Czas Marca Guala w Legii dobiega końca


Po dwóch latach Marc Gual opuszcza Legię Warszawa - zarówno kibice, jak i sam zawodnik mogą czuć niedosyt

5 sierpnia 2025 Czas Marca Guala w Legii dobiega końca
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Kiedy Marc Gual trafiał do Legii, większość kibiców i ekspertów wiązała z nim duże nadzieje. Hiszpan miał za sobą znakomity okres w Jagiellonii i uchodził za jednego z najlepszych napastników ligi. Dziś wiemy, że te oczekiwania były przesadzone a 29-letni Gual, po dwóch latach od transferu, znalazł się na wylocie ze stołecznej drużyny po decyzji nowego trenera Wojskowych.


Udostępnij na Udostępnij na

Trudne początki

Marc Gual trafił do Legii Warszawa z Jagiellonii Białystok w lipcu 2023 roku. Ten ruch był wtedy przez większość ekspertów chwalony. Hiszpan uchodził wówczas za jednego z najlepszych napastników w ekstraklasie. Sezon wcześniej zdobył koronę króla strzelców, a Jaga miała za niego oferty z portugalskiej ligi, które Łukasz Masłowski – mimo sprzeciwu Guala – odrzucał.

Wbrew dobrym opiniom przed startem sezonu, jesień w wykonaniu Hiszpana była bardzo trudna. Głównym powodem było to, że Gual w Jagiellonii grał w systemie 3-4-1-2 i obok siebie miał Jesusa Imaza, z którym tworzył zabójczy duet. W Legii Kosta Runjaić ustawił go za Tomasem Pekhartem i na tej pozycji jego zdolności do rozwijania akcji czy dryblingu były bardzo ograniczone. Wynikiem tych ograniczeń była ogromna nieporadność Guala, który nie był nauczony grać na takiej pozycji.                                                                                                                                                     

Mimo problemów Gual zanotował parę dobrych występów podczas rundy jesiennej. Szczególnie warto wspomnieć o rewanżu z Austrią Wiedeń w eliminacjach do Ligi Konferencji. W tym meczu Gual grał wyżej i od razu były tego efekty. Hiszpan zanotował gola i asystę, a Legia wygrała cały mecz 5:3 i awansowała do fazy play-off. Mimo zauważalnych przebłysków jesień dla Guala nie była udana. Hiszpański napastnik w 32 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zdobył tylko 4 bramki, do których dołożył 5 asyst.

Wiosną Gual zaczął się aklimatyzować i grał coraz lepiej. Wpływ na polepszenie formy miała coraz lepiej układająca się współpraca z Josue, która z początku – przez napięte charaktery obu panów się nie układała. Poza tym Gual zaczął grać wyżej i zdecydowanie lepiej się tam odnalazł niż wcześniej, grając za plecami Pekharta. Ostatecznie Hiszpan zakończył swój pierwszy sezon mając 48 występów, w których zdobył 11 bramek i 6 asyst. Nie był to wymarzony start, ale końcówka sezonu wlała w serca kibiców Legii nadzieję, że kolejny sezon będzie lepszy.

Ostatni sezon

Marc Gual jest zawodnikiem, do którego trzeba mieć dużo cierpliwości. 29-latek miewał dobre momenty w poprzednim sezonie, ale również często irytował niedokładnością, niechlujstwem, złymi decyzjami. Trudno wskazać mecze, w których był MVP – częściej denerwował – tak oceniał ostatni sezon Marca Guala w rozmowie z Legia.net komentator Radia RDC Tomasz Sokołowski.

Trudno jednoznacznie go ocenić. Z jednej strony zrobił niezłe liczby – w 51 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zdobył 19 goli i 7 asyst. W ważnych spotkaniach, jak np. drugi mecz z Molde w 1/8 finału, Hiszpan pokazywał się z dobrej strony, strzelając decydującą bramkę, która dała Legii awans do ćwierćfinału. Z drugiej strony – grę Hiszpana cechowała porażająca niechlujność. Gual, gdyby był bardziej dokładny, mógłby te liczby spokojnie podwoić. Poza boiskową niechlujnością, irytował też swoim zachowaniem i nieprzypadkowo na Żylecie pojawiła się przyśpiewka: „Napastnik cienki, bo ma za krótkie spodenki”.

Ostatni sezon w wykonaniu Guala nie był dobry. To była po prostu sinusoidalna forma. Potrafił mieć serię dziesięciu spotkań z rzędu bez gola, żeby potem w co drugim meczu trafiać. Od meczu z Zagłębiem 8 grudnia do spotkania z Jagiellonią 26 lutego – zero bramek w 8 rozegranych meczach. Potem, od 2 marca ze Śląskiem do spotkania z Ruchem – 5 goli w 7 meczach.

Koniec

Po przyjściu do Legii nowego szkoleniowca, Edwarda Iordanescu, Gual z początku otrzymywał szansę. Szybko jednak stało się jasne, że rumuński trener nie będzie korzystał z jego usług. Hiszpan szybko spadł w jego hierarchii na ostatnie miejsce, mimo że sezon zaczynał jako pierwszy napastnik. Swoją ostateczną decyzję co do Guala Iordanescu ogłosił na ostatniej konferencji prasowej.

– Marc Gual to piłkarz o dużej jakości i bardzo go szanuję, ale w systemie, w którym gramy, potrzebuję klasycznej dziewiątki – powiedział Edward Iordanescu.

Iordanescu swoje słowa zamienił w czyn, nie powołując Hiszpana na mecz z Arką Gdynia i nie zgłaszając go najbliższy dwumecz w Lidze Europy.

Ostateczna ocena

Karierę Marca Guala w Legii – tak jak jego ostatni sezon – trudno jednoznacznie ocenić. Jeśli spojrzymy na te dwa sezony z perspektywy początkowych oczekiwań, to śmiało można stwierdzić, że ich nie spełnił. Jednym z powodów, przez który tak się stało był jego profil, który nie do końca pasował do założeń taktycznych Runjaicia i Feio. Łukasz Masłowski słusznie określił go napastnikiem 9,5 – nie klasyczną dziewiątką, nie dziesiątką.

Pamiętajmy jednak, że samo niedopasowanie taktyczne nie może tłumaczyć dziesiątek sytuacji, których Hiszpan nie wykorzystywał. Napastnik, który gra dla Legii Warszawa nie może wykazywać się tak wysokim niechlujstwem w grze, którym wykazywał się Gual.

Reasumując – Gual był w Legii piłkarzem przeciętnym, który miał swoje momenty – jak mecze z Austrią czy Molde. Nie potrafił tego jednak przekuć w dłuższą passę. Dlatego jego przygoda w Warszawie potoczyła się tak, a nie inaczej. Według najnowszych informacji Marc Gual najprawdopodobniej odejdzie do portugalskiego Rio Ave, ale swoje zainteresowanie Hiszpanem miały wyrazić również Górnik Zabrze i Pogoń Szczecin. Najbliższe dni będą decydujące o jego przyszłości.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze