Derbowa kolejka w Hiszpanii


W siódmej kolejce Primera Division, w cieniu El Clasico, odbędą się jeszcze dwa spotkania derbowe – swoje regionalne wojny będą miały Baskonia, a także Walencja. Emocji nie zabraknie również na Vicente Calderon, gdzie zmierzą się świetnie grające w lidze i pucharach Atletico i Malaga.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona – Real Madryt

Obszerną zapowiedź Gran Derbi znajdziecie tutaj.

Atletico Madryt – Malaga

Dwaj uczestnicy europejskich pucharów, świetnie radzący sobie również w lidze, powalczą na Vicente Calderon o czołowe lokaty w tabeli.

Już od dobrych kilku lat czekamy na zespół, który będzie w stanie przerwać hegemonię Barcelony i Realu i kto wie, czy w końcu się go nie doczekaliśmy. Piłkarze Atletico w niemal koncertowy sposób rozpoczęli sezon, o czym dobitnie przekonała się choćby Chelsea (przypomnijmy, zdecydowany lider Premier League), rozgromiona w meczu o Superpuchar Europy. Na ten moment ekipa Diego Simeone wydaje się niemal ideałem. Lekką rysą na tym wizerunku może być czwartkowy mecz, w którym to po nadspodziewanie zaciętym boju, pokonali oni pogromczynię chorzowskiego Ruchu, Viktorię Pilzno. Gola dającego „Los Rojiblancos” trzy punkty zdobył w końcówce meczu Cristian Rodriguez, który świetnie wkomponował się w stołeczną ekipę. Zwycięstwo okupione sporym nakładem sił, a także jeden dzień mniej na ich regenerację (w porównaniu z rywalem) będą jednak dla Atletico sporym utrudnieniem.

Alvaro Cejudo (z lewej) podpadł Jose Mendilibarowi
Alvaro Cejudo (z lewej) podpadł Jose Mendilibarowi (fot. que.es)

Andaluzyjczyków można uznać jak na razie za małą rewelację, zarówno jeśli chodzi o mecze w Hiszpanii, jak i poza nią. Awans do Ligi Mistrzów, który był warunkiem dalszego funkcjonowania klubu na wysokim poziomie, okazał się szansą, która została znakomicie wykorzystana. Po dwóch meczach elitarnych rozgrywek podopieczni Manuela Pellegriniego mają na koncie komplet punktów i bilans bramkowy 6:0. Niewiele gorzej radzą sobie oni w La Liga, tutaj pełną pulę zgarnęli czterokrotnie, dwa razy zaś podzielili się punktami (z mocną Mallorcą i Athletikiem). Taki dorobek daje trzecie miejsce w tabeli i – w razie pokonania Atletico – szansę na zajęcie lokaty wicelidera. W zbliżającym się meczu nie zagrają Sergio Sanchez, Julio Sanchez i przede wszystkim Jeremy Toulalan, w składzie Atletico zabraknie natomiast Joela, Pulido i Silvio.

Levante – Valencia

Choć nie tak wyjątkowe jak w zeszłym sezonie, kiedy obydwa zespoły znajdowały się w ścisłej czołówce, derby Lewantu i tym razem powinny obfitować w sporą dawkę emocji i boiskowej walki.

Z zeszłorocznego Levante, którym nie sposób się było nie zachwycać, nie pozostało wiele. Z zespołu Juana Martineza odeszło kilku piłkarzy, którzy – wydawałoby się – nie byli wcale kluczowymi elementami efektownej układanki, ale okazało się, że bez nich seryjne wygrywanie, a nawet ciułanie punktów nie jest już takie łatwe. Bez Arouny Kone i  Vamiro Valdo nie ma kto strzelać goli, brak Xaviego Torresa i Francisco Farinosa skutkuje dziurą w środku pola, a i z nieprzydatnymi – wydawałoby się – Suarezem i del Horno szło jakoś lepiej. Przewidywano, że sukces, jakim miał być awans do Ligi Europy (wszyscy w klubie wydawali się dumni z gry w Europie, a koniec końców wystawiają w tych rozgrywkach graczy niegrających w lidze), przyciągnie wyższej klasy piłkarzy, ale albo nie są oni wystarczająco dobrzy, albo potrzebują po prostu czasu na zgranie. Po porażkach w dwóch ostatnich spotkaniach trudno wróżyć punkty w starciu z lokalnym rywalem.

Tym bardziej że za miedzą sytuacja wydaje się powoli stabilizować. Po zupełnie nieudanym początku sezonu zawodnicy Mauricio Pellegrino prezentują się już nieco lepiej – ich gra wciąż daleka jest od ideału, ale przynajmniej do wyników trudno się przyczepić – zwycięstwo z Saragossą i Lille w Lidze Mistrzów. Wciąż daleki od formy jest straszący w zeszłym sezonie Roberto Soldado, co przekłada się zresztą na bardzo słabą skuteczność zespołu (zaledwie osiem strzelonych bramek w lidze i zerowy bilans), ale Valencia tradycyjnie posiada mocniejszą kadrę od lokalnego rywala i choćby dlatego będzie faworytem zbliżających się derbów. Drużyna, która zgarnie komplet punktów, wyrwie się choć na chwilę z dolnej części tabeli, więc tym bardziej jest o co walczyć. Lista absencji w obu zespołach jest długa – w Valencii nie wystąpią Banega, Canales, Albelda, Ricardo Costa i pauzujący za kartkę Feghouli, zaś w Levante zabraknie Lella, Volty, Pallardo i Serrano.

Athletic – Osasuna

Podobnie jak w przypadku zespołów z Walencji, obie ekipy z Baskonii prezentują się dużo gorzej niż w zeszłym sezonie i nadchodzące derby potraktują jako próbę odbicia się od dna.

Bardziej chwalebną historię, większe ambicje i lepszy skład mają „Los Leones”, zatem ich obecny kryzys bez wątpienia jest głębszy. Wszystko zaczęło się psuć tak naprawdę w przerwie międzysezonowej, kiedy to powstały tarcia w kwadracie zarząd – trener – piłkarze (właściwie Fernando Llorente, Javiego Martineza już bowiem nie ma) – kibice. Skutkuje on tym, że Bielsa nie ma już chyba serca do prowadzenia zespołu, podobnie jak Llorente do występowania w jego barwach. Gęsta atmosfera udziela się całemu zespołowi, który już nie tylko zbiera cięgi w lidze (w zeszłej kolejce Athletic przegrał w San Sebastian, co zbyt często się nie zdarza), ale potrafi nawet dokonać mało chwalebnej rzeczy, jaką jest niewątpliwie przywiezienie bagażu w postaci trzech bramek z Pragi. Czy w meczu z Osasuną przyjdzie przełamanie?

Jest to o tyle prawdopodobne, że rywale z sąsiedniej Nawarry przyjadą w mocno osłabionym składzie. O ile w Athleticu nie mogą zagrać tylko Aurtenetxe i Amorebieta, o tyle w Osasunie zabraknie aż siedmiu graczy. Kontuzjowani są Echiade, Torres, Omwu, Bertran i Masoud, a decyzją trenera w domach zostanie dwóch dotychczas podstawowych zawodników, Alvaro Cejudo i Miguel Flano. Cóż, widocznie Jose Mendilibar uznał, że jego drużynie potrzebny jest solidny wstrząs. A trzeba przyznać, że miał podstawy, by tak myśleć, poza ostatnim spotkaniem, wygranym 4:0 z Levante (worek z golami rozwiązał się po zejściu Cejudo właśnie), gracze, na których do tej pory stawiał, w pięciu meczach ugrali bowiem punkt i stracili dziesięć bramek. Czy ta minirewolucja kadrowa przyniesie oczekiwany efekt? Przekonamy się w niedzielę, przed godziną 20:00.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze