Czy Red Bull Salzburg zrobi krok do przodu?


Red Bull Salzburg staje przed szansą historycznego awansu

9 grudnia 2020 Czy Red Bull Salzburg zrobi krok do przodu?
en24.news

W sezonie 2019/2020 drużyna Red Bull Salzburg odnotowała historyczny awans do Ligi Mistrzów. W tym roku ta sztuka udała jej się ponownie. Czy na kolejkę przed końcem rozgrywek grupowych zespół jest w stanie pójść o krok dalej niż rok temu?


Udostępnij na Udostępnij na

W zeszłym sezonie RB Salzburg (pod taką nazwą musi występować w Lidze Mistrzów) z przytupem przywitał się ze światem hegemonów klubowej piłki europejskiej, przedstawiając mu swój ofensywny, bezkompromisowy styl gry, a przede wszystkim Erlinga Haalanda. Rywalizację z Liverpoolem, Napoli i Genkiem zakończył na trzecim miejscu w grupie, do końca walcząc o możliwość awansu. Szczególnie Genkowi dał się we znaki w dwumeczu, wbijając drużynie z Belgii aż 10 goli. Na wiosnę w 1/16 finału Ligi Europy drużyna „Byków”, już bez Haalanda i Minamino, odpadła w dwumeczu z Eintrachtem Frankfurt.

Ciężka walka od początku

Ten sezon ma z poprzednim kilka wspólnych mianowników. Salzburg znów był losowany z trzeciego koszyka i znów trafił do grupy z obrońcą tytułu. Oprócz Bayernu Monachium rywalizację toczy z Atletico Madryt i Lokomotiwem Moskwa. Pierwszego meczu drużyna nie zaczęła jednak z takim przytupem jak poprzednio. Rok temu był to spektakularny pogrom Genku (6:2). Obecnie remis 2:2 w pierwszej kolejce u siebie z Rosjanami ustawił zespół w mało komfortowej sytuacji.

Już na samym początku trzeba było szukać punktów z wyżej notowanymi przeciwnikami, chcąc liczyć na zrobienie kroku do przodu i wyjście z grupy. „Byki” prowadziły w tym meczu, ale dały sobie wyrwać zwycięstwo na 15 minut przed jego końcem. Tym bardziej poprzeczka poszła w górę, że Bayern pokazał swoją dominację już na początku rozgrywek, gromiąc Atletico 4:0.

Z podrażnioną drużyną Simeone Red Bull Salzburg stoczył zacięty, wyrównany pojedynek, lecz znów prowadząc, stracił punkty, tym razem wszystkie możliwe do zdobycia. W trzeciej kolejce zespół dotknęło to samo uczucie, które austriacka drużyna zaaplikowała rok temu mistrzowi Belgii. Porażka 2:6 z Bayernem i kolejny przegrany rewanż z Niemcami spowodowały, że po czterech kolejkach jeden punkt zdobyty na 12 możliwych postawił Austriaków w sytuacji z nożem na gardle.

Wygrana w ostatniej kolejce z Lokomotiwem na wyjeździe sprawia, że piłkarze wrócili z próżni i mają przed ostatnią serią spotkań wszystko w swoich rękach. I znów przed ostatnią kolejką Salzburg, jak rok temu, zajmuje w swojej grupie trzecie miejsce. Z tą różnicą, że teraz wszystko zależy od niego samego. W bezpośrednim pojedynku o awans zmierzy się u siebie w ostatnim meczu grupowym z Atletico.

Jak zastąpić Haalanda?

W Salzburgu, jak to w Salzburgu, życie nie lubi próżni i miejsce zeszłorocznych gwiazd zajęli kolejni gracze, którzy przeszli przez system szkolenia klubu spod znaku austriackiego koncernu. Trudno jednak z roku na rok zastąpić takiego piłkarza jak Haaland. Po odejściu jego oraz Koreańczyka Hee-Chan Hwanga do RB Lipsk i Takumiego Minamino do Liverpoolu udało się zachować trzon kadry z poprzedniego sezonu. Szczególnie ważne było zatrzymanie Dominika Szoboszlaia, który w ostatnim czasie znalazł swoje miejsce w notesach skautów z najbogatszych klubów, a którego już teraz rzekomo obserwuje Real Madryt. Właśnie to młody Węgier jest motorem napędowym ekipy w obecnym sezonie. Strzelec dwóch goli w obecnych rozgrywkach LM to w tej chwili największa gwiazda 14-krotnego mistrza Austrii i być może kolejna perełka, która niedługo zakotwiczy w świecie wielkiego futbolu.

O ofensywę zresztą nie musi się obawiać trener Jesse Marsch. Salzburg strzelał gole w każdym spotkaniu tej edycji europejskich pucharów i tylko w wyjazdowym meczu z Bayernem było to jedno trafienie. W pozostałych spotkaniach udawało się strzelić powyżej jednego gola. Najlepszym strzelcem w rywalizacji grupowej jest Niemiec Mergim Berisha. Zdobywca czterech bramek popisał się hattrickiem w piątej kolejce, dając już wcześniej wymienione zwycięstwo nad drużyną z Moskwy. Poza tym za kreowanie sytuacji odpowiadają kolejni młodzi Sekou Koita z Mali (dwie asysty) i Patson Daka z Zambii (jedna asysta). Wszystkich cechuje duża mobilność i wymienność pozycji oraz to, że przeszli przez krótszy lub dłuższy okres przez system szkolenia klubu.

Nie tylko ofensywą wygrywa się mecze

Systematyczna praca z młodymi zawodnikami przygotowywanymi do rywalizacji z najlepszymi, bardzo mocno rozbudowany skauting, penetrujący rynek piłkarski na całym świecie, zresztą opierający się również na inwestowaniu koncernu właścicielskiego w drużyny na każdym kontynencie, pozwala na zastępowalność tych zawodników, którzy wypromowani odchodzą do lepszych klubów. Dlatego też próżno szukać wielomilionowych transferów przychodzących. Salzburg systematycznie ma podejmować rywalizację w oparciu o swoją filozofię.

Nie musi sięgać po inną, gdyż młodzieżowa drużyna „Byków” doszła w tamtym sezonie do finału Młodzieżowej Ligi Mistrzów, dopiero w nim ulegając Realowi Madryt. Stamtąd kolejni zdolni będą systematycznie wprowadzani do kadry pierwszego zespołu, jak Karim Adeyemi, który rok temu grał w wymienionym finale, a w tym sezonie zanotował już trafienie w dorosłych rozgrywkach grupowych. Wsparta bardziej doświadczonymi piłkarzami, jak: Zlatko Junuzović, Andreas Ulmer czy Andre Ramalho, drużyna ma grać futbol ofensywny i nowoczesny. Do tej pory w pięciu spotkaniach w trudnej grupie udało się zdobyć łącznie 10 bramek.

Ofensywna gra powoduje, że Red Bull Salzburg odpokutowuje ją w grze defensywnej. Dotychczas w fazie grupowej zespół stracił już 15 bramek, co przy średniej trzech goli na mecz nie wystawia najlepszej wizytówki. Skupienie na ofensywie stwarza przestrzenie, które w fazie utraty piłki i kontry wykorzystują rywale. I tak jak nie było spotkania, w którym Austriacy nie zdobyliby bramki, tak też w każdym tracili. Poziom rozgrywek w Lidze Mistrzów powoduje, że każdy błąd jest skrzętnie wykorzystywany przez przeciwnika.

Można stwierdzić, że Salzburg cierpi na tę samą przypadłość, jaka toczy Paris Saint Germain. Oczywiście we właściwej proporcji. Natomiast bezapelacyjna dominacja na krajowym podwórku nie pociąga za sobą regularnej potrzeby wznoszenia się na wyżyny i rywalizacji na odpowiednim poziomie. Nie można w sposób naturalny porównać do siebie potrzeby zatrzymania Roberta Lewandowskiego, Sadio Mane, Joao Felixa, stając na co dzień w lidze przeciwko Alexandrowi Schmidtowi czy Dario Tadiciowi.

Schemat taktyczny

RB Salzburg jest konsekwentnie ustawiany w systemie 1-4-4-2, z dużą wymiennością pozycji przez zawodników. Jednak nie ustawia się pod rywala, jak często inne niżej notowane drużyny, starając się z konsekwencją prezentować swój styl gry. W fazie ataku próbuje angażować jak największą liczbę piłkarzy w okolicach pola karnego przeciwnika. Środkowi pomocnicy lub skrzydłowi często schodzący do środka lubią bezpośrednimi podaniami przecinać linie w obronie przeciwnika, uruchamiając swoich szybkich napastników.

Widać też, że trener Marsch pozwala piłkarzom korzystać z ich indywidualnych umiejętności, nie zamykając ich do końca w ryzach taktyki. Powoduje to tworzenie się wolnych stref i zwiększenie przewagi rywala. Wesoły futbol, który chce grać drużyna, powoduje, że rywal z piłką nie jest tak często podwajany czy potrajany, nietworzone jest zagęszczenie w środkowej linii boiska, a obrońcy często są zostawiani w grze jeden na jednego. Sporo bramek traconych jest też przez indywidualne błędy piłkarzy.

W lidze sytuacja jest opanowana przez ekipę Salzburga. Prowadzenie w lidze z bezpieczną przewagą już w tej fazie sezonu daje komfort psychiczny, ale też może powodować rozluźnienie i brak odpowiedniej motywacji na mecze w europejskich pucharach. W najskuteczniejszej piątce piłkarzy w lidze aż trzech pochodzi z drużyny mistrza. Fantastyczne statystyki ma Koita, który do tej pory w 10 spotkaniach strzelił 10 bramek. Zapowiada się więc kolejny sezon z ligową supremacją. Ostatni mecz przed pojedynkiem z Atletico w środę 9 grudnia został jednak przegrany. Ekipa „Byków” uległa na wyjeździe Admirze Wacker 1:0. Chociaż Marsch dał w tym meczu kilku podstawowym piłkarzom odpocząć, wpadka w tym momencie może wprowadzić trochę nerwowości. Wszakże przed drużyną za chwilę być może najważniejszy mecz w tym sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze