Waldemar Kita w Nantes nie ma łatwego życia. Od dłuższego czasu nie może on liczyć na przychylność kibiców. Najważniejszym zarzutem wobec polskiego właściciela są wyniki zespołu. Ten problem bardzo widoczny był w tym sezonie, gdy w oczy Nantes FC zajrzało widmo spadku z ligi.
Potrzebna była osoba, która odmieni ten stan rzeczy. Trener, który nakieruje drużynę na dobre tory. Znalezienie takiego człowieka nie było łatwe. Nantes próbowało różnych wariantów, zanim znaleźli ten odpowiedni.
Młodzież nie zawsze jest lepsza
Niesamowitym skokiem jakościowym dla klubu miało być zatrudnienie Claudio Ranieriego w roli trenera zespołu. Zdobywca mistrzostwa Anglii z Leicester City był kreowany na tego, który odmieni zespół. W stolicy Kraju Loary szybko przekonali się że nie tędy droga. Ostatecznie Włoch skończył współpracę z „Kanarkami” po niespełna roku pracy. Po klęsce Ranieriego postanowili wziąć kogoś młodszego. Świeżego trenera z nową wizją prowadzenia zespołu.
Swoją szansę dostał Miguel Cardoso. Portugalczyk wcześniej długo przygotowywał się do roli trenera. Pełnił funkcje asystenta w klubach z jego rodzimej ligi oraz Szachtarze Donieck. Funkcję trenera po raz pierwszy i ostatni przed przygodą we Francji pełnił w Rio Ave. Odniósł w tym klubie niemały sukces, ponieważ udało mu się zająć miejsce premiujące udział w eliminacjach Ligi Europy.
Zamiana doświadczonego szkoleniowca na młodego stażem odbiła się Nantes czkawką, ponieważ za kadencji Cardoso zespół był stałym bywalcem strefy spadkowej. Portugalczykowi podziękowano już po ośmiu meczach. W tym czasie udało mu się zdobyć ledwie 6 punktów i zanotował jedno zwycięstwo.
Sprawdzony przepis na trenera
Nikt nie poprowadzi klubu tak jak żywa legenda u steru. Wiele najlepszych klubów na świecie decyduje się na umieszczenie w roli szkoleniowca swoich byłych zawodników. Takie kluby jak FC Barcelona, Real Madryt czy Bayern Monachium swoje największe sukcesy ostatnich lat osiągały z trenerami, którzy zdobywali tytuły już jako piłkarze. Świetnie to widać na przykładzie Realu, który pod wodzą Zinedina Zidana osiągnął więcej niż za czasów Jose Mourinho czy Rafy Beniteza. Barcelona od wielu lat prowadzona jest przez swoich byłych graczy. Pep Guardiola, Luis Enrique, Ernesto Valverde to ludzi którzy z Katalońskim klubem osiągali największe sukcesy ostatnich lat.
Tą samą drogą postanowiło iść Nantes, zatrudniając Vahida Halilhodzića. Wieloletniego zawodnika klubu, w którym dwukrotnie zdobywał koronę króla strzelców ligi francuskiej. Oprócz przywiązania do drużyny „Kanarków” nie można odmówić mu też doświadczenia trenerskiego. Po karierze piłkarskiej wytrzymał on tylko 3 lata bez piłki nożnej. Jako szkoleniowiec prowadził m.in. PSG, Dinamo Zagrzeb, Stade Rennes oraz reprezentacje Algierii, WKS i Japonii.
Zupełna odmiana Nantes
Jego początek nie wypadł najlepiej. Przegrane 3:0 starcie z Bordeaux nie zapowiadało tak nagłej odmiany gry drużyny. Ta jednak nastąpiła, ponieważ „Kanarki” zaczęły swoją serię spektakularnych zwycięstw. Największe wrażenie robi wygrana 4:0 z Toulouse oraz 5:0 z Guingmp. W ciągu trzech swoich spotkań Nantes Halilhodzića zdobyło więcej goli niż za czasów jego poprzednika. Dużym sukcesem jest także wyeliminowanie z Pucharu Francji ekipy Montpellier.
Wyniki nie są jedynym sukcesem Bośniaka, który wyrwał drużynę ze strefy spadkowej. Dużym osiągnięciem jest również wyciągnięcie pełni umiejętności z wielu piłkarzy. Halilhodzić w pełni odblokował Emiliano Sale, który pod jego wodzą na dobre zajął miejsce na szczycie tabeli strzelców Ligue 1. Dołożyć należy do tego poprawę formy Gabriela Boschilii czy odkrycie Andrei Girotto.
Teraz Nantes jest drużyną, z którą liczyć muszą się nawet najsilniejsze drużyny ligi. Bardzo niebezpieczna drużyna, walcząca do samego końca. Również należy pochwalić solidną grę defensywną. Sumując to wszystko, mamy kolejną drużynę walczącą o grę w europejskich pucharach.