powiedzieć – zrobiłem wszystko, co się dało. Czego nie można powiedzieć o Italii.

Oni po prostu walili głową w mur, a symbolem tego jest akcja, w której Verratti podał jedyne swoje „ciasteczko” w meczu, jednak Insigne nie pobiegł w światło bramki, tylko na zewnątrz pola karnego. Brak zdecydowania skutkował zaś nieudanym podaniem do Berardiego. Czy tak powinni grać być może przyszli mistrzowie Europy?

Gdyby nie wejście z ławki Federico Chiesy i Matteo Pessiny, to Włochów być może nie byłoby na tym turnieju. Czy ten występ coś zmieni i ci dwaj regularni rezerwowi zajmą czyjeś miejsca w składzie na ćwierćfinał?

Dzisiaj pierwszy z hitów!

Niedziela tak naprawdę dopiero pozwoli nam odczuć, że 1/8 finału rozpędziła się na dobre. Oprócz klasyku, jakim niewątpliwie będzie we wtorek starcie Anglii z Niemcami, siódmy dzień tygodnia serwuje nam pojedynek reprezentacji Belgii z obrońcami tytułu, a więc Portugalią. Ten mecz będzie starciem dwóch goleadorów. Romelu Lukaku zmierzy się z Cristiano Ronaldo.

Tak naprawdę spotkanie tych dwóch ekip daje nam prawo liczyć na to, że jeśli gdzieś padnie hokejowy wynik, to właśnie będzie to w niedzielnym meczu. Warto też wspomnieć, że naprzeciwko siebie staną dwaj reżyserzy dwóch Manchesterów. Reprezentantem City będzie Kevin De Bruyne, a United Bruno Fernandes. Pierwszy gwizdek wybrzmi w Sevilli o godzinie 21:00.

W pojedynku popołudniowym o awans zagrają zaś reprezentacje Czech oraz Holandii. O tym, jak zacięta może być to rywalizacja, niech świadczy starcie tych drużyn w Euro 2004. Podczas portugalskiej edycji czempionatu Starego Kontynentu nie było lepszego starcia. Obie drużyny postawiły na atak, a przecież w tym turnieju nie musi być inaczej.

Tylko wygrany zgarnie pełną pulę i przejdzie dalej. O ile w ofensywie możemy liczyć na popis „Oranje”, to w defensywie lepiej poukładany wydaje się zespół naszych południowych sąsiadów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze