Dobry mecz w Bielsku-Białej. „Pawełek” daje remis „Góralom”


3 października 2014 Dobry mecz w Bielsku-Białej. „Pawełek” daje remis „Góralom”

Starcie Podbeskidzia ze Śląskiem otwierało 11. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w odmiennych humorach. Gospodarze w ostatnich trzech meczach mimo pokazania bardzo góralskiego charakteru nie zdołali zdobyć choćby punktu. W dużo lepszych humorach byli za to piłkarze z Wrocławia, którzy konsekwentnie zdobywając punkty, zajmują trzecie miejsce na podium.


Udostępnij na Udostępnij na

Obaj szkoleniowcy dokonali roszad w wyjściowych jedenastkach. Na więcej zmian zdecydował się trener Podbeskidzia. W porównaniu z meczem w Białymstoku Leszek Ojrzyński w zamian za Zajaca, Pazio i Patejuka wypuścił w bój Peskovicia, Tomasika i wracającego do formy Roberta Demjana. W ekipie gości „Ted” Pawłowski wymienił jedynie Machaja na Ostrowskiego.

Od początku spotkania widać było optyczną przewagę Śląska Wrocław. Zawodnicy z Dolnego Śląska wyraźnie dominowali, byli szybsi, dokładniejsi, próbowali koronkowych akcji. Piłkarze Podbeskidzia natomiast cierpliwie czekali na swoje szanse i próbowali swoich sił w kontratakach, z których nie za wiele wynikało. Z czasem Śląsk zaczął naciskać coraz mocniej, czego wynikiem był piękny strzał Sebastiana Mili, niestety tym razem gospodarzy uratowała poprzeczka bramki strzeżonej przez Peskovicia. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i chwilę potem piłkarze Śląska otworzyli wynik spotkania. W głównej roli wystąpił znowu będący w reprezentacyjnej formie Sebastian Mila, który z rzutu rożnego świetnie zacentrował piłkę na głowę Piotra Celebana, a ten dopełnił formalności, strzelając swoją pierwszą bramkę po powrocie do Polski. Co ciekawe, środkowy obrońca Śląska swojego ostatniego gola strzelił w… Bielsku-Białej właśnie przeciwko Podbeskidziu. Cierpliwość gospodarzy opłaciła się, gdyż 10 minut później udało się im doprowadzić do wyrównania. Po akcji tria Korzym — Demjan — Chmiel ten ostatni zapisał sobie kolejne trafienie w tym sezonie. W końcówce pierwszej połowy bliżej podwyższenia wyniku byli gospodarze, ale Marek Sokołowski ostatecznie nie sięgnął piłki. Na przerwę piłkarze schodzili przy wyniku remisowym, a największego plusa meczu wskazał jeden z tweeterowiczów.

Rzeczywiście, było na co popatrzeć…

Druga połowa to czyste deja vu pierwszej części spotkania. Znowu dobrze rozpoczął Śląsk, który kilka minut po wznowieniu gry wyszedł na prowadzenie. Bramkę po bardzo dobrym podaniu Droppy strzelił kapitan wrocławian Flavio Paixao. Podbeskidzie konsekwentnie grało swoje i w końcu dopięło swego. Wprowadzony duet Chrapek — Śpiączka dał gospodarzom wyrównanie. Najpierw Śpiączka zmusił Mariusza Pawełka do błędu, po czym Krzysztof Chrapek wykorzystał dezorientację bramkarza gości, zabrał mu piłkę i wpakował ją do pustej bramki. Reszta spotkania to walka z obu stron, piłkarze nie odstawiali nóg, kości trzeszczały, a sędzia Jarosław Przybył, chcąc utemperować zawodników, musiał sięgać po żółte kartoniki.

Podsumujmy to spotkanie: ambitna gra z obu stron, cztery bramki, wynik remisowy. Po prostu dobre rozpoczęcie kolejki.

Podbeskidzie Bielsko-Biała — Śląsk Wrocław 2:2
Chmiel 31’, Chrapek 70’ — Celeban 21’, F.Paixao 50’

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze