4 listopada podczas zwiedzania przeze mnie Wrocławia miałem okazję rozmawiać z bramkarzem miejscowego klubu – Śląska Wrocław, Jakubem Słowikiem. Jak spodziewają się wierni obserwatorzy ekstraklasy, ten wywiad będzie głównie na temat sytuacji drugiego bramkarza Śląska, lecz nie tylko. Golkiper Śląska wspomniał w rozmowie o reprezentacji Polski, co sądzi o reformie ekstraklasy, celach Śląska na obecny sezon, swojej grze w rezerwach tego klubu, i jeszcze więcej...
Zacznijmy od Pana początku przygody z piłką nożną. Skąd się wziął pomysł na zostanie profesjonalnym piłkarzem?
Jakub Słowik: Tradycja gry w piłkę nożną w mojej rodzinie była od zawsze, co prawda na poziomie amatorskim. Poważnie zacząłem myśleć o futbolu w wieku 16 lat, kiedy pojechałem do Młodzieżowej Szkółki Piłkarskiej w Szamotułach, która dała mi możliwość zostania profesjonalnym piłkarzem.
Dlaczego akurat pozycja bramkarza?
Z tym pytaniem jest związana ciekawa historia. Kiedyś mój brat był na obozie piłkarskim, przywiózł mi z niego małą pamiątkę – rękawice bramkarskie, co prawda o kilka rozmiarów za duże, ale to była jedna z tych sytuacji, która zadecydowała o mojej pozycji na boisku.
Kto był wtedy Pana idolem, wzorem do naśladowania?
Na początku nie miałem swojego idola. Dopiero później wzorowałem się na polskich bramkarzach, m.in. Dudku, Borucu, Fabiańskim. Obserwowałem również zagranicznych bramkarzy, Ikera Casillasa, Gianluigiego Buffona. Zadebiutowali oni w młodym wieku, w wielkich klubach i do dzisiaj są na TOP-ie.
Za czasów gry w Pogoni Szczecin pamięta Pan mecz ze Śląskiem Wrocław zremisowany 1:1? Wtedy w 36. minucie obronił Pan rzut karny i okrzyknięto Pana bohaterem tego spotkania. W pomeczowym wywiadzie powiedział Pan, że ma pewien sposób na obronę „jedenastek”, ale nie chciał Pan zdradzić szczegółów.
I w dalszym ciągu tego nie zrobię. W obecnym klubie mam do dyspozycji materiały opracowane przez analityka i trenera Osińskiego, które są w takich sytuacjach bardzo przydatne.
Jakie to uczucie, kiedy napastnik ustawia piłkę na wapnie, a Pan stoi na linii bramkowej i musi powstrzymać go od strzelenia bramki?
Jest to dla mnie po części gra psychologiczna, żeby wytrącić strzelca z równowagi. Jednak jak to mawiał były prezes PZPN, nie ma obronionych karnych, są tylko źle strzelone ;).
Zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?
Myślę, że szanse są 50 na 50, za to większa presja jest na strzelającym. Gdy bramkarz wybroni strzał, staje się wygranym. Niestety głośniej mówi się o chybionym karnym, a nie obronionym.
Co sądzi Pan o pomyśle zmiany systemu strzelania „jedenastek” w przypadku remisu z klasycznego ABAB na ABBA? Polega on na wyeliminowaniu tego, że drużyna, która zaczyna strzelać karne, w dużej większości przypadków wygrywa.
Takie decyzje podejmują odpowiednie organy, sądzę, że zmiany mają pomóc w rozwoju futbolu, jak choćby od obecnego sezonu VAR. Znajdą się na pewno zwolennicy i przeciwnicy tych nowości.
Kto jest Pana najlepszym przyjacielem w Śląsku Wrocław?
Mógłbym tutaj przywołać każdego z drużyny, wszyscy tworzymy dobrą atmosferę w szatni. Wspólnie spędzamy wolny czas, np. łowiąc ryby.
Wróćmy do piłki nożnej. Jak ocenia Pan trenera Urbana, jaką taktykę preferuje?
Uważam, że jest to bardzo dobry trener. Cieszę się, że mogę z nim współpracować na co dzień i uważam, że każdy zawodnik ma szansę się rozwijać przy takim trenerze. Trener ma swój pomysł na grę, bardzo ciekawy.
Z jakim trenerem pracowało się Panu najlepiej?
Od każdego trenera nauczyłem się wiele, nie było takiego, z którym nie potrafiłem się porozumieć. Każdy trener ma jakieś cenne wskazówki do przekazania, tylko trzeba być na nie otwartym. Chociaż na swojej drodze miałem możliwość współpracowania z różnymi osobami, to każdego dobrze wspominam i jestem wdzięczny za uwagi, które przekazywali mi podczas współpracy.
Jakie są cele Śląska na ten sezon?
W każdym meczu gramy o pełną pulę. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce, nie ograniczamy się. Minimalny cel to przede wszystkim grać w górnej ósemce po 30 kolejkach. Zobaczymy, jak ułoży się tabela, i podchodzimy do tego ze spokojem, nie chciałbym rzucać słów na wiatr. W każdym meczu dajemy z siebie sto procent, gramy na maksa. Zapewniam, że ważne jest dla nas, żeby mieć jak najwięcej punktów i wtedy okaże się, o co możemy walczyć.
Czy cele postawione przed sezonem zmieniły się po pierwszych trzech miesiącach rozgrywek?
Nie, cały czas są te same cele. Śląsk ma swój styl, dobrze gramy u siebie, punktujemy. Jeżeli do tego poprawimy grę na wyjazdach, wykorzystując nasz duży potencjał, to wierzę, że osiągniemy sukces.
Przenieśmy się do Pana okresu w Jagiellonii Białystok, jak wspomina Pan tamte czasy?
Bardzo miło wspominam ten czas. Jagiellonia była moim pierwszym klubem, z którym grałem w ekstraklasie. Dostałem tam szansę na debiut, kibice przywitali mnie ciepło, prawie jak swojego wychowanka. Nie wszystko potoczyło się tak, jakbym sobie życzył, przyszły też te gorsze momenty, ale tak to jest w życiu piłkarza – raz lepiej, a raz gorzej. Jednak jak to w sporcie, każdy dzień może przynieś coś nowego.
Jakie miał Pan relacje z trenerem Probierzem? Uważa Pan, że stwierdzenie: „Michał Probierz to polski Mourinho” jest prawdziwe?
Trener Probierz jest bardzo wymagającym i dobrym trenerem, przywiązuje wielką wagę do dyscypliny. To on dał mi szansę debiutu w ekstraklasie, dużo się nauczyłem pod jego okiem.
Co sądzi Pan o reformie ekstraklasy, od następnego sezonu ma zostać powiększona do 18 zespołów. Nie zaniży to poziomu rozgrywek?
Wypowiadanie się odnośnie do tego, czy liga powinna zostać powiększona, czy pomniejszona jest poza moimi kompetencjami. Ważne jest jednak, aby takie decyzje zapadły przed początkiem sezonu, a nie w jego trakcie.
Wychował się Pan w Sandecji Nowy Sącz, czy rozważał Pan powrót do tej drużyny po jej awansie do ekstraklasy?
Nie było takiej propozycji ze strony władz klubu. Bardzo się cieszę, że Sandecja awansowała do ekstraklasy, ponieważ jest to klub z mojego miasta rodzinnego z ponadstuletnią tradycją. Trzymam mocno za nią kciuki, oczywiście poza meczem z nami. Szkoda, że nie gra u siebie. Jestem przekonany, że jeżeli mecze byłyby rozgrywane w Nowym Sączu, to atmosfera byłaby dużo lepsza.
Czyli kiedy Sandecja gra w Niecieczy to atut własnego boiska nie działa?
Można powiedzieć, że Sandecja gra każdy mecz na wyjeździe, ponieważ Termalica użycza jej własnego stadionu, natomiast prawdziwy stadion „Biało-czarnych” jest przy ulicy Kilińskiego w nowym Sączu i mam nadzieję, że jak najszybciej zakończy się jego modernizacja.
Co sądzi Pan o piłce na Sądecczyźnie? Wiele osób twierdzi, że to mało piłkarski region.
Myślę, że wręcz przeciwnie, ponieważ wielu zawodników zadebiutowało w ekstraklasie z Nowego Sącza m.in. Maciek Korzym, Bartek Szeliga, Piotrek i Marek Świerczewscy. Teraz klub z Nowego Sącza awansował do ekstraklasy, i fajnie. Pokazał w zeszłym sezonie wynikami w pierwszej lidze, że na to zasługuje.
Przyszedł Pan do Śląska jeszcze przed zamieszaniem ze sprzedażą klubu, może przedstawi nam Pan kulisy tamtych zdarzeń.
Ta kwestia była rozstrzygana poza mną, to była decyzja władz Śląska. Rozmawiałem z trenerem Urbanem i dyrektorem Matyskiem, ale nie skupiałem się nad tym, kto przejmie klub, a wszelkie kulisy sprzedaży były poza mną. Cieszę się, że mogę reprezentować barwy takiego klubu jak Śląsk Wrocław.
Czy to zamieszanie odbiło się na atmosferze w szatni?
Nie, w żadnym wypadku. Uważam, że atmosfera od samego początku jest bardzo dobra, jednak musimy zachować pokorę i w każdym meczu dać z siebie sto procent.
W Polsce wykształciło się stwierdzenie „Polska szkoła bramkarzy”, czy zgadza się Pan z tym, że Polska słynie z dobrych bramkarzy?
Myślę, że mamy i mieliśmy dobrych, topowych bramkarzy np. obecny dyrektor sportowy Śląska, który bronił w Niemczech, Jerzy Dudek w Liverpoolu i Realu, Artur Boruc, Łukasz Fabiański, Wojtek Szczęsny. Myślę, że polscy bramkarze są szczególnie cenieni w lidze angielskiej, należy wspomnieć jeszcze Bartka Białkowskiego, Tomka Kuszczaka. Od kilku lat mają oni silną pozycję w swoich klubach.
Niedługo minie pięć lat od pańskiego debiutu i jak dotychczas jedynego meczu w reprezentacji, jeszcze wtedy trenerem był Waldemar Fornalik, który został niedługo później zwolniony. Czy to odbiło się na późniejszym braku powołań do kadry?
Oczywiście, że nie. Powołanie do kadry jest wyróżnieniem, ale sądzę, że gdybym dobrze prezentował się na boisku, to byłoby to zauważone. Nie szukałbym tutaj podtekstów związanych ze zmianą selekcjonera.
Bramkarz może grać dłużej od zawodnika z pola, u Pana w życiu wszystko przyszło szybko. W wieku 19 lat wypracował Pan transfer do Jagiellonii, w wieku 23 lat pierwsze powołanie do reprezentacji. Czy to nie oznacza, że wszystkie najlepsze okresy i sukcesy ma Pan za sobą?
Uważam, że przeciwnie – jest jeszcze wiele dobrego przede mną. Cieszę się, że w młodym wieku miałem szansę zdobyć tak cenne doświadczenie, które myślę, że dzisiaj procentuje. Jest to ważne w karierze piłkarza, ponieważ tego się nie kupi, można też słuchać rad starszych kolegów, ale uważam, że przeżyć coś na własnej skórze, to najcenniejsza lekcja, która z pewnością zaowocuje w przyszłości, nie tylko w życiu zawodowym, ale i osobistym.
Wyobraża Pan kontynuację swojej kariery do 35-36 lat jak Gianluigi Buffon?
Oczywiście, że chciałbym grać jak najdłużej w piłkę, jeśli tylko zdrowie będzie dopisywało i forma będzie dobra.
Od sierpnia nie rozegrał Pan żadnego meczu w Śląsku. Czy obecnie na treningach lepiej spisuje się Jakub Wrąbel?
Jakub Wrąbel ma zaufanie trenera Urbana, rozpoczął sezon i broni. Na pozycji bramkarza ważne jest zaufanie, które otrzymuje się od sztabu szkoleniowego.
Nie chciał Pan przedłużyć swojego kontraktu z Pogonią Szczecin, przecież był Pan tam podstawowym zawodnikiem?
Nie musiałem przedłużać, ponieważ miałem jeszcze rok ważnego kontraktu, jednak chciałem zmiany. Pojawiła się oferta ze Śląska i cieszę się, że kluby się dogadały – Pogoń nie robiła problemów związanych z moim odejściem. Dzisiaj jestem we Wrocławiu i jestem szczęśliwy. Piłka nożna czy życie to są ciągłe decyzje. Robię wszystko, żeby wskoczyć do podstawowego składu, i wtedy będę czuł się jeszcze bardziej szczęśliwy. Chcę pomagać zespołowi nie tylko na treningach, lecz także na boisku.
Jeszcze odnośnie do Pogoni Szczecin. Ten klub obecnie znajduje się na tzw. równi pochyłej, czy częste zmiany trenerskie miały większy sens? Kilka dni temu pojawiła się informacja o ponownym zwolnieniu trenera, tym razem Macieja Skorży.
Znam zawodników Pogoni, jest to naprawdę bardzo dobry i doświadczony zespół. Nie gra tak źle, jak odzwierciedla to tabela, myślę, że gdyby miał więcej szczęścia i piłka częściej wpadałaby do bramki, to byłby w innym miejscu. Czasem są takie podejmowane decyzje jak zmiana trenera. Kibicuję moim kolegom z byłej drużyny i wierzę, że ich losy wkrótce się odwrócą.
Rozegrał Pan tylko jeden oficjalny mecz w barwach Śląska Wrocław i był to mecz w Pucharze Polski, przegrany z Arką Gdynia 4:2. Czy te cztery puszczone bramki świadczą o tym, że nie wykorzystał Pan swojej szansy?
Dla mnie było to już dawno temu. Jestem gotowy, by w każdym meczu bronić bramki Śląska, i chcę zmienić swoją sytuację sprzed tygodnia i wskoczyć do bramki. Żałuję bardzo tych puszczonych bramek, ponieważ mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, teoretycznie łatwą drabinkę dojścia do finału i ten mecz powinniśmy wygrać, ale potoczyło się wszystko inaczej i zakończyliśmy swoją przygodę z Pucharem Polski. Sądzę jednak, że nie zagrałem źle, i nie liczyłbym tych czterech bramek, jakby oddaliły mnie od składu. Pracuję każdego dnia, a ten mecz jest już historią, ponieważ rozgrywaliśmy go w sierpniu, wiele czasu minęło od tego spotkania.
Zauważył Pan jakieś umiejętności u Wrąbla, których brakuje Panu, które trzeba poprawić?
Nie.
Od blisko trzech miesięcy nie grał Pan w żadnym z meczów, nie myślał Pan o grze w rezerwach, żeby odbudować swoją formę?
Jestem gotowy w każdej chwili rozegrać mecz, a na rezerwy w ostatnim czasie schodził Dominik Budzyński. Jeżeli jednak sztab zaleciłby mi zejście do rezerw, to nie widziałbym problemu. Jestem otwarty na grę.
Wkracza Pan w najlepszy okres piłkarza w karierze. Czy jeżeli do lata Pana sytuacja nie ulegnie zmianie, to zdecyduje się Pan na transfer lub wypożyczenie?
Tak jak powiedziałem na początku naszej rozmowy, w piłce trzeba być gotowym na każdą sytuację, w dodatku pamiętając, że rola drugiego bramkarza jest nieprzyjemna, ale wierzę, że wskoczę w końcu do pierwszego składu Ślaska Wrocław. To jest mój cel.
Ostatnio w mediach żyje temat Roberta Lewandowskiego w reprezentacji, przyszłoroczny mundial będzie prawdopodobnie jego ostatnim w karierze, czy myśli Pan, że będzie w reprezentacji taki zawodnik, który godnie go zastąpi?
Nie kończyłbym jeszcze Robertowi kariery. Robert jest świetnym piłkarzem, wzorem do naśladowania, udowodnił swoją ciężką pracą, że chłopak z Polski może być w jednym z najlepszych na świecie.