Przed nami kolejny piłkarski weekend na hiszpańskich boiskach. W najbliższej kolejce brak co prawda hitów zapierających dech w piersiach, ale mimo to powinno być bardzo ciekawie – choćby na Camp Nou, gdzie Barcelona podejmie rewelacyjne Rayo Vallecano.
Derby Galicji
Zmagania w Primera Division rozpoczynamy już w piątkowy wieczór. Bardzo możliwe, że to właśnie otwierające 28. kolejkę spotkanie będzie jednym z ciekawszych wydarzeń, choć jeśli przyjrzycie się drużynom, które będą ze sobą rywalizować, pewnie będziecie pukać się w głowę. Deportivo, ostatnia drużyna w ligowej tabeli, podejmie na własnym obiekcie przedostatnią Celtę Vigo. Zwłaszcza dla gospodarzy będzie to niezwykle istotna konfrontacja, mecz o sześć punktów. Jeśli „El Depor” przegra, praktycznie samo zdegraduje się do Segunda Division. Obydwie ekipy pokazywały jednak w obecnym sezonie, że potrafią się zmobilizować i zagrać na miarę drużyn z najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Gospodarze rozgrywali przecież niezwykle emocjonujące mecze z Realem Madryt czy Barceloną. Celta z kolei pokonywała „Królewskich” w Pucharze Króla. Zresztą co tu dużo mówić – derby Galicji na poziomie Primera Division to coś, na co czekaliśmy z utęsknieniem. Atmosfera na El Riazor będzie absolutnie wyjątkowa – podopieczni Fernando Vazqueza będą walczyć o życie. Obecnie do swojego dzisiejszego rywala tracą aż sześć punktów. Ewentualna porażka pogrzebie i tak już nikłe szanse na utrzymanie. Mimo wszystko to właśnie miejscowi będą faworytem tego starcia. Celta przyjedzie bowiem na El Riazor osłabiona brakiem Samuela, Hugo Mallo, Alexa Lopeza i Natxo Insy.
Walka o puchary
Pomiędzy czwartą w ligowej tabeli Malagą a dziewiątym Getafe jest zaledwie pięć punktów różnicy. Walka o grę w europejskich pucharach trwa. Emocji nie powinno zabraknąć w pierwszym sobotnim pojedynku, w którym to spotkają się dwie rewelacje obecnych rozgrywek – Real Sociedad i Real Valladolid. Za faworyta tego starcia mimo wszystko należy uznawać baskijską ekipę, która w ostatnich tygodniach prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Philippe Montanier będzie musiał jednak poradzić sobie bez kontuzjowanych Diego Ifrana, Gonzalo Castro i Gorki Elustondo. Mimo wszystko wydaje się, że Baskowie nie powinni mieć problemów ze swoim rywalem. Ekipa z Valladolid spisuje się co prawda zdecydowanie powyżej oczekiwań, ale swój cel na ten sezon już zrealizowała. „Puceli” spadek już teoretycznie nie grozi, a na Estadio Jose Zorila nikt na poważnie nie myśli o walce o europejskie puchary. W podobnej sytuacji jest drużyna Getafe, która mierzyć będzie się z inną baskijską drużyną, Athletikiem Bilbao. „Lwy” zapewne również zakładały, że będą walczyć o grę w Europie, ale ekipa Marcelo Bielsy na razie nadal skupiać musi się na utrzymaniu w La Liga. Getafe teoretycznie może liczyć na cud, ale chyba nikt nie wyobraża sobie tej drużyny w Lidze Europy. Dlatego też to gości należy uznać za faworytów, zwłaszcza że Getafe zagra bez kilku kluczowych zawodników. Juan Valera, Juan Rodriguez i Mane są kontuzjowani, a Alexis pauzuje za kartki. Swoje kary odsiedzieli już jednak Pedro Leon i Borja, którzy powinni wskoczyć do wyjściowego składu.
Jeśli chodzi o walkę o europejskie puchary, to największe emocje czekać nas będą w ostatnim sobotnim pojedynku. Valencia na Estadio Mestalla podejmie Real Betis. Naprzeciw siebie staną więc sąsiedzi w ligowej tabeli. Nawet sami kibice obydwu drużyn nie wiedzą chyba, czego po tym meczu się spodziewać. Celem obydwu zespołów jest zagwarantowanie sobie gry w Europie, ale problemem nadal jest nierówna forma. Zwłaszcza „Nietoperze” nie potrafią poradzić sobie z problemem braku regularności, choć trzeba przyznać, że w ostatnim czasie jest w tej kwestii zdecydowana poprawa. Valencia będzie faworytem tego meczu, ale tylko ze względu na atut własnego boiska. Ernesto Valverde będzie musiał jednak uczulić swoich graczy na ofensywną siłę Betisu, zwłaszcza że Hiszpan nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Victora Ruiza i Ricardo Costy. Jeśli chodzi o Andaluzyjczyków, to na Mestalla zabraknie Damiena Perquisa, Rubena Pereza i Salvy Sevilli. Aspiracje do gry w Lidze Mistrzów będzie chciała potwierdzić także Malaga. Okazja jest idealna, bo na La Rosaleda podopieczni Manuela Pellegriniego mierzyć będą się z rewelacyjnym ostatnio Espanyolem Barcelona. „Los Boquerones” również jednak podejdą do tego meczu w doskonałych nastrojach po wyeliminowaniu z Ligi Mistrzów FC Porto. Przed Malagą naprawdę trudne tygodnie. Andaluzyjczycy muszą godzić grę na dwóch frontach. Nikt w Maladze nie łudzi się w to, że zwycięstwo Ligi Mistrzów jest realne, dlatego grę w przyszłorocznych rozgrywkach trzeba zapewnić sobie, utrzymując czwarte miejsce w ligowej tabeli. Espanyolowi przez bardzo długi czas groził spadek do Segunda Division, ale w tym momencie sytuacja się uspokoiła. Nie oznacza to jednak, że Katalończycy nie będą walczyć o komplet punktów, choć bez Simao Sabrosy i Javiego Lopeza o zwycięstwo z Malagą będzie zdecydowanie trudniej. Obydwaj będą pauzować z powodu kartek, podobnie jak Manuel Iturra po stronie gospodarzy.
(Nie)trudne zadania czołówki
FC Barcelona, Real Madryt i Atletico Madryt to w tym sezonie zespoły absolutnie przewyższające całą resztę stawki. Całą trójkę czekają w ten weekend teoretycznie łatwe zadania. Katalończycy zmierzą się na Camp Nou z Rayo Vallecano. „Królewscy” podejmą Real Mallorca, a Atletico wyjedzie do Pampeluny na mecz z jedną ze słabszych drużyn w tym sezonie. Sęk w tym, że zwycięstwa całej trójki są tylko pozornie łatwymi zadaniami. Rayo Vallecano to chyba najbardziej nieprzewidywalna drużyna w całej La Liga, dlatego Barcelonie wcale o trzy punkty łatwo być nie musi, zwłaszcza że na Camp Nou wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że kwestia tytułu mistrzowskiego jest już praktycznie rozstrzygnięta. „Blaugrana” będzie miała jednak zdecydowanie ułatwione zadanie, ponieważ ekipa z Estadio Vallecas przyjedzie do Katalonii bardzo mocno osłabiona. Kontuzjowani są Rodri i Mikel Labaka, z powodu kartek nie zagrają zaś Jose Casado, Leo i Javi Fuego. Jeśli chodzi o gospodarzy, to Jordi Roura nie będzie mógł wystawić zawieszonego Victora Valdesa i kontuzjowanego Xaviego.
Ze stołecznych ekip łatwiejsze zadanie czeka „Królewskich”, którzy będą mogli skorzystać z atutu w postaci własnego boiska. Na Bernabeu przyjedzie tragiczna w tym sezonie Mallorca i raczej nie może liczyć na jakąkolwiek zdobycz punktową, choć historia pokazuje, że wyspiarze przeciwko Realowi grać potrafią. Jeśli już jednak doszukiwać się mamy jakiejś niespodzianki, to zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest ona w Pampelunie. Osasuna przegrała co prawda dwa ostatnie ligowe spotkania, ale wcześniej wyszła z dołka i pięła się w górę ligowej tabeli. Na własnym obiekcie jest piekielnie groźna, a Atletico chyba traci nieco formę. Za obydwoma madryckimi drużynami przemawiają jednak braki kadrowe ich rywali. Mallorca przyjedzie na Bernabeu bez kontuzjowanych Joao Victora, Javiera Arizmendiego, Geromela, Antonio Lopeza i Alvaro, a także zawieszonych za kartki Martiego i Javiego Marqueza. Osasuna z kolei będzie musiała radzić sobie bez Sisiego, Riesgo i Raoula Loe.
Terminarz 28. kolejki La Liga:
Piątek
21:45 Deportivo – Celta Vigo
Sobota
16:00 Real Sociedad – Real Valladolid
18:00 Getafe – Athletic Bilbao
20:00 Real Madryt – RCD Mallorca
22:00 Valencia – Real Betis
Niedziela
12:00 Malaga – Espanyol Barcelona
17:00 Sevilla – Real Saragossa
19:00 Osasuna – Atletico Madryt
21:00 FC Barcelona – Rayo Vallecano
21:00 Granada – Levante
NARESZCIE!!! Derby ;)
Celta tradycyjnie dostanie 3-2 ;) jak zawsze :)
Atmosfera również będzie niesamowita - mamy
najlepszych kibiców w Hiszpanii ;) Nie to co
sezonowcy sami-wiecie-kogo :P (I wcale nie chodzi mi
tylko o 1 klub)
Czas zrobić kolejny krok po utrzymanie i utrzemy
nosa wszystkim niewierzącym w Depor ;)
Forza Depor!