David Luiz miał być liderem defensywy Arsenalu – jak na razie zawodzi


David Luiz nie może się odnaleźć w drużynie Arsenalu. Czy to wina presji ze strony kibiców?

19 września 2019 David Luiz miał być liderem defensywy Arsenalu – jak na razie zawodzi
Flickr

David Luiz po bardzo słabym początku Arsenalu został wyznaczony na głównego winnego niesatysfakcjonujących wyników. Jeśli słaba postawa defensywy klubu z północnego Londynu na czele z Luizem nie poprawi się, to Arsenal w następnym sezonie, po raz kolejny, będzie musiał obejść się smakiem Ligi Mistrzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Po transferze Davida Luiza z Chelsea do lokalnego rywala oczekiwania „Kanonierów” wzrosły i  pobudziły apetyty kibiców na większy sukces i powrót do Ligi Mistrzów. Sam Luiz stwierdził, że zdecydował się na transfer, ponieważ chce zdobywać trofea. Jak łatwo zauważyć, piłkarz, który przez siedem sezonów grał dla „The Blues”, nie wierzył w zespół dowodzony przez Franka Lamparda…

David Luiz – nie wierzył w młody zespół czy się bał?

Zakaz transferowy, jaki został nałożony na drużynę Chelsea, w której grał David Luiz, całkowicie zmienił projekt prowadzony przez „The Blues”. To spowodowało niepewność i osłabienie drużyny z zachodniego Londynu. Pierwszym i jedynym, który stchórzył, był wyżej wymieniony David Luiz. Eden Hazard oczywiście też odszedł, ale transfer był planowany już od kilku sezonów i to jest zupełnie inna sytuacja.

Brak wiary w zespół nakierował Luiza na chęć opuszczenia drużyny, z którą wygrał między innymi Ligę Mistrzów. Na początku David Luiz miał być liderem defensywy „The Blues”, jednak działania brazylijskiego obrońcy ewidentnie wskazywały na to, że Luiz chce wymusić transfer na drużynie. Obecny już stoper „Kanonierów” zaczął opuszczać treningi Chelsea Londyn, wyraźnie pokazując swoją dezaprobatę wobec współpracy z drużyną prowadzoną przez Franka Lamparda.

Ku zdziwieniu większości społeczeństwa piłkarskiego Lampard nie stawiał żadnych przeszkód Brazylijczykowi. Dlaczego tak się stało? Może w rzeczywistości David Luiz najzwyczajniej w świecie przestraszył się konkurencji z młodymi zawodnikami, na których stawia Frank Lampard. Możliwe jest, że już na treningach było widać zadowolenie Franka z takich zawodników jak Tomori, Christensen czy Zouma. David Luiz mógł to zauważyć i się przestraszyć, że straci możliwość regularnych występów. Jedno jest pewne – transfer do lokalnego rywala stał się faktem, a wraz z nim presja.

David Luiz gra z ciężarem presji

Po transferze do odwiecznego rywala swojego byłego klubu reprezentant Brazylii nie ma łatwego życia. Pod jego adresem zostało skierowanych wiele rynsztokowych komentarzy i nieprzychylnych uwag. Przede wszystkim kibice Chelsea krytykowali jego zachowanie i podważali lojalność. Kibice Chelsea byli wściekli na Luiza, przez co musiał mierzyć się z coraz większą presją. Pikanterii dodali bowiem po raz kolejny fani „The Blues”, którzy postanowili „zaatakować” restaurację Brazylijczyka. Jednak nie był to atak fizyczny, lecz słowny. Kibice zasypali jego restaurację nieprzychylnymi opiniami, które na pewno nie zachęcają do odwiedzenia lokalu obrońcy Arsenalu.

Poczułem się dźgnięty w plecy! Znalazłem martwego węża w moim posiłku oraz kręcone włosy na stole. Zaskakujące jest to, że restauracja w tygodniu jest otwarta tylko w czwartek. Plan lojalnościowy jest fatalny. To była jedna z moich ulubionych restauracji, teraz jedyne, co czuję, to niesmak. Słyszałem, że przenosi się do Północnego Londynu.kibic Chelsea

Pretensje i zachowanie kibiców można zrozumieć, ponieważ nie jest to pierwszy tego typu „występek” w wykonaniu Luiza. Pierwszy raz David Luiz podpadł społeczeństwu Chelsea w sezonie 2014/2015, kiedy to przeszedł do PSG. Sam transfer nie wywołał żadnego oburzenia ani zdziwienia. Ruch ten był nawet zrozumiały, jednak kiedy w pierwszym sezonie po transferze w 1/8 finału Ligi Mistrzów Chelsea grała przeciw PSG, zachowanie Luiza mogło się wielu nie podobać. Chodzi o rewanżowy mecz, kiedy David Luiz strzelił bramkę dla paryskiego klubu na 1:1 i ostentacyjnie celebrując swoją zdobycz.

Kiedy w 2016 roku Brazylijczyk wracał „na stare śmieci”, kibice zdecydowali się przymknąć oko na ten akt nielojalności wobec Chelsea i przyjąć go z otwartymi ramionami. Jednocześnie oczywiście licząc, że nic podobnego brazylijski defensor nie wywinie. Nic bardziej mylnego. Luiz wbił sztylet w plecy całej Chelsea, przechodząc do odwiecznego rywala, czym – mówiąc delikatnie – podpadł kibicom Chelsea, tym samym kładąc na siebie ciężar presji. Brak lojalności tym bardziej razi, ponieważ tuż przed sezonem Luiz przedłużył kontrakt z Chelsea.

Davidek, nie David

Po pięciu kolejkach defensywa Arsenalu straciła osiem goli i wygląda fatalnie. Głównym winowajcą jest oczywiście David Luiz. I nie chodzi o to, że to tylko on gra fatalnie, bo cała defensywa spisuje się grubo poniżej oczekiwań. Lecz Brazylijczyk, przychodząc do Arsenalu, miał stać się liderem defensywy „Kanonierów” i trzymać ją w ryzach, choćby się waliło i paliło. Wyszło jednak na to, że David Luiz zmalał jako obrońca i w defensywie wygląda trochę jak mały chłopczyk, który się zgubił i nie zna drogi do domu.

Luiz popełnia juniorskie błędy. Żeby nie być gołosłownym, wystarczy przytoczyć jedną ze statystyk. Otóż w pierwszych czterech meczach dla Arsenalu sprokurował dwa karne. Dla porównania w 160 meczach dla Chelsea Brazylijczyk wymusił raptem trzy „jedenastki”. Nie wygląda to zbyt dobrze i jak na razie nie ma na horyzoncie dobrych rokowań dla stopera Arsenalu.

Luiz konformista

Po tych zachowaniach Luiz sprawia wrażenie piłkarza, który dba tylko i wyłącznie o swój komfort. Możliwe jest domniemanie, że reprezentant Brazylii czuł, że będzie musiał walczyć o pierwszy skład. To było dla niego coś nowego od wielu sezonów. Trzeba przyznać, że Brazylijczyk miał okresy w poprzednim sezonie, w których grał po prostu słabo i znacznie poniżej oczekiwań. Jednak nie ma co ukrywać, że David Luiz był pupilkiem Maurizio Sarriego i miał zapewniony pierwszy skład bez walki nawet przy słabszej dyspozycji.

Gdy Luiz był w PSG, także był podstawowym zawodnikiem, wtedy w świetnej formie. Trenerem paryskiego zespołu był wówczas Unai Emery. Tak więc z łatwością można połączyć kropki i wydedukować, dlaczego Brazylijczyk zdecydował się na transfer akurat do Arsenalu. Obecnym szkoleniowcem „Kanonierów” jest właśnie Emery. David Luiz potrzebował zmienić klub, w którym będzie mieć wygodniej. Natomiast Emery równie desperacko jak Luiz, szukał wzmocnień w swojej defensywie. Panowie pracowali już wcześniej razem, gdzie ta praca przebiegała dobrze. I mamy idealne rozwiązanie dla Brazylijczyka.

Karma wraca

Jak widać, jak na razie transfer ten nie wyszedł na dobre Luizowi. Oczywiście to dopiero początek sezonu i trudno oceniać, jednak z taką postawą David Luiz nie osiągnie sukcesów, których tak oczekiwał. Można powiedzieć, że sposób, w jaki potraktował Chelsea, teraz odbija się na nim. Cały transfer był przeprowadzony w ostatniej chwili, w pośpiechu. Być może David Luiz nie przemyślał do końca swojej decyzji. A może to ruch ze strony Arsenalu nie był dobrze zaplanowany i przemyślany. Jedno jest pewne, Brazylijczyk zaliczył solidny upadek i teraz musi się mocno postarać, żeby wstać.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze