Debiut Courtois odłożony, karne kluczem do wygranej Realu


Girona postawiła trudne warunki, ale musiała uznać wyższość rywali

27 sierpnia 2018 Debiut Courtois odłożony, karne kluczem do wygranej Realu

Wielu spodziewało się debiutu Thibaut Courtois między słupkami Realu. Tymczasem Lopetegui postawił na Keylora Navasa i na pierwszy występ belgijskiego golkipera przyjdzie nam jeszcze poczekać. Oprócz najlepszego bramkarza mistrzostw świata „Los Blancos” mieli na ławce najlepszego obrońcę i najlepszego zawodnika tegoż turnieju. Nie mieli oni jednak większego udziału w zwycięstwie nad Gironą. Do wygranej gości poprowadziło ofensywne trio Asensio, Bale, Benzema.


Udostępnij na Udostępnij na

W niedzielną noc na Estadi Montilivi Girona podejmowała Real Madryt. Gdy ekipa „Królewskich” grała na tym stadionie niespełna rok temu, uległa gospodarzom 1:2. Podopieczni Zidane’a do przerwy prowadzili, ale w drugiej połowie losy meczu zostały odwrócone.

Trener zespołu z Katalonii nie miał nic przeciwko powtórzeniu tego rezultatu, a na przedmeczowej konferencji zapowiadał walkę z Realem. Podkreślał, że gra na własnym boisku jest atutem, który może mieć wpływ na wynik:

Spodziewam się zaciętego i energicznego meczu. Jestem przekonany, że będziemy mieli wspaniałe wsparcie fanów. Eusebio

W przedsezonowym pojedynku z Tottenhamem gospodarze już udowodnili, że potrafią sprawić niespodziankę. Girona ograła „Koguty” aż 4:1 i choć to tylko sparing, mógł dać powody do optymizmu przed startem rozgrywek. Niestety w inaugurującym La Liga meczu bezbramkowy remis z Valladolid obnażył braki Katalończyków i pokazał ich nieskuteczność.

Po drugiej stronie barykady był gracz, który chyba nie wie, co znaczy to słowo. Gareth Bale ostatnie jedenaście celnych strzałów zamienił na dziewięć goli. To na barkach Walijczyka spoczęło brzemię ciągnięcia zespołu po odejściu Ronaldo. Osobiście wydaje mi się, że transfer Cristiano może mieć wyłącznie dobry wpływ na grę Bale’a.

Ambitny początek gospodarzy

Od pierwszych minut odważnie nastawieni wyszli zawodnicy Girony. Wysoki pressing i agresywna gra w odbiorze nie pozwalały rozwinąć skrzydeł Realowi. Gospodarze narazili się tym samym na kontry i po jednej z nich nawet piłka zatrzepotała w siatce, ale sędzia słusznie zauważył, że Benzema był na spalonym.

Otwarta gra poskutkowała otwarciem wyniku. Do odbitej piłki w polu karnym dopadł Borja i w dziecinny sposób nabrał zarówno Casemiro, jak i Navasa, by następnie huknąć poza zasięgiem kogokolwiek i dać prowadzenie Gironie.

Nie udało się dowieźć tego wyniku do przerwy. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwsze 45 minut z rzutu karnego, wywalczonego przez Asensio, wyrównał Sergio Ramos. Kapitan Realu był najgroźniejszym zawodnikiem pod bramką Bono i przypieczętował to bramką.

Przebudzenie ze snu

O ile pierwsza odsłona mogła być całkiem wyrównana ze wskazaniem na Gironę, o tyle na drugą połowę Real wyszedł z innym nastawieniem. Zaczął rozgrywać piłkę po swojemu i to zaowocowało wejściem w pole karne rywali. Drugi rzut karny otrzymali goście po faulu na Asensio, który wykorzystał juniorski błąd Pere Ponsa. „Jedenastkę” na gola pewnie zamienił Benzema i pierwszy raz madrytczycy prowadzili.

Girona chciała rzucić się do odrabiania strat i przejęła nawet inicjatywę, ale błyskawicznie została za to ukarana. Znakomite podanie Isco otworzyło drogę Bale’owi do bramki i Walijczyk takiej okazji nie zmarnował.

Do gola Bale dorzucił asystę. Dublet ustrzelił Benzema, a to właśnie dzięki dograniu skrzydłowego Realu. Przy ostatniej bramce interweniował VAR, ale sędziowie nie dopatrzyli się spalonego. Komentatorzy zwrócili uwagę, że Francuz nie gra jak typowy napastnik, ale w tej właśnie sytuacji zachował się dokładnie tak, jak powinna się zachować „dziewiątka” z prawdziwego zdarzenia.

Dla Girony wynik dużo gorszy niż gra. Podopieczni Eusebio zaprezentowali się o niebo lepiej niż w poprzednim spotkaniu z Valladolid, niestety mogą mówić o sporym pechu, bo nie udało się urwać punktów Realowi. Jeśli zagrają podobnie przeciwko Villarrealowi, mogą liczyć nawet na komplet punktów.

Jeśli chodzi o „Los Blancos”, to pierwsza połowa do zapomnienia, natomiast w drugiej dało się zaobserwować znaczną poprawę. Wydaje się, że początkowo zlekceważyli przeciwników i sądzili, że mecz sam się wygra. Na własne szczęście udało im się odwrócić losy spotkania i wywieźć z Katalonii cenne zwycięstwo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze