Euro 2020 przesunięte na przyszły rok. Co to oznacza dla polskiej kadry?


Przyglądamy się reprezentantom Polski, którzy (prawdopodobnie) wystąpią w przyszłorocznym turnieju. Kto na tej decyzji skorzysta, a kto straci?

23 marca 2020 Euro 2020 przesunięte na przyszły rok. Co to oznacza dla polskiej kadry?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

To już niestety pewne i nieodwracalne, chociaż decyzja mogła być tylko jedna – Euro 2020 nie odbędzie się w tym roku, lecz w przyszłym. Wszystko za sprawą rozprzestrzeniającego się po Europie koronawirusa. Wiadomo już, że nazwa turnieju pozostanie niezmieniona. Chociaż mistrzostwa Europy odbędą się w roku 2021, to w tytule oraz logo turnieju pozostanie "2020".


Udostępnij na Udostępnij na

Rodzą się natomiast pytania. Jak ta zmiana wpłynie na reprezentację Polski? Kto na przesunięciu mistrzostw skorzysta, a kto może stracić?

Bramkarze – niewielkie szanse na zmiany

Pozycja golkipera w reprezentacji Polski od wielu lat nie jest tą, o którą należy się martwić. Wojciech Szczęsny należy do światowego topu i z pewnością zagra na mistrzostwach Europy. Nie powinna to być dla niego duża różnica, czy turniej odbyłby się w tym roku, czy w przyszłym.

Obecnie jednak zawodnik Juventusu przechodzi kwarantannę, tak jak cała drużyna „Starej Damy”. Wszystko za sprawą wykrytego koronawirusa u Daniele Ruganiego. Już teraz wiadomo o dwóch kolejnych potwierdzonych przypadkach w ekipie mistrza Włoch. Oprócz Ruganiego potwierdzono wirusa u Blaise’a Matuidiego oraz Paolo Dybali. W przyszłym roku Polak będzie miał 31 lat, jest to idealny wiek dla bramkarza.

Oprócz Szczęsnego wieloletnim pewniakiem w polskiej kadrze jest Łukasz Fabiański. Wszystko wskazuje na to, że będzie on rezerwowym bramkarzem podczas turnieju. Zawodnik West Hamu ma zapewnione miejsce w kadrze, jednakże musi uważać na kontuzje. Przez mniej więcej połowę obecnego sezonu nie grał z powodu urazu biodra. W przyszłym roku Fabiański będzie mieć już 36 lat, będzie to więc dla niego najprawdopodobniej ostatni turniej w karierze.

O ile łatwo wskazać dwóch bramkarzy, o tyle przy trzecim zaczynają się schody. Chętnych na to miejsce jest bowiem wielu. Najwięcej jednak mówi się o młodzieży – Bartłomieju Drągowskim z Fiorentiny oraz Radosławie Majeckim. Chociaż ten drugi obecnie gra w Legii Warszawa, to jak wiadomo, po zakończeniu obecnego sezonu przeniesie się do AS Monaco. Trudno więc stwierdzić, jak będzie wyglądać jego sytuacja w przyszłym roku. Wiadomo jednak, że selekcjoner Jerzy Brzęczek obserwuje młodego bramkarza. Świadczą o tym powołania do pierwszej reprezentacji we wrześniu oraz w listopadzie zeszłego roku.

Zdaje się, że małe szanse na wyjazd ma Rafał Gikiewicz. Golkiper Unionu Berlin rozgrywał bardzo dobry sezon w Bundeslidze, jednakże czasu już nie oszuka. Będzie on miał bowiem 34 lata, a selekcjoner w miejsce trzeciego bramkarza najprawdopodobniej obsadzi kogoś młodszego, aby mógł zbierać doświadczenie. Warto jednakże wspomnieć o szlachetnym czynie bramkarza. Zrzekł się on części zarobków, aby nie obciążać finansowo swojego klubu.

Obrońcy – Kamil Glik musi jechać na Euro

W linii defensywnej najstarszym, ale i najlepszym naszym zawodnikiem jest naturalnie gracz Monaco Kamil Glik. Brak obrońcy na mundialu w Rosji pokazał, jak ważnym jest on dla kadry zawodnikiem. W eliminacjach do Euro 2020 to się potwierdziło – na pięć straconych podczas tych eliminacji bramek aż cztery padły, gdy Glika nie było na boisku (w dwóch meczach ze Słowenią). To pokazuje, jak jego obecność na placu gry spaja linię defensywną reprezentacji. W przyszłym roku będzie miał jednak 33 lata. Już w 2018 roku dochodziły głosy, że obrońca zrezygnuje z gry w drużynie narodowej. Ostatecznie został, ale wiele wskazuje na to, że Euro będzie dla niego ostatnim turniejem.

Na baczności musi mieć się Maciej Rybus. Zawodnik Lokomotiwu Moskwa nieustannie zmaga się z kontuzjami. Jeśli w przyszłym roku nabawi się kolejnej, straci być może ostatnią szansę na udział w wielkiej imprezie. Rybus ma już bowiem 31 lat, a Euro 2016 ominęło go właśnie z powodu urazu. Powtórka byłaby bardzo rozczarowująca.

Pomocnicy – co z Jakubem Błaszczykowskim?

O największym „szczęściu” w obecnej sytuacji mogą mówić zawodnicy kontuzjowani. Mowa tutaj o Krystianie Bieliku oraz Dawidzie Kownackim. Pierwszy z nich w styczniu podczas meczu kontrolnego został zniesiony na noszach. Badania wykazały, że Polak zerwał więzadła krzyżowe, co oznaczało koniec sezonu i marzeń o pierwszym w karierze występie na dużej imprezie. A szanse na to Bielik miał spore. Jerzy Brzęczek dał mu szansę w trzech eliminacyjnych meczach – ze Słowenią, Austrią oraz Izraelem. Szczególnie dobrze zaprezentował się na tle tego trzeciego rywala, ponieważ asystował przy bramce Krzysztofa Piątka na 2:0. Przeniesienie mistrzostw na przyszły rok jest więc dla niego ogromną szansą.

Trudno natomiast powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja Jakuba Błaszczykowskiego. Były kapitan reprezentacji Polski ma już bowiem 34 lata. Co więcej, od lat zmaga się on z wieloma urazami. Czas pokaże, w jakiej dyspozycji będzie on w czerwcu 2021 roku. Jak sam zapowiedział, z kadry nie zrezygnuje nigdy. Pochwalić natomiast trzeba jego działania. Przekazał on bowiem 400 tysięcy złotych na walkę z koronawirusem.

Napastnicy – szansa dla Kownackiego i Piątka

Kolejnym po Bieliku piłkarzem, który ma szansę wystąpić na mistrzostwach Europy po wyleczeniu kontuzji, jest wspomniany Dawid Kownacki. Obecny sezon jest dla niego ogromnym rozczarowaniem. Najdroższy nabytek w historii Fortuny Duesseldorf nie strzelił w tym sezonie ani jednej bramki oraz nie zaliczył żadnej asysty. Oprócz tego na początku lutego podczas treningu zderzył się z innym zawodnikiem, co spowodowało u niego kontuzję kolana. Napastnik przeszedł operację, co oznaczało koniec sezonu oraz naturalnie brak możliwości występu na mistrzostwach Europy. Obecna sytuacja sprawiła jednak, że Kownacki ponownie ma szansę zagrać na Euro w przyszłym roku. Jak sam przyznał w rozmowie z WP.pl:

(…) Nie będę krył, mam zamiar z tej furtki skorzystać i postaram się zrobić co tylko w mojej mocy, aby w 2021 roku pojechać z kadrą na mistrzostwa. Dawid Kownacki dla wp.pl

Kolejnym piłkarzem, który dostanie drugą szansę, jest Krzysztof Piątek. Po fenomenalnym sezonie 2018/2019, w którym to Polak strzelił łącznie aż 30 bramek, w obecnym nie jest już tak dobrze. W Milanie napastnik zawodził, co poskutkowało transferem do Herthy Berlin. Łącznie zanotował w obecnym sezonie siedem trafień, większość z rzutów karnych. Słaba dyspozycja rozpoczęła dyskusję, czy Piątek powinien jechać na mistrzostwa Europy. Polak będzie miał więcej czasu na to, aby odbudować swoją formę i udowodnić, że zasługuje na powołanie.

Czy Jerzy Brzęczek będzie selekcjonerem w czasie Euro?

Ze względu na przeniesienie turnieju na przyszły rok ciekawą kwestią staje się to, czy Jerzy Brzęczek poprowadzi drużynę na tym turnieju. Jego kontrakt bowiem wygasa wraz z końcem lipca tego roku. Nie jest w tej sytuacji sam. Aż siedmiu innych trenerów ma taki sam problem. – Selekcjoner ma kontrakt do 30 lipca 2020. Na razie nie ma tematu, co będzie po tym terminie. Żyjemy w świecie, który od dwóch tygodni się trochę zmienił. To nie jest odpowiedni czas na takie dywagacje – tak skomentował tę sytuację Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN ds. sportowych. Równie tajemniczo wypowiedział się Zbigniew Boniek dla „Kanału Sportowego”: – Nie ma klauzuli, która mówi, że awans gwarantuje prowadzenie drużyny na Euro. Była tylko taka, która po awansie z automatu przedłużała kontrakt do końca lipca 2020 roku.

Chociaż władze PZPN nie mówią tego jasno, trudno wyobrazić sobie sytuację, żeby Jerzy Brzęczek nie prowadził reprezentacji podczas mistrzostw Europy. Szukanie oraz zatrudnianie nowego szkoleniowca przed samym turniejem byłoby kuriozalne i nie w porządku wobec obecnego selekcjonera. Jest więc praktycznie niemożliwe, aby inny trener poprowadził naszą reprezentację na przełożonym turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze