Czy Wojciech Szczęsny powstrzyma „La Furia Roja”?


Bramkarz reprezentacji Polski musi zagrać jak z Niemcami!

19 czerwca 2021 Czy Wojciech Szczęsny powstrzyma „La Furia Roja”?

Sytuacja naszej reprezentacji mocno skomplikowała się po poniedziałkowej porażce ze Słowacją. Dodatkowo w drugiej kolejce Szwedzi pokonali Słowaków, co jeszcze bardziej utrudnia naszą drogę do 1/8 finału. Jeśli chcemy zachować szansę na awans z grupy, musimy postawić się reprezentacji Hiszpanii, i to na jej terenie. Żeby tego dokonać, będziemy potrzebować naszych liderów w najwyższej formie. Wojciech Szczęsny musi zagrać jak za najlepszych czasów.


Udostępnij na Udostępnij na

(Nie)Szczęsny na Euro 

Nie da się ukryć, że turniej Euro i polski bramkarz to duet przepowiadający katastrofę. Wojciech Szczęsny bierze udział w trzecich mistrzostwach Europy w swojej karierze, w których do tej pory rozegrał tylko trzy mecze. Każdy turniej rozpoczynał jako pierwszy bramkarz i kończył zmagania już na meczu otwarcia, a bohaterami zostawali jego zmiennicy.

Zaczęło się od inauguracji Euro 2012 na wypełnionym po brzegi Stadionie Narodowym w Warszawie. Polacy prowadzili z grającą w dziesiątkę reprezentacją Grecji po trafieniu Roberta Lewandowskiego i dążyli do zwycięstwa. Na początku drugiej połowy Wojciech Szczęsny zaliczył nieudane wyjście z bramki, nie przechwycił dośrodkowanej piłki, która wcześniej odbiła się od obrońców. Dimitris Salpingidis doprowadził do wyrównania, trafiając do pustej bramki. Najgorsze miało miejsce kilkanaście minut później. Szczęsny sfaulował przeciwnika w polu karnym, a arbiter Carlos Velasco Carballo podyktował „jedenastkę” i wyrzucił go z boiska. Między słupkami stanął Przemysław Tytoń i został bohaterem „Biało-czerwonych”, broniąc rzut karny i ratując remis.

Cztery lata później na mistrzostwach we Francji Wojciech ponownie został pierwszym bramkarzem. Tym razem jego postawie na boisku nie można wiele zarzucić, ale szczęścia znów mu zabrakło. Szczęsny rozegrał całe spotkanie i zachował czyste konto w meczu z Irlandią Północną, Nabawił się jednak kontuzji mięśnia czworogłowego uda i musiał ustąpić miejsca Łukaszowi Fabiańskiemu, który znakomicie wywiązał się ze swoich obowiązków i grał w pierwszym składzie aż do ćwierćfinału.

Miało być lepiej…

Do trzech razy sztuka! Kolejne mistrzostwa Europy, w których tym razem miała napisać się inna historia. Paulo Sousa podobnie jak jego poprzednicy uczynił Wojciecha Szczęsnego pierwszym bramkarzem reprezentacji. Piłkarz Juventusu nie miał za sobą udanego sezonu, lecz na zgrupowaniu tryskał dobrym humorem. W meczu otwarcia ze Słowacją Wojciech Szczęsny jednak znów zawiódł kibiców, tak jak pozostali liderzy reprezentacji. Choć nie wszyscy się z tym zgadzają, to nie da się ukryć, że Szczęsny mógł inaczej zareagować po strzale Roberta Maka. Gdyby podjął próbę obrony nogami, prawdopodobnie powstrzymałby piłkę zmierzającą w słupek. Niestety, skończyło się na samobójczym trafieniu i stracie pierwszego gola. Bramkarz Juventusu nie pierwszy raz za kadencji Sousy zlekceważył asekurację bliższego słupka, gdyż tak straciliśmy też gola w meczu z Węgrami.

Zagrać jak z Niemcami na Narodowym 

Czy kolejne Euro musi stać się klęską dla polskiego bramkarza? Jeszcze nie wszystko stracone, ale… Zarówno Wojciech Szczęsny, jak i cała reprezentacja Polski potrzebują przełomowego meczu, który pozwoli uwierzyć w siłę tego zespołu. Spotkaniem, które zbudowało kadrę Adama Nawałki, bez wątpienia był mecz ze świeżo upieczonymi mistrzami świata. 11 października 2014 roku reprezentacja Niemiec przyjechała na Stadion Narodowy w Warszawie, na spotkanie w ramach eliminacji Euro 2016. Nasi zachodni sąsiedzi byli zdecydowanym faworytem meczu, a sprawą otwartą miały być tylko rozmiary porażki „Biało-czerwonych”.

Rzeczywiście Polacy w tym meczu przeżywali ciężkie chwile, a rywale regularnie ostrzeliwali naszą bramkę. 24-letni wtedy Wojciech Szczęsny stał się dla mistrzów świata zaporą nie do przejścia. Jak znakomitej sytuacji by sobie nie stworzyli, to polski golkiper i tak był górą w tych pojedynkach. Polska bramka sprawiała wrażenie zaczarowanej, a rękawice naszego bramkarza przyciągały piłkę niczym magnes. Szczęsny bronił jak natchniony i zainspirował resztę zespołu. Mając taką zaporę za plecami, polscy piłkarze odważyli się kilka razy zaatakować i tak wygraliśmy historyczny mecz z Niemcami. Na tym zwycięstwie zbudował się zespół. W Sewilli musimy to powtórzyć.

Teraz takiej wygranej potrzebuje kadra Paulo Sousy, co pozwoli mu zbudować pewny siebie zespół. Mecz z reprezentacją Hiszpanii jest idealną okazją, by powtórzyć historię starcia z Niemcami. Jednak w sobotni wieczór liderzy naszej reprezentacji muszą zagrać jak za najlepszych czasów, a wśród nich Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz musi zapomnieć o gorszych momentach i przekuć je w sportową złość i chęć udowodnienia wszystkim, którzy go skreślili, że to błąd. W Sewilli będziemy potrzebować Wojciecha Szczęsnego sprzed siedmiu lat, który będzie ścianą dla Hiszpanów mających przecież ostatnio problemy ze skutecznością. W meczu towarzyskim z Portugalią i grupowym ze Szwecją nie zdobyli żadnej bramki i oba spotkania zakończyły się bezbramkowym remisem. Alvaro Morata seryjnie marnował dogodne sytuacje i oby Szczęsny przedłużył jego niechlubną passę. Jeśli zespół poczuje, że może liczyć na bramkarza w krytycznym momencie, to na pewno znajdzie odwagę, żeby wyprowadzić również groźną kontrę. 

Potrzebna chłodna głowa 

Mecz z Grecją czy też spotkanie z Senegalem na mundialu w Rosji pokazały, że Szczęsny ma tendencję do podejmowania pochopnych i nietrafionych decyzji. Na inaugurację mistrzostw świata niepotrzebnie wyszedł poza pole karne i M`baye Niang, mając przed sobą pustą bramkę, strzelił drugiego gola dla Senegalu. W Sewilli szczególnie ważne będzie zachowanie chłodnej głowy. Szczęsny musi być zmotywowany, ale jednocześnie opanowany niczym Łukasz Fabiański na Euro we Francji. Każda nietrafiona decyzja może zakończyć się dla naszej reprezentacji katastrofalnie. Wojtek ma za sobą wiele meczów, które były obarczone wysoką presją. Miejmy nadzieję, że wykorzysta swoje doświadczenie i w Sewilli zobaczymy najlepszą wersję Wojciecha Szczęsnego.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze