„Czerwony” Boenisch marnuje swoją szansę


5 grudnia 2015 „Czerwony” Boenisch marnuje swoją szansę

Sebastian Boenisch wyszedł dzisiaj w podstawowym składzie swojego Bayeru Leverkusen w starciu z Herthą Berlin, ale nie zaliczy tego meczu do udanych. Już w 17. minucie musiał spakować swoje manatki i wymeldować się z boiska. Za wejście w nogi Yanniego Regasela otrzymał od sędziego czerwoną kartkę i jego zespół ponad 70 minut grał w osłabieniu.


Udostępnij na Udostępnij na

Ten mecz miał być jednym ze szlagierów 15. kolejki Bundesligi. Do Berlina przyjechał obecny uczestnik Ligi Mistrzów, który miał chrapkę na trzy punkty, żeby zbliżyć się do strefy pucharowej. Obecne ósme miejsce z pewnością nie zadowalało „Aptekarzy”.

Już początek spotkania wróżył kłopoty, kiedy w 7. minucie Darida dał prowadzenie gospodarzom. Później było już tylko gorzej. Złe… złego początki. „Siódemka” nie przyniosła gościom szczęścia, gdyż w 17. minucie wyleciał Boenisch, a wyglądało to mniej więcej tak:

https://vine.co/v/i7Ww6Lt0JUP

Dość niespodziewanie Bayer otrząsnął się po tych dwóch ciosach i zaczął łapać kontakt z rywalem, a bramka wyrównująca stała się faktem w 29. minucie za sprawą niezawodnego Javiera Hernandeza, dla którego był to siódmy gol w obecnym sezonie.

Hertha niespecjalnie korzystała z przewagi liczebnej i nie zdominowała wydarzeń boiskowych, co także widać doskonale na meczowych statystykach (oddała tylko dwa strzały więcej). Jednak najważniejsza rubryka stoi za nią murem. W 60. minucie wyszła na prowadzenie dzięki trafieniu Brooksa.

A jaki los czeka Boenischa? Na pewno jednomeczowa dyskwalifikacja, gdyż widać na załączonym materiale filmowym, że faul nie był aż tak brutalny, jak można sądzić po reakcji wszystkich zawodników Herthy. Nie trafił w piłkę, zahaczył rywala i tyle. Słuszna czerwona kartka, ale nic więcej. Komisja Ligi raczej nie pochyli się głębiej nad tą sprawą. Bez kontrowersji. Obie strony przyjmą werdykt ze spokojem.

Z pewnością obok tej sytuacji nie przejdzie obojętnie Roger Schmidt, który następnym razem trzy razy się zastanowi, zanim wyciągnie do Polaka pomocną dłoń i obdaruje go szansą. Nim nastąpi kolejne wejście do pierwszego składu, Boenisch prawdopodobnie nie zdąży przekonać do siebie Nawałki i trudno będzie mu wskoczyć na listę powołanych. Miał niepowtarzalną okazję, aby w prestiżowym meczu pokazać się selekcjonerowi i w swoim stylu zawalił. Za bardzo chciał udowodnić wszystkim, że zbyt wcześnie postawiono na nim krzyżyk. Zabił go przerost ambicji nad rozsądkiem. Był nabuzowany jak byk, który zobaczył czerwoną płachtę. Sebastianie, następnym razem polecamy kubeł zimnej wody.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze