Tymoteusz Puchacz od dawna uchodzi za jednego z kluczowych zawodników Lecha Poznań. Słynie ze swojego przygotowania fizycznego, kreatywności i pewności siebie. Mimo to Jerzy Brzęczek nie jest zbyt chętny, żeby wreszcie powołać do kadry obiecującego 21-latka.
Do najnowszych powołań Brzęczka w większości trudno się przyczepić. W reprezentacji pojawią się zawodnicy w najwyższej formie, którzy raczej regularnie występują w swoich klubach. Są dwie wątpliwości. Pierwszą jest wysłanie zaproszeń na zgrupowania dla aż czterech bramkarzy. Zwłaszcza że Skorupski i Drągowski mają raczej małe szanse na regularne występy w pierwszym składzie.
Drugim znakiem zapytania, wynikającym z pierwszego, jest brak Tymoteusza Puchacza. W kadrze są Kamil Jóźwiak, Jakub Kamiński, Jakub Moder i Robert Gumny, którzy jeszcze do niedawna wspólnie stanowili o sile Lecha. Skoro oni dostali szansę, to dlaczego pomijany jest zawodnik bardziej wszechstronny, z niewątpliwie takimi samymi umiejętnościami jak koledzy z Poznania?
Rywalizacja
Mimo pozorów w polskiej reprezentacji jest obecnie naprawdę duża rywalizacja. Zwłaszcza na pozycjach, na których może zagrać Puchacz. Lewa obrona? W kadrze są: Rybus, Karbownik, Reca i uczony przez Brzęczka gry na lewej obronie Bereszyński. Klasy Rybusa nie trzeba przedstawiać – pewniak w składzie Lokomotiwu Moskwa, który jest jedną z lepszych rosyjskich drużyn. Reca? Co by o nim nie mówić, to regularnie gra we włoskim Crotone, poza tym dobrze zna styl pracy byłego trenera Wisły Płock. Na jego niekorzyść przemawia kiepska gra jego zespołu oraz fakt, że występuje tam głównie na wahadle, a nie jako typowy lewy obrońca. Karbownik? Również zawodnik czołowego polskiego klubu, poza tym równie wszechstronny co Puchacz.
Na prawej obronie wygląda to podobnie. Wcześniej wspomniany Bereś jest niepodważalnie zawodnikiem o wysokiej jakości. Jego umiejętności nie podlegają jakimkolwiek wątpliwościom. Poza tym mamy tam Kędziorę, który gra w lepszym od Lecha Dynamie Kijów. Ponadto na liście figuruje Gumny, który od dawna uchodził za talent, a obecnie gra w Augsburgu, którego styl bardziej przypomina polską reprezentację niż drużyna z Poznania.
Na skrzydłach rywalizacja jest równie ogromna (nie wspominając nawet o fakcie, że Puchacz nie jest typowym skrzydłowym). Grosicki, Szymański, Jóźwiak i Kądzior zawsze będą tam bardziej uprzywilejowani. Młody Kamiński też lepiej pasuje do uzupełnienia głębi akurat tej strefy boiska. Wymieniając wszystkich zawodników, trzeba przyznać, że Brzęczek tym razem naprawdę miał ból głowy przy wyborze piłkarzy, a kogoś niestety zawsze trzeba odstrzelić.
Tymoteusz Puchacz – najbardziej niedoceniany młodzieżowiec Lecha
Styl
Lech jest turboofensywny. Co prawda ostatnio wykazywał się większym pragmatyzmem (jak chociażby podczas ligowego klasyku z Legią Warszawa), jednak to wciąż drużyna nastawiona na atak. Polska reprezentacja niestety taka nie jest. Jerzy Brzęczek od zawsze pokazywał, że w pierwszej kolejności zależy mu na dobrej defensywie.
Puchacz doskonale sobie radzi, ale pod warunkiem, że ma wsparcie kolegów i miejsce do swoich rajdów. Może selekcjoner zauważył, że popełnia on błędy przy ustawieniu w defensywie? W meczu z Legią jego zachowanie zarówno przy bramce Skibickiego, jak i Lopesa pozostawiało wiele do życzenia.
Zanim Puchacz stał się odkryciem akademii Lecha, tułał się po wypożyczeniach. Grał w Zagłębiu Sosnowiec i GKS-ie Katowice. To było już jakiś czas temu, ale pewny sygnał może stanowić fakt, że jakoś niesamowicie się tam nie wyróżniał. A jak łatwo się domyślić, to wymienione drużyny preferowały zupełnie inny styl niż obecny Lech. Być może Brzęczek (który nie jest genialnym trenerem, ale też często go nie doceniamy) stwierdził po wnikliwej analizie, że Puchacz nie przyda się w odpowiedni sposób przy obecnym stylu kadry? Z takim stwierdzeniem polemizowałoby powołanie Karbownika, ale może selekcjoner widzi coś, czego my nie widzimy. Polemizowałby z tym też fakt, że Czesław Michniewicz nie miał większych skrupułów, żeby jednak powołać tego gracza do kadry U-21, która przecież też dotychczas opierała się na grze defensywnej.
Możliwe, że Brzęczek wzmaga się przed powołaniem Puchacza ze względu na jego charakter. 21-latek wydaje się człowiekiem znacznie bardziej charakternym i nieustępliwym niż Karbownik czy chociażby Kamiński. Żeby drużyna funkcjonowała na odpowiednim poziomie, należy zadbać o właściwą strukturę charakterów. Były trener reprezentacji Polski musi się już zmagać z takimi autorytetami jak Lewandowski lub Szczęsny. Może nie chce sobie dokładać kłopotów? Oczywiście to tylko przypuszczenia.
Czy Puchacz zasłużył na kadrę?
Kończąc już te rozważania – Puchacz raczej zasłużył na miejsce w kadrze. Da się zrozumieć Jerzego Brzęczka. Być może analizując szczegółowo wszystkich zawodników, ich ostatnie spotkania oraz profil osobowościowy, stwierdził, że Puchacz powinien jeszcze chwilę poczekać na swoją szansę. Powyższe rozważania przedstawiły tok myślenia, jakim mógł kierować się selekcjoner podczas wyboru zawodników.
Jednak wartość sportowa ewidentnie stoi po stronie Puchacza. Obserwując Lecha, łatwo można zauważyć, kto jest tam liderem. Kto ciągnie grę, pomaga innym kolegom, napędza akcje w momencie kryzysu. Kapitan, czyli Tymoteusz Puchacz. Zawodnik imponujący pracą, zaangażowaniem, przygotowaniem fizycznym. Wydaje się, że patrząc na same umiejętności, to powinien mieć pewne miejsce w składzie reprezentacji. Choćby kosztem czwartego bramkarza, który wydaje się na dłuższą metę zupełnie niepotrzebny.
Ktoś może zwrócić uwagę na jego kiepski mecz przeciwko Legii. Jednak to nie może odbierać mu zasług z wcześniejszych występów Ligi Europy i ekstraklasy. Poza tym skoro Jóźwiak, Gumny i Karbownik mogą zagrać w kadrze, to chyba naprawdę warto odpuścić sobie tego Skorupskiego, który i tak co najwyżej wystąpi tylko z outsiderami.
Nie jest gotowy na reprezentację i nigdy nie bedzie. Po prostu jest za słaby. Może mieć super prasę, być dobrze sprzedany z Lecha ale po Katowicach jest cienias i tyle. Kto mi nie wierzy niech jeszcze raz zobaczy mecz Legii z Lechem. Tak na radar to ja bliski 70 lat też bym krył a prawusia się podpierał.