Piast Gliwice jest drużyną, która od dwóch sezonów gości w czołówce polskiej piłki klubowej. Mowa tu nie tylko o spektakularnie wywalczonym tytule w roku 2019, lecz także o najniższym stopniu podium z poprzedniego sezonu. Ekipa z Górnego Śląska mogła zatem rozbudzić apetyty jej kibiców na dalsze sukcesy w nadchodzących latach. Dlatego nie dziwi fakt, że słaby start Piasta wiele osób po prostu zastanawia.
Piast Gliwice zmierzy się dziś z Wartą Poznań. Oba zespoły podejdą do tego starcia jako jedyne drużyny w PKO Ekstraklasie, które jeszcze nie zdobyły ani jednego punktu i ani jednej bramki. Na pewno zatem jedna z tych statystyk po meczu ulegnie zmianie. Można zaryzykować stwierdzenie, że lepszy na papierze Piast Gliwice będzie pod większą presją dobrego wyniku.
Starty Piasta w poprzednich latach
Przykład Legii Warszawa nauczył wielu kibiców w Polsce tego, że zespół, który kończy rozgrywki na szczycie, wcale nie musi na tym szczycie być od samego początku. Tak było niejednokrotnie w przypadku wspomnianych powyżej aktualnych mistrzów Polski. Zatem analogicznie może w ostatnich latach po prostu dzieje się tak samo również w Piaście?
Prześledźmy starty, jakie notował Piast Gliwice w poprzednich dwóch sezonach, a więc w tym mistrzowskim oraz tym, po którym zameldowali się na trzecim miejscu.
Sezon 2018/2019:
– Po pierwszych dwóch kolejkach lokata wicelidera.
– Cztery bramki strzelone, tylko jedna stracona.
– Pokonanie Zagłębia Sosnowiec i mocnej Pogoni Szczecin.
Sezon 2019/2020:
– Po pierwszych dwóch kolejkach 11. miejsce.
– Dwie bramki strzelone, trzy stracone.
– Remis z Lechem Poznań i porażka ze Śląskiem Wrocław.
Patrząc na to, z kim grał Piast Gliwice, można stwierdzić, że łatwiejszy terminarz miał w 2018 roku. Z całym szacunkiem dla ówczesnego beniaminka ekstraklasy, ale starcia z Zagłębiem Sosnowiec to jednak nie to samo co rywalizacja z Lechem Poznań. Nawet biorąc pod uwagę to, że „Kolejorz” rok temu zaczynał rozgrywki po kilku istotnych zmianach kadrowych oraz będąc po bardzo słabym sezonie 2018/2019.
Koniec. #PIAPOG pic.twitter.com/dQf5115vRg
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) August 30, 2020
Co więcej – argument odnośnie do terminarza można również odnieść do obecnego, świeżo rozpoczętego sezonu. W pierwszych dwóch kolejkach Piast Gliwice zmierzył się bowiem ze Śląskiem Wrocław i Pogonią Szczecin, a więc drużynami, które poprzednie rozgrywki zakończyły w górnej ósemce. Nie był to zatem łatwy start.
Piast Gliwice i problemy kadrowe
Oczywiście zrzucenie wszystkiego na zły, trudny terminarz byłoby dużym niedopowiedzeniem. Gliwiczanie przecież niejednokrotnie pokazywali, że z czołówką potrafią grać i osiągać dobre wyniki.
Cofnijmy się na moment do roku 2019. Piast Gliwice zdobywa mistrzostwo Polski, a na najlepszego zawodnika sezonu zostaje wybrany Joel Valencia. Zaraz po tym niemal od razu zaczęły pojawiać się pogłoski o transferze Ekwadorczyka za granicę. Tak finalnie rzeczywiście się stało i piłkarz Piasta wyjechał do Anglii, związując się z Brentford.
Valencia wystąpił jeszcze w starciu z Lechem w sezonie 2019/2020, ale już w 2. kolejce w składzie gliwiczan go zabrakło. Wyjęcie z zespołu zawodnika, który miał tak ogromny wpływ na funkcjonowanie drużyny w ofensywie, musiało być odczuwalne.
Piast Gliwice opuścił po mistrzowskim sezonie również Aleksandar Sedlar. Serb współtworzył wraz z Jakubem Czerwińskim trzon defensywy zespołu z Górnego Śląska. Defensywy, co warto podkreślić, wówczas najlepszej w Polsce. W 37 spotkaniach Piast Gliwice stracił bowiem zaledwie 33 bramki, co walnie przyczyniło się do zdobycia mistrzostwa Polski.
Zatem podsumujmy – sezon 2019/2020 Piast zaczynał bez swojego najlepszego zawodnika w ataku i bez kluczowego środkowego obrońcy. Na pewno trudno jest po takich ubytkach kadrowych zacząć rozgrywki w dobry sposób, z optymalną formą.
Ciąg dalszy
Zatrzymałem się na dłuższą chwilę przy poprzednim sezonie, ponieważ start tego obecnego jest w wielu aspektach w tej materii wręcz bliźniaczo podobny.
Kilka miesięcy temu z klubem pożegnał się Jorge Felix. Hiszpan po odejściu Valencii wszedł w jego buty i stał się absolutnie kluczowym zawodnikiem ofensywnym Piasta. Urodzony w Madrycie piłkarz mógł na zakończenie rozgrywek pochwalić się aż 16 zdobytymi bramkami, do których dołożył cztery asysty. Félix miał zatem bezpośredni udział przy niemal połowie wszystkich bramek zdobytych przez gliwiczan w ekstraklasie.
I dokładnie tak jak Valencia Jorge został wybrany na najlepszego piłkarza sezonu, po czym już go w Polsce nie było. W odróżnieniu od Ekwadorczyka wybrał jednak kierunek turecki. Zatem z Piasta ponownie odszedł wyróżniający się zawodnik ofensywny.
Trzecia drużyna Polski spróbowała jak na razie załatać dziurę po Felixie Michałem Żyrą, Jakubem Świerczokiem czy po części też Patrykiem Lipskim.
Jakub Świerczok na testach medycznych w Piaście! pic.twitter.com/o8fmvUe1UH
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) August 17, 2020
Z tym, że… to nie są zawodnicy, którzy z marszu będą w stanie dać taką jakość, jaką dawał Hiszpan. Lipski w ostatnich czasach miał wiele problemów z formą, Żyro ubiegłych lat kariery do udanych również nie może zaliczyć (choć miał dobry epizod w Stali Mielec). Świerczok z kolei niemal na pewno zagwarantuje jakość w ataku, jednak dołączył do drużyny zaledwie pięć dni przed startem sezonu ligowego, więc siłą rzeczy trudno było mu z marszu wejść do zespołu.
„Pocałunek śmierci”, czyli europejskie puchary
Nie trzeba chyba nikomu uzmysławiać, że polskie zespoły mają w ostatnich latach dosyć trudną relację z pucharami. Wystarczy wspomnieć, że ostatni raz jakikolwiek nasz zespół zagrał w fazie grupowej europejskich rozgrywek w roku 2016.
Udział w eliminacjach zarówno do Ligi Mistrzów, jak i do Ligi Europy wiąże się, co oczywiste, z dodatkowymi spotkaniami w terminarzu. One, zwłaszcza dla drużyn, które nie zwykły grać w nich rok w rok, mogą być obciążające. Dodatkowo rozgrywane są w początkowych fazach sezonu, kiedy szczególnie trudno o złapanie optymalnej formy.
Piast Gliwice nie jest drużyną przyzwyczajoną do gry w Europie. Pomimo tego, że złapała już pewne doświadczenie rok temu, to nadal jest ono zbyt małe, by nazwać gliwiczan „europejskimi wyjadaczami”. Dlatego dodatkowe spotkania na wczesnym etapie sezonu mogą Piastowi sprawiać kłopoty.
Ma to również swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zarówno teraz, jak i w poprzednim sezonie Piast Gliwice gubił punkty w lidze, podczas gdy w Europie pokazywał stosunkowo niezłą grę. Mowa tu oczywiście o dwumeczu z Bate Borysów, w którym pomimo porażki ówczesny mistrz Polski zaprezentował się raczej dobrze.
W obecnym sezonie Piast Gliwice wyeliminował już Dynamo Mińsk. Choć Białorusini nie postawili polskiemu klubowi bardzo trudnych warunków, to nadal trzeba ten wynik doceniać. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że w Mińsku gliwiczanie strzelili dwie bramki, a w dwóch pierwszych ligowych meczach ani jednej.
Analogia „niezła gra w Europie = przeciętny start w lidze” jest zatem tutaj dosyć widoczna.
Podsumowanie
Tak naprawdę trudno jest jednoznacznie wskazać, gdzie leży przyczyna słabego startu Piasta. Gdyby w tym sezonie na otwarcie zagrał zamiast ze Śląskiem i Pogonią z Wartą Poznań czy Stalą Mielec, to być może zgarnąłby komplet punktów i teraz rozmawialibyśmy o tym, jak świetnie rozpoczął rozgrywki. Tak jednak się nie stało.
Nie sposób w mojej opinii stwierdzić, który z wymienionych powyżej czynników najbardziej zaszkodził Piastowi i jego formie. Dodatkowo uważam, że takie postawienie sprawy jest po prostu bezsensowne. To wszystko zebrane do kupy, a nie rozpatrywane osobno, wpłynęło bowiem na taką, a nie inną postawę gliwiczan.