Ból głowy z obsadą bramki w polskiej reprezentacji w piłkę nożną ma nie tylko Jerzy Brzęczek. Szczęsny czy Fabiański? Jeden i drugi ma swoich zwolenników. Jeden i drugi ma swoje plusy i minusy i nieważne, jakiego wyboru dokonuje trener między tą dwójką, to i tak zawsze się z niej wybroni. Obecnie podobny "problem" ma selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 Czesław Michniewicz.
Powrót do gry
Jeszcze dwa miesiące temu wydawało się, że pozycja Kamila Grabary jest niezagrożona, że nie ma on obecnie konkurenta w walce o wyjściowy skład na mistrzostwa świata do lat 21. Loska przeżywał kryzys na jesień w Górniku Zabrze, który poskutkował nawet posadzeniem go na ławce rezerwowych, a Bartłomiej Drągowski mógł liczyć na występy na boiskach Serie A tylko wtedy, gdy podstawowy bramkarz Fiorentiny miał kontuzję. Sfrustrowany takim obrotem spraw zdecydował się na wypożyczenie do Empoli, które wcześniej na podobnej zasadzie zasilił Łukasz Skorupski, i to z bardzo dobrym skutkiem. Trzeba przyznać, że dla Drągowskiego to również była kapitalna decyzja.
Zaczął grać regularnie i pokazywać tym, co już o nim zapomnieli, jak wielki potencjał wciąż w nim drzemie. Od czasu dołączenia do klubu z Toskanii Drągowski rozegrał trzy mecze, zachowując jedno czyste konto w premierowym spotkaniu w nowych barwach przeciwko Sassuolo. Imponował w tym meczu bardzo dobrą grą na przedpolu i pokazywał dużą pewność w swoich interwencjach. Później niestety nie było już aż tak kolorowo, bo w spotkaniu przeciwko Milanowi trzykrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki, ale nie może to zaburzyć ogólnego obrazu jego gry. Wielokrotnie stawał na wysokości zadania i popisywał się bardzo dobrymi interwencjami – w tym jedną klasy światowej po strzale Castillejo. W sobotnim meczu przeciwko Parmie po raz kolejny, pomimo wpuszczonych trzech bramek, w wielu sytuacjach ratował swój zespół i ten jakże ważny w kontekście walki o utrzymanie jeden punkt w dużej mierze można przypisać właśnie Drągowskiemu. Do końca sezonu pozostało jeszcze 12 spotkań, więc czasu na wykazanie się i przekonanie do siebie trenera Michniewicza będzie miał sporo.
Krok w stronę rozwoju
Grabarze często zarzucane było to, iż nie ma doświadczenia w piłce seniorskiej, ale bronił się dobrą i – co najważniejsze – regularną grą w młodzieżowej drużynie „The Reds”. Zimą zdecydował się jednak na wypożyczenie do duńskiego Aarhus i trzeba przyznać, że tam również pokazuje się z jak najlepszej strony. Bardzo szybko zaaklimatyzował się w nowym zespole i został już wybrany do najlepszej jedenastki miesiąca ligi duńskiej za luty. W trzech meczach zachował dwa czyste konta i wpuścił tylko dwie bramki.
Tak więc kto?
Grabara na pewno ma delikatną przewagę nad Drągowskim, gdyż to on w końcówce eliminacji był pewnym punktem defensywy reprezentacji prowadzonej przez trenera Michniewicza. W dwumeczu przeciwko Portugalii pokazał, iż jest gotowy do gry pod presją, popisując się wieloma wspaniałymi interwencjami, które pomogły awansować Polsce na mundial do lat 21. Od czasu przyjścia do Liverpoolu dojrzał, przybrał na wadzę, stał się silniejszy, co dało mu dodatkową pewność siebie przy wychodzeniu do dośrodkowań. To jest właśnie jeden z bramkarskich aspektów gry, który najbardziej udoskonalił.
Grabara czy Drągowski? Drągowski czy Grabara? Obecnie wydaje się, że to zawodnik Aarhus ma większe szanse na to, aby być numerem jeden podczas nadchodzącego mundialu we Włoszech i San Marino. Do rozpoczęcia czempionatu pozostały jednak jeszcze trzy miesiące, podczas których wszystko może się wydarzyć.