Czy Andrej Kramarić przerasta już Hoffenheim? Wydaje się, że tak!


Chorwat od ponad czterech lat stanowi o sile ataku „Wieśniaków”, a obecnie należy do najlepszych dziewiątek na świecie

29 listopada 2020 Czy Andrej Kramarić przerasta już Hoffenheim? Wydaje się, że tak!
Hasan Bratic/Sipa/PressFocus

Był rok 2016, gdy po raz pierwszy założył niebieską koszulkę Hoffenheim. Jednak ten kolor był mu już dobrze znany. W swojej karierze reprezentował bowiem Leicester czy Dinamo grające w takich barwach. Jednak eksplozja talentu nastąpiła dopiero tu. Andrej Kramarić to obecnie jedno z najgorętszych nazwisk Bundesligi.


Udostępnij na Udostępnij na

Chorwat ten sezon zaczął wybornie i aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nie dopadła go infekcja koronawirusa. Kramarić stracił blisko pięć tygodni gry, a i tak udało się mu już dziesięć razy trafić do siatki rywala. W lidze już ma siedem trafień po ledwie czterech rozegranych spotkaniach. Przed nim są tylko Lewandowski i Haland.

Niezastąpiony, jedyny, wyjątkowy 

To, jak ważnym piłkarzem dla „Wieśniaków” jest Chorwat, najlepiej było widać podczas jego nieobecności. Andrej Kramarić opuścił cztery ligowe spotkania i żadne z nich nie zakończyło się zwycięstwem Hoffenheim. A w tylko jednym z nich udało się zapunktować. 

Podczas jego nieobecności trener Hoeness korzystał z usług Belfodila, Baumgartnera, czy Dabbura. Jednak łącznie zdobyli oni tylko dwa trafienia. Od początku dla wszystkich było jasne, że gdy tylko wróci Andrej Kramarić, to on będzie z marszu pierwszym wyborem.

I tak się stało przed tygodniem, gdy zaliczył całe 90 minut ze Stuttgartem. Swój występ okrasił trafieniem z rzutu karnego i asystą przy bramce Sessegnona. Po Chorwacie w ogóle nie było widać przerwy związanej z zakażeniem się koronawirusem. Wyglądał tak samo imponująco jak na początku sezonu.

Niedoszły kolega „Lewego”

Podobne zdanie o nim mają inne kluby. Nie jest tajemnicą, że już latem pojawiały się oferty kupna Chorwata. Najbardziej konkretna była ta z Bayernu. Hoffenheim zażądało jednak 40 milionów euro, a Bayern nie chciał tyle płacić za rezerwowego. Trudno przypuszczać, że ktoś nawet tak dobry jak Kramarić byłby w stanie posadzić Roberta Lewandowskiego na ławce, a szansę na ich wspólne występy były tak samo duże jak Hoffenheim na miejsce na podium.

I z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że dobrze się stało, iż ta transakcja nie wypaliła. Kramarić jest za dobrym piłkarzem, by nie grać. Co nie zmienia faktu, że Hoffenheim staje się dla niego za mały. To piłkarz z większymi aspiracjami niż walka o górną połówkę tabeli.

Obecnie „Wieśniaki” zajmują 12. miejsce i trudno im będzie walczyć o awans choćby do Ligi Europy. A Kramarić potrzebuje występów w Europie. Bardzo prawdopodobne jest więc, że to jego ostatni sezon w Hoffenheim. Pytanie tylko czy już teraz, czy dopiero latem?

Ostatni dzwonek 

I tu chyba kwestia reprezentacji jest decydująca. Przeprowadzka zimą byłaby ruchem ryzykownym przed nadchodzącymi mistrzostwami Europy. A Andrej Kramarić to jej mocny punkt. Na razie jego bilans reprezentacyjny to 50 meczów i 14 goli.

Największym jego problemem jest wiek. Gdyby nie fakt, że ma już 29 lat, to pewnie byłby dziś rozchwytywany jak Mbappe czy Haland i kosztował fortunę. Nazwisko ma do tego idealne. A tak jego wartość to „tylko” 32 miliony euro. Tak czy siak jest gwarancją goli i asyst. Łącznie przez cztery sezony w Bundeslidze w 134 spotkaniach uzbierał 69 trafień i 29 asyst. Jedyną rysą na jego karierze jest pobyt na Wyspach. 

W Leicester różowo nie było. Grał nieregularnie, miał problemy zdrowotne i strzelił tylko dwa gole. Wcześniejszą całą karierę spędził w swojej ojczyźnie. Reprezentując barwy Dinama, Lokomotivu czy Rjeki. To piłkarz, który przez wiele lat czekał na swoją szanse, był w cieniu innych. Ale od czterech lat małymi krokami zaczął z niego wychodzić i teraz to on jest na świeczniku, a nie inni. 

Ktoś powie szkoda, że tak późno. Ale przecież są piłkarze, którzy nigdy nie uwolnili swojego prawdziwego potencjału. Więc cieszmy się, że Kramariciowi to się udało. Pamiętamy przecież tę ciągłą krytykę i łatkę wiecznego rezerwowego. Wydawało się, że Chorwacja długie lata będzie czekała na napastnika, który chociaż trochę zbliży się do Mandzukicia. Jeśli jednak Kramarić utrzyma obecną formę, to przebije byłego napastnika Bayernu.

***

Tak więc dla Kramaricia to ostatni dzwonek na wielki transfer. Zostając w Hoffenheim, może popaść w stagnację. Trudno przypuszczać, by „Wieśniaki” zaplątały się w walkę o utrzymanie przy tak beznadziejnym Schalke czy Bielefeldzie. Poważne wyzwania jednak stoją przed Kramariciem. Wygranie z Robertem Lewandowskim czy Erlingiem Halandem byłoby małym mistrzostwem świata, które raz już Kramarić miał na wyciągnięcie ręki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze