Dariusz Żuraw: Widzę progres tej drużyny [WYWIAD]


Dariusz Żuraw, trener Podbeskidzia, w wywiadzie przed rundą jesienną w Fortuna 1. Lidze opowiada o celach, jakości i progresie

10 lutego 2023 Dariusz Żuraw: Widzę progres tej drużyny [WYWIAD]
Szymon Jaszczurowski / TS Podbeskidzie

Dariusz Żuraw, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, przed rundą wiosenną w Fortuna 1. Lidze w rozmowie z naszym portalem podsumowuje jesień i zapowiada wiosnę. Co zawodziło w poprzedniej rundzie? Czy trener widzi progres w Podbeskidziu? Czy jest zadowolony z transferów? Jakie Podbeskidzie zobaczymy od meczu z Odrą Opole? Oraz wiele więcej. Zapraszamy do lektury!


Udostępnij na Udostępnij na

Miał pan blisko roczną przerwę przed podjęciem pracy w Podbeskidziu, jaki to był dla pana czas?

Na pewno potrzebowałem odpoczynku po tym, jak pracowałem w Lubinie. Wtedy praktycznie z marszu wystartowaliśmy, a ostatecznie nie dokończyłem tam nawet rundy jesiennej. To był więc dla mnie trudny czas. Postanowiłem, że muszę trochę od tego wszystkiego odpocząć, nabrać dystansu i dopiero za jakiś czas znów podjąć pracę.

Nie ukrywam, że odpocząłem przez ten czas, nabrałem tego wspomnianego dystansu, a jak zaczęły pojawiać się jakieś propozycje, zacząłem je powoli rozważać.

Gdy zadzwonił telefon z Bielska, długo się pan zastanawiał?

To nie był pierwszy telefon. Po pewnych przemyśleniach, analizie różnych rzeczy znaleźliśmy porozumienie. Gdy już podjąłem decyzję, że jest to coś, czego chcę się podjąć, nie potrzeba było jeszcze jakichś długich rozmów. 

Gdy we wrześniu podjął pan pracę, klub był na jedenastym miejscu w tabeli po serii porażek, ostatecznie udało się skończyć rundę na ósmej lokacie i bez porażki za pana kadencji. Jest Pan zadowolony z takiego wyniku?

Z wyniku nie do końca. Uważam, że z tych sześciu meczów na remis, które zrobiliśmy, trzy, cztery powinniśmy wygrać. Wtedy to na pewno wyglądałoby lepiej. Zarówno punktowo, jak i bezpośrednio w tabeli, bo ta strata do prowadzących drużyn byłaby mniejsza.

Obiektywnie patrząc, z perspektywy tych meczów, które przegrywaliśmy, gdybyśmy mieli troszkę więcej stabilizacji, szczególnie w defensywie, nasza sytuacja byłaby trochę inna. Punktów mielibyśmy po prostu więcej.

Ten brak stabilizacji, o którym pan mówi, jest główną przyczyną tych remisów, chociażby z Zagłębiem Sosnowiec w ostatnich sekundach czy Wisłą po dobrej pierwszej połowie? 

Tak, i takich meczów było wiele. Był mecz z Resovią, gdzie w pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:2, a w drugiej mogliśmy strzelić kilka bramek i wygrać. A tej skuteczności jednak zabrakło. Podobne było też spotkanie z ŁKS-em, gdzie pierwszą połowę zagraliśmy słabo, a po przerwie mieliśmy przewagę i dużo sytuacji. Tak jak mówię, tych meczów, gdzie zabrakło może doświadczenia, jakości, kilka było.

Po tych kilku miesiącach pracy uważa pan, że jakość piłkarzy Podbeskidzia w realiach 1. ligi jest na tyle duża, aby w każdym meczu móc dominować i wygrywać?

Ta liga jest dość specyficzna. Bo tych zespołów, które są mocne, wyrównane, jest bardzo dużo. Mówić więc, czy się ma taką jakość czy nie, jest trudno. Proszę zobaczyć, jak wiele drużyn w tej lidze aspiruje, żeby powalczyć o awans bezpośredni czy baraże.

My na pewno po rundzie jesiennej zdiagnozowaliśmy, gdzie mamy największe problemy, jakie są priorytety, jeśli chodzi o transfery, natomiast nie wszystko z różnych względów udało się zrealizować.

A jest jakiś mecz, z którego szczególnie jest pan zadowolony?

Z całego chyba nie. Może mecz z Sandecją. Zbyt często mieliśmy dwie różne połowy, aby móc powiedzieć, że to było to.

Szymon Jaszczurowski/ TS Podbeskidzie

Wraz z pana przyjściem do klubu od razu dużo lepiej zaczął się prezentować chociażby Goku Roman. Tacy piłkarze techniczni, filigranowi są kluczowi w pana pomyśle, taktyce na ten zespół? 

Każdy ma jakiś swój pomysł na zespół. Ja nigdy nie ukrywałem, że chcę, aby mój zespół grał efektownie i efektywnie. Efektownie było, bo jak się popatrzy na niektóre akcje czy bramki, które padają w naszych meczach, to nie są to raczej trafienia po kontrze czy po stałych fragmentach, a po ładnych akcjach kombinacyjnych.

Bardzo lubię pracować z takimi piłkarzami, obdarzam ich dużym zaufaniem. Co do całości jestem z tych piłkarzy zadowolony, co nie oznacza, że nie przydałoby się nam ten zespół jeszcze wzmocnić na niektórych pozycjach.

Rozmawiamy na kilka dni przed startem ligi. Jak pan ocenia okres przygotowawczy, który za Wami?

Jestem zadowolony. Ten okres przygotowawczy zaczęliśmy już po tym ostatnim meczu w rundzie jesiennej. Udało nam się we w miarę komfortowych warunkach popracować, zagrać trzy sparingi przez te trzy tygodnie tamtego roku.

Teraz też ten pierwszy etap był okej. Uzupełniliśmy sztab szkoleniowy, więc był to czas, gdy musieliśmy się trochę dotrzeć. Ale wszystko fajnie się zazębiło. Do dzisiaj każdy trening przepracowaliśmy naprawdę dobrze. Widzę progres w tej drużynie i mam nadzieję, że efekty tego będzie widać w lidze. Bo oczywiście co innego grać sparingi, a co innego, gdy przychodzi liga i wszyscy oczekują regularnych punktów.

Czyli można powiedzieć, że udało się wypracować wszystko to, co sobie założyliście?

Tej pracy jest wciąż dużo. Ten zespół się cały czas zmienia, więc trudno powiedzieć, że już wszystko jest dopracowane. To jest długofalowy proces i pewnie za pół roku będzie tak samo, ale mogę powiedzieć, że idziemy do przodu.

Obóz w Turcji przy sprzyjających warunkach, a za chwilę gra w zimowych warunkach na raczej słabych nawierzchniach. Nie obawia się pan tego okresu i przeskoku?

Obawiam się, tak jak każdy trener. Zresztą przeżywałem to w Poznaniu. Mogłoby się wydawać, że dwa kluby na zupełnie innym poziomie, a też był taki moment, że w Lechu jeszcze nie było podgrzewanego boiska treningowego. Zaskoczyła nas wtedy zima, mróz i to się wtedy bardzo odbiło na zespole. Teraz jestem już trochę starszy i bardziej doświadczony, więc staramy się to wszystko tak poukładać, aby obyło się bez urazów.

Pewnie jednym z pozytywów są bramki po stałych fragmentach gry, których w ostatnim czasie było mało. Dużo pracowaliście nad tym aspektem gry?

Widzieliśmy, że był to jeden z takich aspektów, który nie funkcjonuje dobrze, więc trzeba było nad nim popracować. Tak samo jak stałe fragmenty w defensywie. Poświęciliśmy na to czas i mam nadzieję, że zaprocentuje to w lidze.

W sparingach w środku pola często oglądaliśmy Ezequiela Bonifacio, możemy się już przyzwyczaić do tego, że będziemy widzieć go tam częściej niż na wahadle?

Jest to na pewno jedna z opcji. Bonifacio może grać tak na wahadle, jak i w środku pola, co przy tym, że nie udało się zrealizować wszystkich planów transferowych, jest jakąś opcją, którą trzeba było wykombinować.

Szymon Jaszczurowski/ TS Podbeskidzie

Przechodząc do bardziej ogólnych kwestii. W zimie doszło do kilku zmian w sztabie szkoleniowym, dla pana to duża zmiana czy jednak nie odczuwa pan zbyt dużej różnicy?

Każdy z tych trenerów, którzy odeszli czy przyszli, to są trochę inni ludzie. A ja starałem się dobrać jak najbardziej jakościowych, doświadczonych i pasujących tu charakterologicznie ludzi. Wydaje mi się, że udało się to bardzo dobrze.

Jeśli chodzi o dotychczasowe ruchy transferowe, jest pan z nich zadowolony?

Z tych zawodników, którzy przyszli, jestem zadowolony, ale nasza lista była trochę dłuższa, więc z całości poczynań transferowych już nie do końca.

Poza brakiem transferów na pozycję numer „6” martwić może tylko jeden nominalny napastnik w kadrze. To jest rozpatrywane w kategoriach dużego problemu?

Nie patrzyłbym na to jako problem. Chcieliśmy pozyskać zmiennika dla Matveia Igonena, dwóch środkowych obrońców, dwóch środkowych pomocników, napastnika i wahadło. Każdy wie i widzi, ilu tych zawodników pozyskaliśmy. Oczywiście dalej działamy i być może coś się jeszcze uda zrobić.

W trakcie rundy kontuzji nabawił się Tomasz Jodłowiec, w jego przypadku można powiedzieć, że będzie jeszcze w stu procentach do wykorzystania na pełnych obrotach wiosną?

Tak. Tomek trenuje, okres przygotowawczy zaliczył w zasadzie w stu procentach, więc myślę, że będziemy mogli z niego pełnowartościowo skorzystać.

Kilkukrotnie Mathieu Scalet w meczach sparingowych był przesuwany na pozycję stopera, to będzie dla niego nowa rola w zespole?

Staraliśmy się układać skład tak, aby każdy pograł. Nie do końca mieliśmy jednak możliwość, aby każdy wystąpił na swojej pozycji. Bardziej było to więc pod takim kątem, aniżeli gdzie kto docelowo będzie występował.

Przed pracą w Bielsku pracował pan głównie w klubach, gdzie była rozwinięta infrastruktura treningowa, nie jest tajemnicą, że tu jest z tym słabo. Jak duży to problem dla trenera?

Bardzo duży. Co mam panu powiedzieć, że w zasadzie nie wiem, gdzie będę na następny dzień trenował, bo nie wiadomo, gdzie będzie boisko. No jest to problem. Myślę, że wszyscy w Bielsku wiedzą, że jest to coś, co trzeba jak najszybciej, priorytetowo rozwiązać. Bo marzyć sobie można, zakładać jakieś cele, a bazy treningowej w Bielsku nie ma.

Jakie Podbeskidzie zobaczymy więc wiosną? Na co stać ten zespół?

To jest trudne pytanie. Próbujemy nad wieloma rzeczami pracować, ale czy będziemy na tyle stabilni w tym, co robimy, nie umiem panu powiedzieć. Chciałbym, żeby mój zespół grał dobrze, ofensywnie, żeby nie popełniał błędów, odbierał piłkę szybko po stracie. Natomiast jak to będzie w lidze? Trudno mi jest jednak powiedzieć, czy będziemy na tyle mocni jakościowo, aby dominować, czy będą zespoły od nas lepsze. 

Wiadomo, w jakim warunkach tutaj pracujemy. Nie mamy jakichś nie wiadomo jakich możliwości finansowych, aby móc dokonać transferów i powiedzieć: to jest zespół, który zje tę ligę. Natomiast tak jak mówiłem, jesteśmy dobrze przygotowani i z optymizmem będziemy startować do meczu z Odrą.

Po tych kilku miesiącach pracy udało się coś zwiedzić miasto albo okolice?

Nie będę oszukiwał, nie udało się. Praca jest od rana do wieczora. W zasadzie kursuję między klubem, Dankowicami, Ligotą, tam, gdzie trenujemy, a mieszkaniem. Jeśli zaś jest dzień wolny, staram się go spędzić z rodziną.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze