Czarnogóra bez większych problemów awansowała do wyższej dywizji w ramach Ligi Narodów. Jednocześnie była najsłabszą drużyną w swojej grupie eliminacji do mistrzostw Europy. Optymizmem nie napawają także wyniki jej reprezentacji młodzieżowej. Rząd i federacja powoli budzą się jednak z letargu, przykładając coraz większą wagę do rozwoju infrastruktury potrzebnej w procesie szkolenia.
W poprzedniej edycji Ligi Narodów czarnogórska reprezentacja zaprezentowała się słabo. Gorsza w jej grupie była jedynie Litwa, która zajęła ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym. Czarnogórcy zgromadzili wówczas na swoim koncie siedem oczek, ale nie mieli szans z dwoma wyżej notowanymi rywalami. Łącznie w czterech meczach rozegranych z Serbią i Rumunią zdobyli tylko punkt.
Jeszcze gorzej było jednak w ubiegłorocznych meczach eliminacji do mistrzostw Europy. Czarnogórcy zajęli ostatnie miejsce z dorobkiem trzech punktów. Nie udało im się wygrać żadnego z ośmiu spotkań, natomiast zremisowali dwukrotnie z Bułgarią i raz z Kosowem. Na dodatek skandalem zakończyła się kadencja Ljubisy Tumbakovicia. Serb odmówił prowadzenia drużyny w meczu z Kosowem, dlatego zastąpił go Faruk Hadżibegić.
Mugoša na 4:0 z Cyprem!
Awans do dywizji B już zaklepany! pic.twitter.com/uVwGlkEB06— Piłkarskie Bałkany (@pilkabalkany) November 17, 2020
– Trudno mówić o przemianie względem poprzedniej edycji. Po prostu grupa z udziałem Czarnogórców była słaba. Tak naprawdę podopieczni Hadżibegicia do samego końca musieli walczyć o awans. Było to spowodowane niektórymi słabymi meczami. Polegli więc u siebie z Luksemburgiem i zremisowali z Azerbejdżanem w meczu rozgrywanym w Chorwacji. Co ciekawe w tych dwóch meczach Czarnogórcy ujrzeli aż trzy czerwone kartki – mówi w rozmowie z naszym portalem Wojciech Basta z Futbolu w Czarnogórze.
Bośniacki selekcjoner Czarnogóry podsumował już kilkanaście miesięcy swojej pracy. Zdaniem Hadżibegicia wiele zmieniło się zwłaszcza od ubiegłorocznej przegranej 0:7 z Anglią. Miał on nawiązać dobry kontakt zarówno z zawodnikami, jak i samą federacją. Relacje między nimi są więc otwarte, a w drużynie udało się zbudować „atmosferę zaufania”. Szkoleniowiec chce z tego powodu przedłużyć umowę łączącą go z Czarnogórą do końca bieżącego roku.
Deficyt gwiazd
Hadżibegić po wygranej 4:0 z Cyprem w ostatniej kolejce LN tonował jednak niektóre euforyczne nastroje. Podkreślił, że jego kadra raczej rzadko będzie wygrywać tak wysoko ze swoimi rywalami. Co więcej, Bośniak zaczął już chyba przygotowywać Czarnogórców do trudnej przeprawy w kolejnej edycji LN, a także w zbliżających się eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze.
Selekcjoner „Dzielnych Sokołów” chce więc stworzyć kult zwycięstwa w drużynie przy jednoczesnej akceptacji dla nieuchronnych porażek z mocniejszymi rywalami. Trudno się temu dziwić, bo do eliminacji do wspomnianego mundialu będą oni losowani dopiero z czwartego koszyka. W wyższej dywizji LN będą też mierzyć się z dużo lepszymi rywalami niż miało to miejsce w tym roku.
– Nie wydaje mi się, aby Czarnogórcy na długo zagościli w Dywizji B. Bez Stefana Savicia i Stevana Joveticia drużyna traci połowę swojej wartości. Trener Hadżibegić jest jednak doskonałym motywatorem i potrafi wyciągnąć z tej drużyny maksimum jej możliwości. Ostatnio na konferencji prasowej powiedział, że dziwi się, iż zawodnik o klasie Joveticia nie ma miejsca w podstawowej jedenastce Niko Kovaca w AS Monaco – podkreśla ekspert od czarnogórskiej piłki.
Czarnogóra uzyskała niepodległość w 2006 roku, dlatego dopiero od trzynastu lat bierze udział w międzynarodowych rozgrywkach. W pierwszych latach był to z pewnością zespół, który napsuł sporo krwi wyżej notowanym rywalom. Teraz może liczyć już jednak tylko na trzy gwiazdy: wspomnianych Savicia i Joveticia oraz Adama Marusicia z Lazio Rzym. Przynależność klubowa pozostałych zawodników nie robi większego wrażenia. Wśród nich są zresztą także piłkarze występujący w Polsce: Sasza Balić z Zagłębia Lubin i Fatos Bećiraj z Wisły Kraków.
Światełko w tunelu
Na razie ich następców na dobrą sprawę nie widać. Nie oznacza to jednak, że Czarnogóra nie ma utalentowanej młodzieży, o czym wspomina Basta. – W klubach krajowej ligi grają głównie młodzi Czarnogórcy, co może zaowocować w przyszłości. Już w tej chwili młodzi reprezentanci kraju występują w ligach zagranicznych państw pokroju Rosji, Białorusi czy Kazachstanu – mówi redaktor Futbolu w Czarnogórze.
Patrząc na same wyniki reprezentacji do lat 21, należy jednak zachować umiarkowany optymizm. Młodzieżówka Czarnogóry nie zagra w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. W swojej grupie eliminacyjnej zajęła bowiem ostatnie miejsce. Poza faworyzowaną Hiszpanią nie miała szczególnie groźnych rywali, ale lepsze okazały się także reprezentacje Macedonii Północnej, Izraela, Kazachstanu i Wysp Owczych.
– Kadra U-21 grała eliminacje praktycznie samymi zawodnikami ligowymi, a w tej chwili liga czarnogórska jest bardzo słaba. Istnieje jednak perspektywa poprawy. Karty w tamtejszych rozgrywkach rozdaje Buducnost Podgorica, klub od połowy zeszłego sezonu posiadający poważnego sponsora. Od tego czasu Buducnost zaczął działać w pełni profesjonalnie, a więc wyjeżdżać na obozy zagraniczne, kupować zawodników oraz rozwijać zaplecze z rozbudowaną odnową biologiczną – podkreśla Basta.
To właśnie na arenie wspomnianego Buducnostu swoje mecze od początku istnienia rozgrywają „Dzielne Sokoły”. Obiekt, delikatnie mówiąc, nie robi wrażenia, ale i w kwestiach infrastruktury widać poprawę. – Rząd i związek przekazują spore fundusze na poprawę stanu stadionów i zaplecza treningowego. Bardzo ciekawy kompleks powstał w Danilovgradzie, a dodatkowo remontowany jest obiekt w Niksiciu – kończy ekspert.
Na efekty z pewnością trzeba będzie jeszcze poczekać. Czarnogóra będzie zapewne miała problemy w LN, a także raczej nie obejrzymy jej w Katarze. Jej selekcjoner podkreśla jednak, że Czarnogóra wydała na świat wielu świetnych sportowców. Być może w niedalekiej przyszłości pójdzie więc śladami Macedonii Północnej, która w ubiegłym tygodniu zakwalifikowała się na Euro.