Czesław Michniewicz – osąd bohatera po debiutanckim dwumeczu AS FAR Rabat


Czesław Michniewicz awansował do drugiej rundy kwalifikacji afrykańskiej Ligi Mistrzów po wyeliminowaniu wicemistrza Nigerii

26 sierpnia 2024 Czesław Michniewicz – osąd bohatera po debiutanckim dwumeczu AS FAR Rabat
facebook.com/asfarofficiel

Z dwóch polskich trenerów w afrykańskich pucharach klubowych został już tylko jeden. Kazimierz Jagiełło odpadł z Hafią FC w pierwszej rundzie kwalifikacji Pucharu Konfederacji Afryki w pojedynku z burkińskim Etoile Filante. Przed rewanżem w nieciekawej sytuacji był też Czesław Michniewicz, który przegrał pierwszy mecz z nigeryjskim Remo Stars. W rewanżu jego ekipa pokazała jednak zupełnie inną jakość i odwróciła losy dwumeczu. Jak wyglądała gra FAR Rabat prowadzonego przez Michniewicza? To wszystko opisujemy poniżej.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze wieszane psy

Nie jest tajemnicą, że Czesław Michniewicz w ostatnich latach nie cieszy się dobrą opinią wśród wielu polskich kibiców. Można się było zatem spodziewać, że niezależnie, gdzie trener zakotwiczy po zakończeniu pracy w saudyjskim Abha FC, znajdą się ludzie wyczekujący na jego potknięcie. Na pożywkę nie trzeba było czekać długo.

W pierwszym meczu z Remo Stars AS FAR Rabat przegrał 1:2 na wyjeździe. To spowodowało lawinowe wylewanie pomyj na trenera w polskiej części internetu. Z taką ewentualną wypadkową zapewne Czesław Michniewicz liczył się już przed meczem. Naturalnie, trudno brać na poważnie brak merytorycznych argumentów w takich potyczkach słownych, gdyż nie ukrywajmy – Polaków oglądających transmisję tego spotkania można było zapewne policzyć na palcach dwóch rąk.

Jednak tym, co mogło polskiego trenera ruszyć, jest fakt, że pojawiły się pierwsze, mocno negatywne komentarze ze strony niektórych wieloletnich marokańskich fanów AS FAR Rabat. I uczciwie mówiąc – krytyka za ten mecz się należała.

Remo Stars przez pierwsze pół godziny wręcz zdominowało spotkanie i sukcesem był fakt, że wicemistrz Maroka stracił przez ten czas tylko jedną bramkę. Czesław Michniewicz, który przez ostatnie lata raczył kibiców swoich drużyn defensywną grą, nie do końca poukładał szyki obronne. Boki defensywy zostawiały bardzo dużo miejsca, a są to sektory, w których Remo Stars jest właśnie najgroźniejsze.

https://twitter.com/AtKoraMaroc/status/1825203368480170137

Dopiero po mniej więcej 30 minutach FAR Rabat się przebudziło i zaczęło tworzyć proste akcje kombinacyjne, głównie na lewej flance. Wraz z biegiem gry piłkarze zaczęli się coraz bardziej zazębiać i gra mogła się zacząć podobać. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Marokańczycy mogli mieć rzut karny, ale i bez niego doprowadzili do remisu. Po czym… ponownie absolutnie się wyłączyli. Tak, jakby mecz miał się zakończyć w 55. minucie, a remis absolutnie miał wystarczyć FAR Rabat. Nigeryjczycy po chwili to wykorzystali, strzelili bramkę i wygrali spotkanie.

Żal za grzechy

Czesław Michniewicz został przyparty do muru. W rewanżowym spotkaniu po prostu musiał pokonać Remo Stars i widać było, że jego drużyna wyszła z zupełnie innym nastawieniem na to spotkanie. Jednak w tym przypadku należy wziąć pod uwagę, że w Afryce mecze domowe są zdecydowanie większym handicapem niż w Europie. Wynika to chociażby z problemów z infrastrukturą transportową na całym kontynencie. Podróże na mecze wyjazdowe potrafią trwać kilka razy dłużej niż powinny.

FAR Rabat od początku chciało zdominować grę w środku pola. Polak już od pierwszych meczów sparingowych trzon w tej sferze próbuje oprzeć na duecie Amine Zouzhouh i Mohamed Hrimat. Są to zdecydowanie najbardziej kreatywni zawodnicy w drużynie, którzy „widzą więcej”. To oni mieli odpowiadać od samego początku za rozbijanie defensywy Remo Stars w rewanżu. Przez pierwsze kilkanaście minut całe FAR Rabat robiło to bardzo chaotycznie, ale z biegiem czasu dominacja rosła i było widać, że piłkarze mają wyćwiczonych kilka schematów.

Mimo sporej dominacji pierwsza połowa skończyła się wynikiem 0:0. Nigeryjczycy niemal nie weszli na połowę drużyny Czesława Michniewicza. Po zmianie stron Polak zlecił świeżo sprowadzonemu lewemu obrońcy – To Carneiro – częściej obiegać za plecami w akcjach ofensywnych, a przynajmniej tak to wyglądało na boisku. I przyniosło to realny efekt, bo po jednej z takich sytuacji padła bramka na 1:0 dla FAR.

Po niej – tak jak w pierwszym pojedynku – wicemistrz Maroka ponownie się zatrzymał i zaczął czekać. Tym razem na szczęście tylko dosłownie na parę minut, po czym wrócił na wysokie obroty i atakował dalej. Dało to skutek w postaci podyktowania przez arbitra (niezwykle subtelnego) rzutu karnego dla gospodarzy. Udało się z niego podwyższyć prowadzenie, wygrać mecz i awansować do następnej rundy.

Czesław Michniewicz jako element układanki

Przed przyjściem polskiego szkoleniowca AS FAR Rabat słynęło z naprawdę ofensywnej gry, która w afrykańskiej piłce klubowej nie jest powszechna. Mecze wicemistrza Maroka oglądało się z przyjemnością i świadomością, że po włączeniu transmisji będzie można zobaczyć relatywnie otwarty pojedynek.

Po odejściu poprzedniego trenera – Nasreddine Nabiego – zarząd postawił sobie za cel znalezienie kogoś, kto poukłada grę defensywną. Taką postacią miał być Czesław Michniewicz i w tym kontekście wybór Polaka się bronił. Jednak trudno było się spodziewać, że niezwykle widowiskowy i efektywny styl gry formacji ofensywnych sam się zachowa.

AS FAR Rabat jest klubem wojskowym, należącym do marokańskiej Administracji Obrony Narodowej. Na podstawie rozmów z wieloletnimi fanami drużyny udało mi się ustalić, że władze absolutnie nie cieszą się tam zaufaniem. Panuje opinia, że zwyczajnie nie podchodzą oni do klubu w sposób profesjonalny i brakuje im podstawowej wiedzy na temat zarządzania przedsiębiorstwem sportowym.

Warto nadmienić, że zarządy afrykańskich klubów mają tendencję do sinusoidalności. Bardzo szybko są w stanie pokochać zawodnika lub trenera i jeszcze szybciej go znienawidzić, a w konsekwencji w kilka tygodni wyrzucić. Sumarycznie daje to tykającą bombę, przy której Czesław Michniewicz musi przeciąć odpowiedni przewód, by nie dopuścić do gwałtownej katastrofy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze