Tymoteusz Puchacz – najbardziej niedoceniany młodzieżowiec Lecha


W kontekście młodzieżowców Lecha Poznań sporo mówi się o dobrej postawie Modera czy Marchwińskiego. Jednak mało kto docenia pracę Tymoteusza Puchacza

4 lipca 2020 Tymoteusz Puchacz – najbardziej niedoceniany młodzieżowiec Lecha

Tymoteusz Puchacz jest bardzo ważnym punktem Lecha Poznań. W tym sezonie nie wystąpił jedynie w meczu z Górnikiem Zabrze. W reszcie spotkań Dariusz Żuraw znajdował odpowiednią rolę dla gracza urodzonego w Sulechowie. Poza licznymi występami jego liczby mogą wydawać się przeciętne. Ale one tylko tworzą złudzenie.


Udostępnij na Udostępnij na

Puchacz posiada walory potrzebne na każdej pozycji. Jest dobrze zbudowany, świetnie przygotowany fizycznie, a do tego cechuje go ogromna kreatywność. W internecie większość czasu poświęca się jego wyczynom związanym z inną pasją – rapem. Jednak nie może to przesłonić walorów młodego zawodnika Lecha na boisku.

Duże doświadczenie jak na młody wiek

Z początku wychowanek Falubazu Zielona Góra wydawał się idealny na środkową pomoc. Jednak w akademii Lecha przesunięto go na lewą stronę. Tak też ustawił Puchacza Nenad Bjelica podczas jego debiutu. Trwał on zaledwie dziesięć minut, a przeciwnikiem była wówczas nie najlepsza Termalica, lecz już można było dostrzec pewien pomysł na tego zawodnika.

Inaczej postępował z nim Dariusz Dudek. W Zagłębiu Sosnowiec z sezonu 2017/2018 Puchacz zajął miejsce na pozycji lewego obrońcy. Grał na tyle pewnie, że zagrał we wszystkich meczach po wypożyczeniu z Lecha do Sosnowca. Znacząco przyczynił się do awansu tej drużyny do ekstraklasy.

Dużo się tam działo, ale zdecydowanie bardziej rozwinąłem się, grając w „GieKSie” niż w Sosnowcu. Jest też w tym duża rola chłopaków, którzy mi pomogli. Czułem, że byłem potrzebny drużynie i że oni liczą na moją dobrą grę oraz to, że będę ciągnął zespół. Zrobiłem duże postępy i chciałbym im za to podziękować.Tymoteusz Puchacz o wypożyczeniach

Podczas burzliwego dla Lecha sezonu 2018/2019 Puchacz miał ponownie trenować w Sosnowcu. Jednak klub o dziwo z niego zrezygnował, na dodatek zaledwie dwa dni przed końcem okna transferowego. Ostatecznie jego tymczasowym klubem został GKS Katowice. Tym razem grał zarówno jako lewy obrońca, jak i lewy skrzydłowy. Doświadczenie w klubie, który dość niespodziewanie walczył o utrzymanie, mogło zaprocentować.

Różnorodność pozycji

Kluczowy dla Puchacza okazał się obecny sezon. A grał w nim jako lewy obrońca, lewy skrzydłowy i… prawy skrzydłowy! Próbkę umiejętności 21-latka na kolejnej pozycji można było zobaczyć w meczu rewanżowym rundy zasadniczej z Legią Warszawa. Tam piłkarzowi zabrakło jedynie skuteczności do uratowania remisu dla Lecha.

Jest mi to obojętne, czy gram na lewym czy prawym skrzydle. To są te same zadania, tylko po innej stronie boiska. Nie ma dla mnie różnicy. Tam, gdzie mnie trener wystawi, tam będę grał.Tymoteusz Puchacz dla „Głosu Wielkopolski”

Rozwój kariery wskazuje na to, że Puchaczowi niestraszna jest żadna pozycja na boisku. Bez problemu dostosowuje się do założeń trenera i bezkrytycznie wykonuje jego polecenia. Może zagrać dosłownie wszędzie i w każdy sposób, co będzie go zawsze plasowało wyżej w klubowej hierarchii – z takim zawodnikiem w składzie łatwiej jest dokonać korekty taktycznej. Jednakże gdyby w Polsce popularna była formacja 3-5-2, bardzo możliwe, że piłkarz Lecha Poznań czułby się najlepiej jako wahadłowy. Bez różnicy z której strony.

Świetne przygotowanie fizyczne

W ekstraklasie znane są przypadki piłkarzy, którzy zdecydowanie nie imponują przygotowaniem fizycznym i motorycznym. Jednakże mamy kilka wyjątków od tej reguły, zwłaszcza wśród zawodników młodszej generacji. Jednym z nich jest niewątpliwie Tymoteusz Puchacz. Już nie raz dawał dobry przykład swojej formy.

U zawodnika można dostrzec sportową sylwetkę i odpowiednią dla piłkarza o jego specyfice muskulaturę. Zresztą on sam przyznaje, że podchodzi do tego tematu poważnie – ponoć nigdy w życiu nie wypił choćby kropli alkoholu. Efekty jego podejścia widać na boisku. Podczas meczów, które rozgrywa na pozycji skrzydłowego, co chwilę niepokoi bocznych obrońców swoimi rajdami. Bardzo chętnie wdaje się w dryblingi oraz korzysta z prostopadłych podań od kolegów. Jeśli gra jako lewy defensor, często podłącza się do akcji ofensywnych. Lubi wykonywać rajdy przez większą część boiska, żeby potem zaskoczyć oponentów dośrodkowaniem w pole karne.

Dowodów na dobrą dyspozycję jest kilka. Najbardziej zaskoczone dobrą grą Puchacza mogły być Legia Warszawa, Korona Kielce czy Pogoń Szczecin. Ta ostatnia stosunkowo niedawno przekonała się, co oznacza praca na treningach nad akcjami oskrzydlającymi i szybki sprint jednego z piłkarzy. To właśnie akcja Puchacza przyniosła lechitom pierwszą bramkę w meczu przeciwko „Portowcom”, który zakończył się pogromem 4:0. Jego podanie idealnie wtedy wykorzystał Jakub Moder.

Ofensywny styl popłaca

Na pewno jedną z osób, której Puchacz może zawdzięczać dobrą formę, jest Dariusz Żuraw. Polski trener, który za czasów zawodniczych zaliczył dość długi epizod w niemieckim Hannover 96, nastawił swój zespół bardzo ofensywnie. Jego Lech gra coraz lepiej, a młodzi zawodnicy nie są ograniczeni zbędnymi schematami taktycznymi.

Styl gry poznaniaków opiera się na posiadaniu piłki i przygniataniu przeciwnika. W porównaniu z defensywnie nastawioną częścią polskiej ligi, jest to lepsze rozwiązanie, by pokazać swoje indywidualne umiejętności. Puchacz w każdym meczu robi dużo szumu i pokazuje, że ma ponadprzeciętną technikę. Nic go nie ogranicza. Doskonale pasuje do założeń trenera Żurawia.

Mamy swój styl, kreujemy, gramy w piłkę, jest intensywność, wysoki pressing, kiedy sam to oglądam, myślę, że fajnie to wygląda. Wynika to też z tego, że zdążyliśmy się już poznać, dotrzeć. Kiedy Dani ma piłkę, wie, że trzeba mi rzucić na dobieg, z Pedro może poklepać kombinacyjnie, a „Gytowi” trzeba dograć przede wszystkim dokładnie, to już z wykończeniem sobie poradzi. Filozofia się nie zmieniła, po prostu łatwiej nam wszystko przychodzi.Tymoteusz Puchacz dla Lechpoznan.pl

W mediach głośniej jest ostatnio o fenomenalnym Jakubie Moderze czy Filipie Marchwińskim. Jednak należy też zwrócić uwagę na zawodnika z Sulechowa, który imponuje pewnością siebie, nie ma strachu przed oponentem i jest lokomotywą napędzającą większość groźnych akcji poznaniaków. W najbliższym meczu z Legią może być największym zagrożeniem dla drużyny Vukovicia. Głównie dlatego, że jego dobra postawa najczęściej gdzieś wszystkim umyka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze