Eduardo: Nawet Arbeloa mógłby grać w ataku


Eduardo da Silva jest piłkarzem z najciekawszym życiorysem w chorwackiej kadrze. Napastnik przybył na Bałkany w wieku 15 lat z zamiarem przejścia testów medycznych w Dinamie Zagrzeb. Od tego czasu ofensywny zawodnik bardzo się rozwinął, dzięki czemu dziś ma na swoim koncie kilka znaczących sukcesów.


Udostępnij na Udostępnij na

Na początku musiał mierzyć się z wieloma trudnościami, jak chociażby z nauką języka chorwackiego. Tegoroczne mistrzostwa Europy są dla niego okazją do rewanżu za turniej sprzed czterech lat, który opuścił z powodu poważnych złamań kości piszczelowej i strzałkowej. „Dudu” doznał tego urazu, kiedy grał w londyńskim Arsenalu i pokazywał światu swoje nieprzeciętne umiejętności. Właśnie w stolicy Anglii poznał Cesca Fabregasa, hiszpańską „dziesiątkę”, z którym bardzo się zaprzyjaźnił. O relacjach z Katalończykiem opowiada dziennikarzowi „Marki”: – To prawda, byliśmy przyjaciółmi. Z uwagi na język często rozmawialiśmy. Później straciliśmy kontakt, ale bardzo chciałbym spotkać się z nim na boisku.

Eduardo da Silva nie ma wątpliwości, że „La Seleccion” jest faworytem Euro 2012. Jego zdaniem debata o tym, kto powinien grać w hiszpańskim ataku, nie ma sensu. – Jakość tej reprezentacji jest tak wielka, że nie jest ważne to, czy gra z napastnikiem czy bez. Nawet gdyby z przodu występowali Sergio Ramos i Alvaro Arbeloa, Hiszpanie byliby groźni – zapewnia gracz na co dzień przywdziewający barwy Szachtara Donieck.

Pojedynek Hiszpanii z Chorwacją rozpocznie się dzisiaj o 20:45. Eduardo najprawdopodobniej nie pojawi się w wyjściowym składzie, ale usiądzie na ławce, będąc dżokerem Slavena Bilicia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze