Euro 2020 zmierza ku końcowi. Co działo się w 1/2 finału?


Zobaczmy, jak poradzili sobie zawodnicy w 1/2 finału Euro 2020

8 lipca 2021 Euro 2020 zmierza ku końcowi. Co działo się w 1/2 finału?
101greatgoals.com

Turniej jest już bardzo blisko końca. Do wyłonienia mistrza Europy w piłce nożnej pozostał nam jeden mecz. Maksymalnie 120 minut plus rzuty karne i ten turniej dotrze do mety. Na podsumowanie całych mistrzostw przyjdzie jeszcze czas. Sprawdźmy, co działo się w półfinałach, na co warto zwrócić szczególną uwagę. Zapraszamy na podsumowanie 1/2 finału Euro 2020.


Udostępnij na Udostępnij na

Na początek garść statystyk. W dwóch rozegranych na Wembley półfinałach kibice nie zobaczyli zbyt wielu bramek. Średnia bramek zdobytych w meczu na tym turnieju wynosi 2,80. W półfinałach mieliśmy szansę na zobaczenie pięciu bramek, co daje średnią 2,5. Zespoły zdecydowanie zmieniły swoją taktykę i zagrały bardziej pod wynik, skupiając się najpierw na zaryglowaniu dostępu do własnej bramki.

Nie zobaczyliśmy żadnej czerwonej kartki, a sędziowie po żółty kartonik do kieszeni sięgali zaledwie pięć razy. W obydwu rozegranych spotkaniach mieliśmy do czynienia z dogrywką. Pierwsza z dogrywek pozostała nierozstrzygnięta i zakończyła się początkowym wynikiem 1:1, w drugiej nosa Duńczykom utarli Anglicy, którzy strzelili bramkę w 104. minucie za sprawą Harry’ego Kane’a. Była to 7. dogrywka na tym turnieju, co czyni go najbardziej dogrywkowym w historii.

Najbardziej niedoceniany

Tutaj wciąż na prowadzeniu pozostaje Anglia. Miło jest być niedocenianym, a jednocześnie o jeden mecz od zdobycia tytułu. Tak naprawdę na tym turnieju Anglicy rozegrali jeden dobry i przekonujący mecz. Paradoksalnie swój ofensywny potencjał pokazali dopiero poza Wembley, w meczu z Ukrainą w Rzymie. Wszystkie pozostałe ich spotkania to kolokwialne męczenie buły. Nie inaczej było w półfinale z Danią. Choć na pewno nie powiemy, że był to nudny mecz.

Pierwsi na prowadzenie wyszli Duńczycy po strzale z rzutu wolnego Damsgaarda i właściwie od tego momentu ekipa Hjumlanda zaczęła się tylko bronić, zapominając o możliwości zdobywania terenu do przodu. Kontrolę i panowanie nad meczem przejęła Anglia, tylko co z tego? Właściwie nic. Po golu samobójczym Kjaera na 1:1 Anglicy wprowadzili taktykę klepania piłką, aż przeciwnik zaśnie. Nic z tego nie wynikało poza pojedynczymi okazjami, w których świetną pracę wykonywał Kasper Schmeichel. Mimo zwycięstwa w dogrywce Anglia na pewno nie przekonała postronnych widzów.

Największe rozczarowanie

Równie dobrze tę kategorię moglibyśmy nazwać największym skandalem. Największym rozczarowaniem tej fazy Euro 2020 byli sędziowie i działanie technologii VAR. Głównie chodzi tu o mecz Anglia – Dania, w którym sędzia z Holandii podyktował bardzo mocno dyskusyjnego karnego po faulu na sterlingu. W wozie VAR zasiadał między innymi Paweł Gil. Polak na pewno mógł sprawić, żebyśmy po meczu nie rozmawiali tylko o rzucie karnym, którego w opinii większości być nie powinno.

Sędzia Brych w drugim półfinale aż tak bardzo nikogo nie zawiódł i nie wypaczył wyniku meczu jak Makkelie, ale wciąż trudno ocenić jego sędziowski występ jako pozytywny. Ogólnie wybór sędziów prowadzących obydwa półfinały okazał się mocno nietrafiony z perspektywy boiskowej sprawiedliwości. Tutaj należy wrzucić kamyczek do ogródka UEFA, która do domu odesłała być może najlepszego sędziego tego turnieju Turka Cuneyta Cakira. Żaden zespół nie rozczarował na tyle, aby można było dodać go w tej kategorii oceniania.

Wydarzenie kolejki

Znowu moglibyśmy dać do tej kategorii podyktowany rzut karny po rzekomym faulu na Sterlingu. Wybór padł jednak na rzuty karne rozegrane pomiędzy Hiszpanią a Włochami. Kolejny raz na tym turnieju mieliśmy do czynienia ze strzelecką indolencją obydwu zespołów. Choć trzeba także przyznać, że próba wyprowadzenia z równowagi strzelców w wykonaniu Unaia Simona mogła się podobać, szczególnie fanom popularnego „Dudek dance” ze Stambułu 2005 roku. Wzorce hiszpański bramkarz na pewno wybrał sobie bardzo dobre.

Tańce na linii bramkowej gracza Athleticu Bilbao nie wystarczyły do awansu Hiszpanii. Lepszymi wykonawcami okazali się Włosi, choć i w tym przypadku daleko było do perfekcji, może z wyjątkiem ostatniego karnego, o którym kilka słów na koniec. Pierwszy do piłki podszedł Locatelli, jedno z odkryć tego turnieju dla tych, którzy nie oglądają na co dzień Serie A. Nie trafił, uderzył za lekko, za bardzo w środek, bułka z masłem dla Simona. Wówczas wydawało się, że delikatną przewagę mają Hiszpanie.

Nic z tych rzeczy, Olmo, jeden z najlepszych Hiszpanów w tym meczu, ten, który wspólnie z Moratą pozwolił marzyć o dogrywce, strzelił jeszcze gorzej niż jego rywal z Włoch. Wysoko nad poprzeczką, koncertowo przestrzelony rzut karny pomocnika Hiszpanii. Kilku następnych strzelców nie myliło się, aż do piłki podszedł… Alvaro Morata. Ten, który zdobył gola na 1:1, przez kilkadziesiąt minut bohater narodowy Hiszpanów. Nie wytrzymał presji, strzelił lekko, blisko środka. Wystarczyło wyczuć intencje. Donnaruma z łatwością obronił jego strzał.

Dzieła awansu Włochów do finału Euro 2020 dopełnił Jorginho. Prawdziwy masterclass włoskiego pomocnika. Ze stoickim spokojem zrobił to, z czego jest znany na całym świecie. Powoli podbiegł do piłki, podskoczył i wręcz ośmieszył Simona, zabierając Hiszpanii marzenia o tryumfie w Euro 2020.

Największe zaskoczenie

Bardzo trudno było znaleźć jednoznaczną kandydaturę. Moglibyśmy rozmawiać o słabszej postawie Włochów, o bezradności Anglików wobec dobrze ustawiającej się Danii czy też o rezygnacji z napastnika przez Lusia Enrique. Wydaje się jednak, że największym zaskoczeniem była bardzo niepewna gra Gianluigiego Donnarumy w meczu z Hiszpanią.

Gdy spojrzymy na suche statystyki z meczu przeciwko Hiszpanii, nie wygląda to źle. Hiszpanie oddali pięć strzałów celnych, trzy z nich Donnaruma obronił. Dodatkowo bramkarz reprezentacji Włoch zaliczył dwa piąstkowania i obroniony rzut karny Alvaro Moraty już w serii „jedenastek”. Właśnie na piąstkowania chciałbym zwrócić szczególną uwagę.

Biorąc pod uwagę prawie dwa metry wzrostu bramkarza, powinien to być jeden z jego największych atutów. W tym meczu było przeciwnie. Każda piłka zagrana przez Hiszpanów górą w pole karne Włochów stwarzała niebezpieczeństwo potencjalnego kiksa w wykonaniu „Gigio”. To na pewno musi dziwić, w poprzednich meczach takich problemów raczej nie było. Może to kwestia spoczywającej na nim presji?

Gol kolejki

Wybór był dość prosty. Można było rozważać bramkę Chiesy przeciwko Hiszpanii, ale to, co zrobił młodziutki Damsgaard, przeszło ludzkie pojęcie. Długo na tym Euro 2020 czekaliśmy na gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Trzeba jednak przyznać, że było warto. Nie można było sobie chyba wymarzyć lepszych okoliczności niż gol Duńczyków na Wembley przeciwko Anglii. I to jaki gol.

Damsgaard uderzył tak, jak kiedyś robił to nie kto inny jak Cristiano Ronaldo. Strzał w stylu tzw. spadającego liścia. Piłka ustawiona na 25. metrze od bramki Pickforda, to z pewnością nie była łatwa sytuacja. Damsgaard pokazał jednak, że na tym turnieju strzela tylko piękne bramki. Na nieszczęście Duńczyków była to tylko bramka pocieszenia, ale młody skrzydłowy Sampdorii zapisał się w historii mistrzostw Europy tym golem na stałe.

Wyróżnienie iGola

Ten tytuł wędruje w ręce Kaspera Schmeichela, który rozegrał znakomity mecz. Gdyby miał trochę więcej szczęścia przy podejmowaniu decyzji, być może teraz rozmawialibyśmy o finaliście Euro 2020. Na nieszczęście Duńczyków jest inaczej, ale bramkarz reprezentacji Hjumlanda nie powinien winić siebie za taki stan rzeczy.

Najpierw doskonale zatrzymał strzał Sterlinga, potem wyciągnął się jak struna przy strzale głową Sterlinga, żeby na końcu obronić rzut karny. Na nic jednak ta obrona strzału z jedenastu metrów się zdała. Może gdyby nie próbował łapać tej piłki, a jedynie parować ją na rzut rożny. Niestety to już historia alternatywna. Schmeichelowi nagroda za ten mecz i za cały turniej na pewno się należy. Tak jak całej reprezentacji Danii. Pokazała, że można walczyć jak równy z równym z najlepszymi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze