Emreli miał być gwiazdą, odchodzi jako spore rozczarowanie


Dobiegł końca pobyt Mahira Emreliego w Warszawie. Napastnik został nowym zawodnikiem Dinama Zagrzeb

6 lutego 2022 Emreli miał być gwiazdą, odchodzi jako spore rozczarowanie
Mateusz Kostrzewa/Legia.com

W piłce nawet najbardziej logiczne transfery potrafią stać się porażkami. Tak należy podsumować dorobek, jaki osiągnął w stolicy Mahir Emreli. Jeśli kibice Legii z czegoś Azera zapamiętają, to raczej nie z jego sportowych popisów.


Udostępnij na Udostępnij na

Podpisanie kontraktu z byłym zawodnikiem Karabachu Agdam wydawało się strzałem w dziesiątkę. W kazachskim klubie napastnik strzelał jak na zawołanie. Przychodził do Legii w wieku 24 lat, co oznaczało, że klub mógł widzieć w nim spory potencjał sprzedażowy. Co sprawiło, że Emreli nie pokazał pełni swoich umiejętności?

Gra zespołu w lidze nie pomagała

Sporym uproszczeniem byłoby stwierdzenie, że napastnik dostosował się w lidze do gry całego zespołu. Nie sposób jednak nie zwrócić uwagi na to, że cała Legia grała w ekstraklasie bardzo słabo. Trudno wyróżnić w jej szeregach jakiegokolwiek piłkarza. To z pewnością nie ułatwia wejścia do drużyny nowemu zawodnikowi. Atmosfera wokół klubu była fatalna, media prześcigały się w informowaniu o kolejnych aferach, a to mogło mieć wpływ na boiskową postawę „Wojskowych”.

Pierwsze mecze Azera w koszulce mistrza Polski były bardzo udane. W eliminacjach do Ligi Mistrzów trafił dwukrotnie w wyjazdowym spotkaniu z Bodo/Glimt. Zanotował asystę w meczu rewanżowym. W następnych rundach nie potrafił jednak pokonać bramkarzy Flory Tallin oraz swojego obecnego pracodawcy, Dinama Zagrzeb. Warszawiacy odpadli z Chorwatami i pozostała im walka o Ligę Europy ze Slavią Praga. Dwumecz ten zakończył się dla polskiego zespołu sukcesem, a Emreli miał w nim swój spory udział, zdobywając dwie bramki.

Zawodnicy Czesława Michniewicza radzili sobie w europejskich pucharach bardzo dobrze. Wylosowali trudny zestaw przeciwników w fazie grupowej. Musieli mierzyć się z Leicester, Napoli oraz Spartakiem Moskwa. W sześciu spotkaniach z tymi rywalami Emreli zaliczył dwa trafienia. Legia po dwóch początkowych zwycięstwach zakończyła rozgrywki na ostatniej lokacie.

Na polskich boiskach było dużo gorzej. Łączenie ligi i występów w Europie okazało się ponad możliwości zespołu. „Wojskowi” skończyli rundę jesienną w strefie spadkowej, a z pracą musiał pożegnać się trener Czesław Michniewicz. Emreli w 15 ligowych meczach zdobył zaledwie dwie bramki, pudłując wielokrotnie w prostych sytuacjach.

Ligowy impas strzelecki

Bardzo trudno wytłumaczyć to, że Emreli strzelał w europejskich pucharach, a nie potrafił robić tego regularnie w lidze. W ekstraklasie nie ma rywali pokroju Napoli, Leicester czy Slavii Praga. Problemem mógł być styl gry Azera, który nie pasował do siłowej specyfiki polskiej ligi.

Jego debiutancki gol w naszych rozgrywkach miał miejsce dopiero w 8. kolejce. Przeciwnikiem Legii był wówczas Górnik Łęczna. Trzeba jednak zauważyć, że Azer początkowo zaczynał mecze jako podstawowy zawodnik w pucharach, a w lidze był zmiennikiem. Drugą bramkę zdobył w 9. serii gier przeciwko Rakowowi Częstochowa. Był to ostatni ekstraklasowy gol Emreliego.

Na jego obronę można wspomnieć o sporym pechu, z jakim zmagał się 24-latek. Dla przykładu w rywalizacji z Piastem Gliwice trzykrotnie obił słupek rywali. Pudłował także w sytuacjach bardzo prostych, więc w kwestii skuteczności wiele może sobie zarzucić.

Incydent z kibicami przelał czarę goryczy

Umiejętności napastnika Legii były widoczne, największym problemem była skuteczność. Nad tym elementem gry można jednak skutecznie pracować. Być może Azer stałby się jeszcze jednym z czołowych strzelców ekstraklasy, jednak uniemożliwił mu to incydent, który miał miejsce po meczu z Wisłą Płock.

Można się domyślać, że piłkarz był mocno sfrustrowany swoją postawą w zespole „Wojskowych”. Były zawodnik Karabachu był przyzwyczajony do strzelania wielu goli. To dwukrotny król strzelców ligi kazachskiej. Wtargnięcie pseudokibiców do klubowego autokaru po przegranym meczu sprawiło, że zdecydował się na odejście z Polski. Dążył do tego poprzez swojego menadżera i postawił na swoim, podpisując kontrakt z mistrzem Chorwacji.

Mistrz Polski nic na nim nie zarobi, ponieważ trafił on do Dinama w ramach rozliczenia za transfer Lirima Kastratiego. Relacja Emreliego z kibicami nie była najlepsza. Wszytko przez zdjęcie, na którym Azer miał pić alkohol. W pewnym momencie pogorszeniu uległy także jego stosunki z Czesławem Michniewiczem, o czym szkoleniowiec wspominał na jednej z przedmeczowych odpraw.

Różne wersje tych samych zdarzeń

Napastnik wszystkiemu zaprzeczał w wywiadzie dla strony Azerisport.com:

Jeśli chodzi o ten brak uścisku, to nie był on wymierzony w trenera. To tylko czyste emocje. Byłem zmartwiony meczem. (…) Zmarnowałem dobrą okazję na gola. Wszystko się skumulowało i wyszło ze mnie w trakcie zmiany. Rozmawialiśmy o tym później, zrozumiał mnie i motywował, mówiąc, że między nami nie ma problemów.

Nowy selekcjoner reprezentacji we wspomnianej wcześniej odprawie nie szczędził Emreliemu gorzkich słów:

Co trzeba zrobić, żeby obudzić się o 11 następnego dnia? Myślisz, że jak położysz się o 22-23, to będziesz spał 14 godzin? Przecież tak się nie da. Ale jak położysz się spać o piątej rano, to się da. My im zadajemy ból, ale nie dlatego, że Emreli trafił głową w słupek w meczu z Lechem i ma pretensje do mnie, że ja o tym mówię. Jeśli mnie dziennikarz pyta, co było kluczowym momentem meczu, czy był to słupek Emreliego, to ja odpowiadam „tak”. To było kluczowy moment. Gość przez trzy miesiące przychodzi do mnie, wita się, pije ze mną kawkę. Nagle wchodzi na stołówkę, przechodzi obok mnie jak obok cienia, drugi, trzeci raz, unika mnie. Ja nic nie zrobiłem, stary – stwierdził były trener Legii.

Zdaje się, że w Warszawie nikt nie będzie za Azerem tęsknić. Nie da się jednak ukryć, że bez jego trafień mogłoby nie być Legii w fazie grupowej Ligi Europy. Transfer okazał się bardzo dużym rozczarowaniem, choć doprowadził do tego splot różnych niekorzystnych okoliczności. Sam zawodnik nie zrobił wiele, aby w zespole zaistnieć.

Komentarze
Karabach kazachski ??? (gość) - 2 lata temu

od kiedy to Karabach jest klubem kazachskim ??? w ogóle chyba jakiś kibol to pisał, który na siłę chciał przypodobać się bydłu stadionowemu i obsmarował pobitego przezeń Emrelego - pod zwyrodniałą publiczkę niejako... ale nie tylko bydło interesuje się piłką nożną i to czyta, wg mnie np.Emreli był najlepszym zawodnikiem tej drużyny, nie pasującym poziomem do polskiego barachła, któremu nawet wcześniejsze (niż on) chodzenie spać i tak nic nie dało, bo i tak był lepszy... wszedłem tu pierwszy raz i ostatni

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze