Euro 2000 – mija 20 lat od (prawdopodobnie) najlepszego turnieju ostatnich czasów


Wspominamy najciekawsze wydarzenia z boisk Belgii i Holandii

20 marca 2020 Euro 2000 – mija 20 lat od (prawdopodobnie) najlepszego turnieju ostatnich czasów

Świat się zatrzymał, ten piłkarski też, a to idealna okazja, żeby przypomnieć sobie futbolowe klasyki. W tym roku mija 20 lat od jednej z najpiękniejszych imprez nie tylko ostatnich lat, ale i futbolowej historii – Euro 2000. Turniej na boiskach Belgii i Holandii wielu z nas wspomina ze łzą w oku, nie tylko ze względu na nasze lata młodości, ale też z powodu kosmicznie wysokiego poziomu. Euro 2000 było absolutnie wyjątkowe.


Udostępnij na Udostępnij na

I to pomimo braku obecności polskich piłkarzy. Naszą grupę kwalifikacyjną w cuglach, ku zaskoczeniu wszystkich, wygrali Szwedzi. Drużyna Janusza Wójcika zdobyła tyle samo punktów co Anglia, ale to „Synowie Albionu” zagrali w barażach, a później w turnieju głównym. Gdybyśmy 8 września pokonali Anglików przy Łazienkowskiej, to my zagralibyśmy w finałach. Próbował Hajto – trafił w słupek, setki nie wykorzystał Gilewicz, piłkę meczową na głowie miał Juskowiak, choć żeby oddać Anglikom sprawiedliwość – powinni mieć dwa karne.

Maskotką turnieju był Benelucky, a oficjalnym utworem „Campione 2000” grupy E-Type. Gole strzelano piłką Adidas Terrestra Silverstream.

Po raz pierwszy Euro zorganizowano w dwóch państwach, a świat wchodził w nowe milenium. Turniej miał być wyjątkowy. I był. Proszę państwa, jakie to były kapitalne mistrzostwa! Wybraliśmy kilka momentów, które najbardziej zapadły nam w pamięci.

Wszystko, co działo się w grupie A

Portugalia, Rumunia, Anglia, Niemcy. I nie jest to kolejność przypadkowa. Tak wyglądała tabela po rundzie grupowej. Tak, faworyci odpadli, łącznie zdobywając cztery punkty. Portugalia i Rumunia – 13 (odpowiednio dziewięć i cztery). Niemcy strzelili jednego gola, Anglicy trochę więcej (pięć), ale i tak wygrali tylko z naszymi zachodnimi sąsiadami. Zwycięstwo Rumunii z Anglią (3:2) było jedną z największych sensacji w turnieju.

Portugalia z całą pewnością została czarnym koniem, bo wtedy praktycznie nikt na nią nie stawiał. Miała w swoim składzie kilku świetnych piłkarzy, ale obstawiano, że odpadnie już w grupie. Joao Pinto (to on przecierał szlaki dla magicznego, „oddychającego” plastra na nos), Nuno Gomes, Sergio Conceicao, Luis Figo. No właśnie, Figo… Figo i jego petarda w spotkaniu z Anglią.

https://www.youtube.com/watch?v=A8pwGsoBPBI

Palce lizać. David Seaman patrzył i płakał, jak piłka ściągała pajęczynę w jego bramce. I jeszcze ta dziura założona Adamsowi!

Savo Milosević

Pamiętacie tego zadziornego jegomościa z postawionym kołnierzykiem? Uznaliśmy, że występem na Euro 2000 Serb zasłużył na osobny akapit. Tylko pierwsze spotkanie zaczął na ławce, ale po wejściu na boisko zrobił kawał dobrej roboty (o tym niżej). Potem grał już wszystko, zdobył pięć goli i wraz z Patrickiem Kluivertem został królem strzelców.

Milosević grał wtedy w Realu Saragossa, ale po turnieju przeszedł do Parmy. Był solidnym napastnikiem, choć wielkiej kariery nie zrobił – najwięcej strzelał jeszcze przed Euro dla Partizana, Aston Villi i właśnie Saragossy. Później próbował swoich sił w Espanyolu, Celcie, Osasunie i Rubinie Kazań, w którym zakończył profesjonalne granie. Euro 2000 jednak należało do niego i to pomimo faktu, że zagrał tylko w trzech całych meczach, a do tego raz wszedł z ławki. Gdyby nie jego fantastyczna postawa, Jugosławia odpadłaby w grupie, a sam Milosević królem strzelców by nie został.

Bałkańskie derby

Jugosławia już tak naprawdę wtedy nie istniała, bo w skład państwa wchodziła wyłącznie Serbia i Czarnogóra. Zmiana nazwy nastąpiła jednak dopiero w 2003 – bałkańska upartość dała o sobie znać. W grupie C trafiły na siebie drużyny właśnie Jugosławii (czyli tak naprawdę Serbii i Czarnogóry, choć Czarnogórców na tym Euro zagrało zaledwie trzech – jednym z nich był Predrag Mijatović) i Słowenii, która dziewięć lat wcześniej od Jugosławii niepodległość uzyskała. Mecz z wieloma podtekstami politycznymi był jednym z najbardziej niesamowitych na tym wspaniałym turnieju.

Wejście smoka zaliczyła skazywana na ostatnie miejsce w grupie Słowenia, a przede wszystkim jej gwiazda – Zlatko Zahović, który po Euro zamienił Olympiakos na Valencię. Do przerwy było 1:0 dla Słowenii, ale w 57. minucie widniał już rezultat 3:0. Dwa razy ukąsił Zahović, raz Miran Pavlin. Trzy minuty po trzecim golu drugie „żółtko” złapał Sinisa Mihajlović. Jugosławia była na kolanach. Komentatorzy prześcigali się wtedy w politycznych porównaniach, w większości dogryzając Serbom, że ich drużyna rozleciała się w tym meczu tak jak ich państwo.

Ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Słoweńcy się nie śmiali. Tuż przed drugim golem na boisku pojawił się Savo Milosević. Po ośmiu minutach od jego wejścia wydawało się, że wszystko się posypało, ale wtedy Savo rzucił rękawicę Zahoviciowi. Jugosławia w sześć minut (od 67. do 73. minuty) doprowadziła do wyrównania, a wielki w tym miał udział Milosević – strzelił na 1:3 i 3:3. Jugosławia mogła to jeszcze wygrać, ale i remis w takich okolicznościach był jak zwycięstwo. Spójrzcie, co tam się działo.

https://www.youtube.com/watch?v=saBXTZC20Ks

Jugosławiańsko-hiszpańska bitka

I znowu ci „Bałkańcy”. Co zrobić, skoro mecze z ich udziałem były takie dobre? Wszystkie drużyny miały jeszcze szansę na wyjście z grupy, wszystkie mogły odpaść. Norwegia sensacyjnie wygrała z „La Roja” w pierwszej kolejce, Jugosławia pozostawała liderem, różnice były minimalne. W szalonym meczu padło aż siedem goli, bałkańska drużyna znowu kończyła w dziesiątkę, trzykrotnie prowadziła, Hiszpania trzy razy doprowadzała do wyrównania, żeby ostatecznie… Ach, sami zobaczcie.

https://www.youtube.com/watch?v=TvN3atq9Xpg

Jugosławia prowadziła 3:2 jeszcze do… 94. minuty, a i tak zdołała przegrać. W drugim meczu ostatniej kolejki Słowenia podzieliła się punktami z Norwegią i tylko to dało awans „Jugolom”, którzy ostatecznie zajęli drugie miejsce i mieli spotkać się w ćwierćfinale z…

…„Mechaniczną Pomarańczą”

Która miała niesamowitą pakę i grała jak z nut. Trzy zwycięstwa w grupie, odprawione z kwitkiem Czechy (1:0), Dania (3:0) i Francja (3:2). W składzie: bracia de Boer, Marc Overmars, Dennis Bergkamp, Phillip Cocu, Clarence Seedorf, Edgar Davids, no i Patrick Kluivert. Ten ostatni, ex aequo z Miloseviciem, został królem strzelców.

Holendrzy przejechali się po Jugosławii, aplikując jej sześć goli. Ale Savo Milosević i tak strzelił. W 92. minucie, honorowo, na 6:1, ale strzelił, i to właśnie ten gol dał mu tytuł najlepszego strzelca. Pięknie grała wtedy Holandia. Ozdobą jej grupowej demolki był gol Franka de Boera z Francją (na filmie od 0:50).

https://www.youtube.com/watch?v=Oj2E4kNGpWU

W półfinale „Oranje” zagrali z Włochami, którzy też swoją grupę wygrali z kompletem punktów. Padły cztery gole, ale wszystkie w serii „jedenastek”. Pomylili się: Frank de Boer, Jaap Stam i Paul Bosvelt, trafił tylko Kluivert. Włosi chybili raz (Paolo Maldini), trafili: Di Biagio, Pessotto i Totti. Italia kroczyła po złoto.

https://www.youtube.com/watch?v=Xo02S58SE_8

Kapitalny półfinał w Brukseli

To był chyba najlepszy mecz fazy pucharowej. Niby tylko dwa gole (i trzeci w dogrywce), ale działo się tam niezwykle wiele. Wynik dość szybko otworzył z półobrotu Nuno Gomes, dla którego Euro miało być przepustką do wielkiej kariery. Coś jednak poszło nie tak i piłkarz po dwóch latach wrócił z Fiorentiny do Portugalii, żeby przez kolejne dziewięć sezonów strzelać dla Benfiki.

Francja wyrównała za sprawą Henry’ego (zaledwie rok młodszego od Gomesa), którego kariera potoczyła się o wiele lepiej. W dogrywce sprawę zamknął Zidane. To było w ogóle ostatnie Euro, podczas którego mieliśmy okazję oglądać złote gole (cztery lata później w Portugalii UEFA testowała poroniony pomysł ze „srebrnym golem”). Francuzi ustrzelili dwa takie samorodki. Najpierw w półfinale, a potem w starciu z Italią na De Kuip w Rotterdamie.

https://www.youtube.com/watch?v=BeHaPM91ZF4

Finał

Czy o złoto zagrały dwie najlepsze drużyny? Wielu by się z tym kłóciło, dla niejednego kibica finałem marzeń, z przebiegu turnieju, byłby pojedynek Holandii z Portugalią. Co z tego, skoro „Les Bleus” i „Squadra Azzurra” zgotowały nam kapitalne widowisko, które do dzisiaj pamiętają wszyscy, którzy je oglądali? Włosi mieli złoto na widelcu po golu Marco Delvecchio, ale nie przypilnowali w doliczonym czasie Sylvaina Wiltorda. W dogrywce zostawili za dużo miejsca Davidowi Trezeguetowi i tytuł powędrował do Paryża. Do dzisiaj ta porażka wywołuje u Włochów stany lękowe. U polskich fanów futbolu, a wielu z nas kibicowało wtedy Italii, też.

https://www.youtube.com/watch?v=knul03Emmwk

85 goli w 31 spotkaniach, co daje nam bardzo przyjemną średnią 2,74 gola na mecz. Tylko trzy bezbramkowe remisy i sporo pięknych trafień, które wtedy jeszcze nie padały z pomocą dziwnych piłek. UEFA wybrała drużynę turnieju, ale nie była to typowa jedenastka. Wśród bramkarzy wyróżniono Fabiena Bartheza i Francesco Toldo. W obronie marzeń znaleźli się Laurent Blanc, Marcel Desailly, Lilian Thuram, Fabio Cannavaro, Paolo Maldini, Alessandro Nesta i Frank de Boer. Wśród pomocników wyróżniono Patricka Vieirę, Zinedine’a Zidane’a, Demetrio Albertiniego, Edgara Davidsa, Rui Costę, Luísa Figo i Pepa Guardiolę. Najlepsi snajperzy – Savo Milosević, Thierry Henry, Francesco Totti, Patrick Kluivert, Nuno Gomes i Raul.

Nagrodę dla najlepszego gracza zgarnął Zidane, od którego rok później w Madrycie rozpoczęto budowę „Galacticos”. Euro 2000 do dzisiaj przez wielu kibiców i dziennikarzy wskazywane jest jako najlepsza pod względem poziomu piłkarskiego impreza w historii futbolu. Ile osób, tyle opinii, ale na pewno nie jest to teza na wyrost. Europejski czempionat dwie dekady temu udał się wyjątkowo dobrze i życzymy sobie i Wam, żeby i ten, który został już przełożony na 2021 rok, był choć zbliżony do Euro 2000.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze