Trupy wypadają z polskiej szafy


Problemy wewnątrz reprezentacji Polski

25 czerwca 2018 Trupy wypadają z polskiej szafy
Grzegorz Rutkowski

Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po przegranej z Kolumbią i pożegnaniem się z mistrzostwami świata, a zaczyna się pojawiać coraz więcej „smrodu” wokół naszej kadry. Piłkarze zabierający głos po klęsce zaczęli atakować siebie nawzajem oraz posyłać ciosy w trenera. Czy tak ma runąć piękna budowla, którą przez ostatnie kilka lat budował Adam Nawałka?


Udostępnij na Udostępnij na

Dobrze pamiętamy, jak dla naszej reprezentacji kończyły się udziały w mundialach w XXI w. W Korei i Japonii jechaliśmy po mistrzostwo, a już przed turniejem Jerzy Engel podciął skrzydła swoim kadrowiczom. Na ostatniej prostej został skreślony człowiek spajający grupę – Tomasz Iwan. Dodatkowo po pierwszej porażce z Koreą Południową nasz selekcjoner na konferencji prasowej wychwalał grę Polaków. Trener rywali Guus Hiddink skomentował jego wypowiedź króciutko – lucky loser. Siadła atmosfera i winne były przygotowania.

Do mistrzostw w Niemczech jechaliśmy, aby wyjść z łatwej grupy. Trener Paweł Janas zaskoczył wszystkich przed turniejem. Nasz selekcjoner pominął Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego, co zszokowało wielu ludzi będących na sali i słuchających trenera. Jeszcze argument w postaci braku bramkarza Liverpoolu obronił się świetną formą Artura Boruca. Niestety brakło nam na turnieju tego napastnika, który tak się przydawał podczas eliminacji. Powtórka z 2002 roku.

Od początku było źle?

Teraz wracamy do brutalnej teraźniejszości, z lekkim powrotem aż do maja. Po tym, co zobaczyliśmy na boisku, trudno powiedzieć, że nasza kadra była dobrze przygotowana do turnieju. Wszystko ładnie nam opisywali dziennikarze znajdujący się blisko reprezentacji, ale nikt nie odważył się zakwestionować tego, co się działo wokół kadry. Dopiero teraz zaczyna się rzucać błotem w kierunku reprezentacji i to w momencie, kiedy ona już leży w tym błocie. Tak wszyscy byliśmy zaślepieni?

Czyżby nasze media podczas zgrupowania w Juracie i Arłamowie zaczęły ubarwiać naszą reprezentację? A w Soczi nikt nie przyuważył problemów? Niby plan był podobny do tego, co było przed Euro 2016. Z jedną drobną różnicą. Przed mistrzostwami Europy Adam Nawałka mógł się skupić wyłącznie na przygotowaniach piłkarzy na turniej. Teraz przed mistrzostwami świata priorytetem było odbudowania trzonu kadry. Słaby sezon zaliczali Kamil Grosicki i Grzegorz Krychowiak, którzy grali w kratkę w swoich drużynach. Kolejny raz trzeba było postawić na nogi Jakuba Błaszczykowskiego, a na ostatniej prostej uszkodził bark Kamil Glik. Czy wtedy na treningach nie było widać, że coś jest nie tak? Że statek z biało-czerwona flagą nie płynie odpowiednim tempem? Dopiero teraz kiedy zatopił go kolumbijski okręt wojenny?

Wewnętrzne podziały?

Po meczu z Kolumbią głos zabrali zarówno Adam Nawałka, jak i prezes PZPN Zbigniew Boniek. Z ich wypowiedzi w skrócie można wyciągnąć tylko to, że Kolumbia wygrała, bo była lepsza. Wielkie odkrycie. Była znacznie lepsza, a my nie mieliśmy pomysłu na grę. Brakowało naszym piłkarzom ambicji. Wielu fanów było oburzonych, że nasi nie gryźli trawy. Nie chcieli umierać za orzełka na piersi. A może po prostu nie mieli na to sił?

Po meczu zaczęli zabierać głos bardziej doświadczeni reprezentanci. Michał Pazdan na bieżąco uderzył w przygotowania reprezentacji. Raz siadła nam psychika, a dwa tym razem nie zadało egzaminu przygotowania. Może niepotrzebnie staraliśmy się „dmuchać” na każdego piłkarza osobno? Może to nie była odpowiednia ścieżka, aby wkroczyć na odpowiedni i oczekiwany poziom?

Kamil Glik podobnie skrytykował przygotowania, a dodatkowo wbił szpilkę w młodszych reprezentantów. Trudno tu jednoznacznie stwierdzić, czy tu chodziło mu o kogoś konkretnego do kogo miał pretensje, czy może bardziej chodziło o jego brak w wyjściowym składzie? Wszyscy doskonale znamy sprawę barku naszego obrońcy. Dostał zielone światło od klubu i mógł jechać na mistrzostwa. Doktor Jaroszewski twierdził, że będzie potrzebne ok. sześć tygodni na wyleczenie tej kontuzji. Może Glik miał uraz do sztabu, że mimo pozwolenia od klubu nie dostał zielonego światła od trenera. Skoro nie był w stanie grać, to dlaczego wszedł w miejsce kontuzjowanego Pazdana?

Dodatkowo zaczęły wylatywać informacje o wewnętrznych podziałach w drużynie. Podobno Robert Lewandowski jest odizolowany, bez kolegów w drużynie. Jest wiele grupek trzymających się tylko ze sobą. Atmosfera już po pierwszym meczu była mocno napięta, a to tylko pogorszyło sprawę przed meczem z Kolumbią. Kłótnie i podziały wewnątrz, ale dlaczego dopiero teraz to wychodzi na wierzch? Podobno to pojawiały się już wcześniej, ale nikt nie miał odwagi o tym poinformować opinię publiczną. A może chodziło o wybielenie kadry? Pamiętamy jak to skończyło się po aferze alkoholowej, która w miarę szybko została schowana do szafy po wygranej z Rumunią. Skoro było wszystko załatwione, to czemu teraz po porażce piłkarze zaczęli atakować sztab?

Przekombinowaliśmy taktycznie?

Do ogródka trenera rzucił jeszcze kamyczek Maciej Rybus. Na pierwszy rzut oka za tę wypowiedź można mieć pretensje do samego zawodnika. Przecież są drużyny, które potrafią w trakcie meczu płynnie przechodzić na trzy różne systemy. A może problem leży głębiej? Opanowaliśmy perfekt grę w systemie 4-4-2, ale od momentu porażki z Danią (0:4), gdzie rywal nam zarzucił łatwość odczytania taktyki, selekcjoner zaczął kombinować. Chciał obmyśleć kilka wariantów, aby rywala zaskoczyć. Wyszło na to, że zaskoczył naszych reprezentantów. Drążył przy nowych pomysłach i być może zbytnio namieszał naszym zawodnikom w głowach. Przy zmianie ustawienia na trzech obrońców nasza kadra nie wyglądała najlepiej, co widzieliśmy w meczach towarzyskich. Dlaczego więc na najważniejszy mecz turnieju wychodzimy w ustawieniu 3-4-3?

Adam Nawałka chciał zaskoczyć w pierwszym meczu Senegalczyków ustawieniem mocno ofensywnym. Do triumfu miały nieść nas skrzydła. Tymczasem ani Grosicki, ani Błaszczykowski nie odpalili. Jednym z powodów była strata piłek w środku przez Arkadiusza Milika. Były momenty, gdzie Piotr Zieliński starał się uruchamiać naszych bocznych obrońców. Niestety za wolno rozgrywaliśmy piłkę, co ułatwiało czytanie naszej gry. W pierwszym meczu zawiedli najważniejsi zawodnicy, na których wcześniej selekcjoner się nie zawodził. Czy to był moment, w którym lekko się pogubił?

Na Kolumbię poszedł va bank i przegrał. Dawid Kownacki nie wniósł takiej świeżości, jak w meczu przeciwko „stojącemu” Senegalowi. Zielińskiemu brakowało kogoś do poklepania w środku pola. Krychowiak nie mógł grać długich piłek do Roberta Lewandowskiego, przy którym co chwilę stał dwumetrowy Yerry Mina. Inni pomocnicy i wahadła bardzo mało kreatywni w prowadzeniu gry. Znowu gramy za wolno i na koniec Jan Bednarek kryje na radar stopera Kolumbii, który z łatwością strzela na 1:0. Kolejny plan selekcjonera nie wypalił. Zmiany nic nie dały. Trudno powiedzieć, jaki mieliśmy pomysł na rywala, który zniszczył nas najpierw atakami bokami boiska, a potem ukąsił przez środek. Jaki trener miał pomysł na grę?

Koniec z frazesami?

Mieliśmy się przygotować perfekt jak przed Euro 2016. Tam nasza drużyna miała pomysł na grę, który konsekwentnie rywalizowała. Na mundial Adam Nawałka chciał udoskonalić naszą grę w nowym systemie. Systemie, który się nie przyjął. Podobno naszym reprezentantom za bardzo nie spodobał się pomysł trenera, ale dopiero teraz takie informacje zaczynają się pojawiać. Piłkarze po prostu zaufali selekcjonerowi, a jak zaczęło się walić wszystko na mistrzostwach, to zaczęli kręcić nosem?

Pewnie wkrótce wypłynie jeszcze wiele niespodziewanych informacji dotyczących naszej kadry. Ale to może najwyższy czas na skończenie z frazesami? Znamy je doskonale z konferencji prasowych i wypowiedzi do kamer Adama Nawałki. Selekcjoner reprezentacji Polski zwykle używa samych ogólników. Może to najwyższy czas na koniec tej kurtuazji? To powinien być czas, w którym wreszcie trener przemówi i wyjaśni gnębiące nas wątpliwości. Nie chcemy kopać leżącego. Chcielibyśmy, aby człowiek, który w ostatnich latach dał nam tyle radości, przemówił i spróbował się obronić. Przy Nawałce reprezentacja Polski odżyła, ale chyba przychodzi moment rozstania. Moment, za którym możemy jeszcze zatęsknić.

Odpowiedzi na pytania, które przytoczyliśmy w tym tekście, być może poznamy po godzinie 11:00. Wtedy to za mikrofonem siądą Adam Nawałka i Robert Lewandowski. Może ta konferencja otworzy nam szerzej oczy na to, co się działo w ostatnim czasie z kadrą?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze