To miał być mecz, od którego ŁKS rozpocznie wędrówkę w górę tabeli. Przemawiało za tym wiele argumentów. Cracovia nie wygrała z „Rycerzami Wiosny” w Łodzi od 1962 roku. Podopieczni Jacka Zielińskiego słabo grają na wyjazdach – ostatni raz zdobyli komplet punktów w roli gości 5 sierpnia.
ŁKS z kolei czuje się lepiej jako gospodarz. Cały dotychczasowy dorobek punktowy łodzian to siedem oczek zdobytych właśnie w meczach u siebie. Jakby tego było mało, tuż przed początkiem spotkania pojawiły się pogłoski o poważnych problemach zdrowotnych właściciela „Pasów”. Profesor Janusz Filipiak według doniesień medialnych w krytycznym stanie miał trafić do szpitala. Taka wiadomość nie mogła pozostać obojętna dla zawodników gości.
Cracovia wypunktowała ŁKS
Przedmeczowe przewidywania to jednak jedno, a ekstraklasowe realia drugie. Cracovia rozpoczęła spotkanie z większym animuszem i już po 21 minutach prowadziła 2:0. A mogło być jeszcze wyżej, gdyby Rakoczy w 8. minucie wykorzystał rzut karny (pomocnik „Pasów” trafił w poprzeczkę). ŁKS nie spodziewał się tak szybkich i celnych ciosów. Łodzianie grali bez pomysłu, a jedyne zagrożenie pod bramką Madejskiego stworzyli po strzale Tejana. Postawę „Biało-czerwono-białych” w pierwszej części gry najlepiej podsumował jeden z ich kibiców w mediach społecznościowych.
Latamy jak kurczaki bez głowy. Olbrzymie przestrzenie zostawiamy przeciwnikom. Pomijając wynik, to organizacja gry wygląda to po prostu źle. Potrzebne potężne przebudzenie.
— Jacek Szwagrzak (@JacekSzwagrzak) September 30, 2023
Glik pierwszy raz na zero z tyłu
Ale po przerwie wcale nie było lepiej. ŁKS miał wprawdzie większe posiadanie piłki, stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji, ale nie miało to żadnego przełożenia na końcowy rezultat. Dość powiedzieć, że łodzianie w całym spotkaniu oddali tylko dwa celne strzały. Cracovia wyjechała zatem z Łodzi nie tylko z trzema punktami, ale również czystym kontem, co z perspektywy zespołu, który w ostatniej kolejce stracił aż pięć bramek, ma całkiem duże znaczenie. To także istotna kwestia z punktu widzenia Kamila Glika. Nowy stoper „Pasów” swoim przyjściem miał bowiem skonsolidować krakowską defensywę. W sobotę w Łodzi zrobił ku temu pierwszy krok.
Wyjazdowy koszmar ŁKS-u
Sytuacja łodzian w ligowej tabeli jest nie do pozazdroszczenia. ŁKS w tym sezonie punktuje tylko u siebie, ale od kilku kolejek robi to coraz rzadziej. Drużyna Kazimierza Moskala kompletnie nie radzi sobie też na wyjazdach. „Biało-czerwono-biali” ostatni raz wygrali w roli gospodarzy 19 lutego, jeszcze w Fortuna 1. Lidze. Po kolejnej ligowej porażce w Łodzi pojawiły się spekulacje o zmianie szkoleniowca. Chociaż Moskal cieszy się dużym zaufaniem właściciela ŁKS-u Tomasz Salskiego, nie można udawać, że nic się nie dzieje. Tegoroczne wydarzenia boiskowe do złudzenia przypominają bowiem ostatnią nieudaną przygodę łódzkiego klubu z PKO Ekstraklasą.
Cykl życia ŁKSu.
Kazimierz Moskal zatrudniony.
ŁKS robi awans do ekstraklasy.
ŁKS po pierwszej rundzie zamyka tabele.
Moskal zwolniony.
ŁKS spada do. 1 ligi.
Kazimierz Moskal wraca na ławkę ŁKS.— Kuba (@lufc1906) September 30, 2023
ŁKS zmieni trenera?
Na roszady kadrowe w ŁKS-ie nie ma co liczyć – okienko transferowe jest już zamknięte (można zatrudniać tylko graczy bez kontraktu), poza tym „Rycerze Wiosny” pozyskali latem już 10 zawodników. Ilość nie idzie jednak w parze z jakością. Być może drużyna potrzebuje zatem jakiegoś dodatkowego impulsu? Tym mogłaby być zmiana na ławce trenerskiej łodzian. Sobotnie spotkanie z trybun obserwował Dariusz Żuraw, ale w Łodzi mówi się, że bardziej prawdopodobna jest zmiana wewnątrz klubu.
Najprawdopodobniej ŁKS Łódź w meczu z Radomiakiem poprowadzi Marcin Matysiak!@lodzkisport #Łodzianie pic.twitter.com/axsCkT2xv5
— Adam Kowalewicz (@a_kowalewicz) September 30, 2023
Na trzecim poziomie rozgrywkowym świetnie radzą sobie rezerwy ŁKS-u, które trenuje Marcin Matysiak. I to właśnie on według lokalnych mediów mógłby dostać szansę na poprowadzenie łodzian w PKO Ekstraklasie. Trener drugiego zespołu ŁKS-u dobrze orientuje się w stylu gry preferowanym przez zawodników pierwszej drużyny, poza tym jego angaż nie wiązałby się z dodatkowym obciążeniem finansowym dla klubu. Należy jednak pamiętać, że podobne manewry nie zawsze wychodziły ŁKS-owi na dobre. W przeszłości funkcję pierwszego szkoleniowca łodzian dwukrotnie obejmował ich dotychczasowy asystent Marcin Pogorzała. Oba podejścia tego trenera nie zakończyły się jednak sukcesem.
Tak czy siak, łodzianie muszą zmienić coś w swojej grze. Przed nimi dwa wyjazdowe spotkania. Jeśli tendencja zostanie podtrzymana i ŁKS wróci z obu delegacji bez zdobyczy punktowej, stratę do bezpiecznej strefy będzie już trudno odrobić. I to niezależnie od tego, kto będzie trenerem łódzkiego klubu.