Dwie twarze Korony Kielce pod wodzą Kamila Kuzery


Korona Kielce zagrała dwie różne połowy na rozpoczęcie rundy wiosennej. Którą wersję zobaczymy w starciu z Cracovią?

6 lutego 2023 Dwie twarze Korony Kielce pod wodzą Kamila Kuzery
Twitter Korona Kielce

Beniaminek z Kielc boryka się z boiskowymi problemami i w połowie sezonu eksperci zgodnie wskazują ich jako niemal pewnego kandydata do spadku. 13 punktów po 18 kolejkach to rozczarowujący wynik. Pierwszy mecz w 2023 roku pokazał dwa oblicza "Złocisto-krwistych". Korona w pierwszej połowie dała się kompletnie zdominować warszawskiej Legii. Druga połowa pokazała jednak, że jest światełko w tunelu. Korona odrobiła dwie z trzech bramek straty i przegrała tylko 2:3


Udostępnij na Udostępnij na

Trzeba przyznać, że rozpoczęcie rundy dla Korony to jeden z najtrudniejszych meczów w całej rundzie. Wyjazd do wicelidera z Warszawy dla beniaminka zajmującego ostatnie miejsce w ligowej tabeli to często jedynie iluzoryczne szanse na punkty. Tak naprawdę sztab Kuzery mógłby uznać, że walka o utrzymanie zacznie się od kolejnej serii gier.  Z drugiej strony w takim spotkaniu niewiele można stracić, bo porażka jest – choć nikt tego w klubie nie przyzna – niejako wkalkulowana. Za to zyskać outsider może naprawdę sporo.

Pierwsza połowa meczu przy Łazienkowskiej miała jednostronny przebieg. Korona grała bojaźliwie, obrońcy gubili krycie, trudno mówić o kreacji, gdy wymienia się 96 podań ze skutecznością na poziomie 63%. Tak jakby drużynie Kuzery brakowało odwagi, a dominacja Legii wbijała ich głębiej we własne pole karne. Szczególnie źle grał Kyryło Petrov, prokurując obie bramki dla „Wojskowych”. Pierwszy kwadrans po przerwie wyglądał tak samo, Legia strzeliła gola numer trzy, a powinna nawet więcej, gdy Carlitos znalazł się w sytuacji, w której łatwiej było strzelić niż nie strzelić. Po raz kolejny pokazał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i skiksował.

Świetna końcówka Korony

Zmianę przyniosło wejście Evgeniya Shikavki, Jakuba Podgórskiego i Dalibora Takaca w 61. minucie. Koronie udało się zdobyć dwie bramki za sprawą białoruskiego napastnika. Obie padły po kontrach, ale to właśnie wtedy „Złocisto- krwiści” podeszli wyżej, spróbowali wysokiego pressingu. W drugiej połowie Korona oddała dziesięć strzałów (Legia 4), wykonałą pięć rzutów rożnych (Legia 2), stworzyła xG 1,31 (Legia 0,17). Do ostatnich minut nie było wiadomo, czy gigantyczna przewaga Legii z pierwszej połowy nie zda się na nic. Ostatecznie zabrakło czasu na wyrównanie, ale Kuzera może być dumny z drugiej połowy. Sam na konferencji pomeczowej mówił:

– Chłopacy muszą uwierzyć, że potrafimy. Życie pokazuje, że umiemy strzelać bramki, funkcjonować jako zespół. Mam nadzieję, że ta druga połowa przekuje się na resztę sezonu.

Przerwa zimowa

Długa przerwa zimowa nie napawała optymizmem fanów Korony. Wszystkie sparingi podczasu obozu w Turcji skończyły się rozczarowującymi wynikami. Porażki z Kocaelisporem – tureckim trzecioligowcem, 1:3 i 0:5 z Banikiem Ostrava, bezbramkowy remis z Lokomotive Lipsk (4. liga niemiecka) i wygrana z drugoligowcem belgijskim – RWD Molenbeek, 1:0. Po powrocie do kraju Koronie udało się wygrać 2:1 z Termalicą i w nie najlepszych nastrojach przystąpić do walki o ekstraklasowy byt. O samych przygotowaniach pisaliśmy więcej w cyklu Skarb Kibica.

Kamil Kuzera w Kielcach

Kamil Kuzera jest legendą kieleckiego klubu. Wychowanek, który ostatnie sześć lat kariery piłkarskiej także spędził w Koronie. Po zawieszeniu butów na kołku był asystentem w sztabie Macieja Bartoszka, za którym z Kielc powędrował do Termaliki Bruk-Bet Nieciecza i Chojniczanki Chojnice. Przed sezonem 2019/2020 wrócił do Korony do sztabu U-19. Szybko ponownie został asystenem pierwszego szkoleniowca. Przez lata pełnił rolę asystenta w sztabach Mirosława Smyły, ponownie Macieja Bartoszka, Dominika Nowaka i Leszka Ojrzyńskiego.

Dwukrotnie w okresach przejściowych między kolejnymi szkoleniowcami Kuzera był trenerem tymczasowym. Po zwolnieniu Ojrzyńskiego jesienią 2022 także początkowo miał pełnić rolę tymczasowego trenera, jednak władze Korony postanowiły postawić na 39-latka. Pytanie, na ile była to decyzja sportowa, a na ile finansowa minimalizująca koszty przed potencjalnym spadkiem z ligi.

Formalnie Kamil Kuzera objął posadę szkoleniowca 24 listopada. Wcześniej w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej prowadził kielczan, formalnie pełniąc rolę trenera tymczasowego. Zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego odbiło się szerokim echem. Była to jedna z najbardziej szokujących decyzji personalnych podjętych jesienią w klubach ekstraklasy. W wywiadzie przeprowadzonym pod koniec stycznia przez Michała Siejaka na kanale Siejo TV prezes Korony Łukasz Jabłoński powiedział wprost, że zbyt długo zwlekał ze zwolnieniem Leszka Ojrzyńskiego. Na pierwszy rzut oka decyzja o zakończeniu pracy z legendą Korony i zastąpieniu go asystentem wydaje się kontrowersyjna. Szczególnie że trzy pierwsze mecze pod wodzą Kuzery to trzy porażki.

Gdyby Korona grała inaczej

Cały polski futbol i remedium na wszystkie niepowodzenia zaklęte są w słowie „gdyby”. Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie poślizgnął i tak dalej. Na koniec sezonu liczy się bilans w tabeli i nic innego. Oczywiście margines błędu i czas na naukę kurczą się nieubłaganie. W tym przypadku widać jednak, że „pacjent rokuje”. Każda z trzech ligowych porażek pod wodzą Kuzery była do uniknięcia.

  • W meczu z Lechem Poznań Korona odrobiła dwie bramki straty. Na dziesięć minut przed końcem remisowała 2:2 po dwóch wideoweryfikacjach dających rzuty karne. W końcówce Antonio Milić przewrócił Adama Deję we własnym polu karnym. Bartosz Frankowski w najbardziej klarownej z tych trzech sytuacji nie podyktował kolejnej „jedenastki” dla „Złocisto-krwistych”. W doliczonym czasie gry na 3:2 trafił Filip Szymczak, a Koronie pozostał niedosyt.
  • Ostatnia jesienna kolejka i spotkanie z Widzewem przy Ściegiennego. Starcie dwóch beniaminków było wyrównane mimo sporej różnicy w ligowej tabeli. Kielczanie otrzymali na początku drugiej połowy rzut karny, który zmarnował Bartosz Śpiączka.W doliczonym czasie gry jedyną bramkę w meczu zdobył Mato Milos, wykorzystując błąd młodego Dawida Więckowskiego.
  • W meczu z Legią Korona obudziła się zbyt późno.

Na co stać Koronę w tym składzie?

Często podnoszonym argumentem po zwolnieniu Ojrzyńskiego była ocena potencjału ludzkiego. Rzeczywiście, tak skonstruowana kadra nie wzbudza zachwytu. Nazwiska takie jak Sasa Balić, Adam Deja czy niedawno sprowadzony Bartosz Kwiecień kojarzą się z topornością i przeciętnością. Do tego kilku niewyróżniających się obcokrajowców jak Roberto Corral czy Dalibor Takac. Z pewnością nie jest to ekipa na piękne granie, ale z odpowiednim planem Korona może grać skutecznie.

Wiodącymi postaciami powinni być skrzydłowi: Jakub Łukowski (7 goli) i Dawid Błanik (2 gole i 2 asysty). W ataku Bartosza Śpiączkę, który nie strzelił gola od sierpnia, w dzisiejszym meczu zastąpi strzelec dwóch goli z Warszawy – Evgenii Shikavka. Jakieś liczby mógłby w końcu zanotować Ronaldo Deaconu. Rumun ma największy wynik xA (asyst oczekiwanych) wynoszący 3,039. Jest to najwyższy rezultat spośród graczy, którzy nie mają żadnej asysty. Według modelu powinien mieć ich ponad trzy. Jest to ogólnie szósty wynik w całej ekstraklasie.

Plan Kamila Kuzery

Jeśli chodzi o styl, kibice z całej Polski mieli już dość antyfutbolu połączonego z brutalnością, który można było obserwować pod wodzą Ojrzyńskiego. Kuzera zdaje się stawiać na intensywność ponad brutalność. Miłosz Trojak przyznawał to w pomeczowym wywiadzie na kanale klubu:

Odkąd prowadzi nas trener Kuzera, wspominał, że mecze będą intensywne i na tych pozycjach, na których trzeba będzie wybiegać, zawodnicy będą grali po 60 minut. Zmiennicy są bardzo ważną częścią Korony. Pokazali, że mamy wyrównaną kadrę.

Korona cały czas fauluje najwięcej w lidze, ale choćby w statystyce żółtych kartek (50) wyprzedziła ich Miedź Legnica (56) i Jagiellonia Białystok (51), a także… Legia Warszawa (52) [stan przed rozpoczęciem 19. kolejki]. Dziś rywalem będzie broniąca najlepiej w lidze Cracovia, która jednak na wyjazdach zdobyła tylko 11 punktów w ośmiu meczach. Luty będzie kluczowym miesiącem dla Korony i jej szans na utrzymanie. Pozostałe spotkania w tym miesiącu to  wyjazd do Wrocławia, domowe starcie z Lechią  i wyjazd na mecz z Wartą Poznań. Już teraz strata do bezpiecznego miejsca wynosi siedem punktów, więc czas najwyższy zacząć gonić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze