Cenny punkt z wyjazdowego spotkania z Widzewem zapewnił Cracovii rezerwowy Bartłomiej Dudzic. Młody snajper nie ukrywa rozczarowania obecną sytuacją swojego zespołu, jednak zapowiada walkę o utrzymanie.
Urodzony w Oświęcimiu napastnik do Cracovii trafił na wiosnę 2007 roku. Już wtedy zadebiutował w Ekstraklasie, wchodząc na cztery minuty wyjazdowego spotkania z Odrą Wodzisław Śląski. Zdobył też dwie bramki dla „Pasów” w rozgrywkach polskich pucharów. Ubiegły sezon skończył na wypożyczeniu w GKS-ie Katowice, a w tym dostaje coraz więcej szans na grę. W wywiadzie na stronie oficjalnej przyznaje jednak, że ponosi dużą odpowiedzialność za obecną pozycję Cracovii w tabeli:
– W pierwszych meczach sezonu zawiodłem bowiem drużynę i samego siebie. Przypomnijmy mecz z Legią, w którym przy prowadzeniu 1:0 miałem dwie stuprocentowe sytuacje. Gdybym je wykorzystał, do przerwy byłoby 3:0, a wtedy przywieźlibyśmy z Warszawy punkty. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się naszą porażką. Był też mecz z Koroną, gdy miałem doskonałą sytuację już w trzeciej minucie. Kielecki bramkarz zdołał jednak skutecznie interweniować, poszła szybka kontra i gospodarze strzelili gola na 1:0. Gdybym wykorzystał te szanse, miałbym na swoim koncie cztery bramki, a Cracovia zapewne byłaby w zupełnie innej, lepszej sytuacji – mówi wychowanek Niwy Nowa Wieś.
Ostatnio 22-letni napastnik znów przypomniał o sobie, zdobywając bramkę na wagę remisu w Łodzi.
– Ta bramka podbudowała mnie, tu nie ma żadnych wątpliwości – mówił Dudzic, który w tym sezonie trafił jeszcze w meczu 5. kolejki z Górnikiem.
Podobnie jak około tydzień temu Jurij Szatałow, tak teraz wypowiadał się młody napastnik, który zapowiada walkę o trzy punkty w każdym następnym spotkaniu, nawet wyjazdowym z liderem tabeli:
– Teraz nie będziemy patrzeć na to, czy gramy z liderem, wiceliderem, czy jakąkolwiek inną drużyną. Nasze miejsce w tabeli mówi samo za siebie – musimy w każdym meczu grać o zwycięstwo. W Białymstoku będzie bardzo ciężko, ale w piłce wszystko jest możliwe. Powalczymy o trzy punkty i nie stoimy na straconej pozycji. Nie jedziemy na ten mecz na pożarcie. (…) Powtórzę: w piłce wszystko jest możliwe. Wiem, że niektórzy już spisują nas na straty, nie dają nam szans na utrzymanie, ale trzeba wierzyć do samego końca. Będziemy walczyć do ostatniej kolejki, do ostatniej minuty, zrobimy wszystko, by pozostać w Ekstraklasie.
Mierzący 180 cm wzrostu i ważący 72 kg snajper nie ukrywa również rozczarowania obecną sytuacją „Pasów” w tabeli.
– To wszystko miało inaczej wyglądać, tymczasem jesteśmy na ostatnim miejscu i mamy aż dziesięć punktów straty do kolejnej drużyny. Jest duże rozczarowanie. Wiemy, że jeżeli niczego nie zmienimy, nasza sytuacja będzie coraz gorsza. Nie myślimy jednak o tym. Obecnie skupiamy się na tym, by zacząć dobrze grać i wygrywać. Najlepiej już w sobotę w Białymstoku. Wierzymy w to – dodał.