Cracovia, Michał Probierz i Puchar Polski – czyli wóz albo przewóz


Puchar Polski to ostatnia szansa dla Michała Probierza i Cracovii, aby zachować chociaż pozory dobrej twarzy

3 marca 2021 Cracovia, Michał Probierz i Puchar Polski – czyli wóz albo przewóz
Krzysztof Porebski / PressFocus

Cracovia nie potrafi wygrać w lidze od 12 grudnia 2020 roku, czyli momentu pokonania drużyny Górnika Zabrze. Od tego czasu ekipa prowadzona przez Michała Probierza zdołała zdobyć raptem dwa punkty na 18 możliwych. W rozgrywkach ligowych zespołowi "Pasów" ewidentnie nie idzie. Obecnie zajmują 14. miejsce w tabeli i nad ostatnią Stalą Mielec mają trzy punkty przewagi. Do tego nadmiarowa liczba słabych obcokrajowców sprawia, że aby wyjść z tego sezonu z twarzą, można już tylko pokusić się o dobry wynik w Pucharze Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Cracovia w lidze bardzo słabo punktuje. Wręcz wcale. W tym roku drużynie z Krakowa udało się uciułać tylko dwa punkty w pięciu meczach. Od razu trzeba zaznaczyć, że to nie były spotkania z tuzami polskiej piłki. Bo ani Stal Mielec, ani Podbeskidzie Bielsko-Biała czy też Warta Poznań do nich z pewnością nie należą. Od zespołu, który wygrał Puchar Polski w poprzednim sezonie, należy oczekiwać czegoś więcej w meczach z beniaminkami. Tym bardziej że wszystko wskazuje, że to właśnie między nimi rozstrzygnie się walka o utrzymanie w ekstraklasie. Ale Cracovia zachowuje się tak, jakby nie wierzyła w to, że może spaść z ligi.

 Ratować ekstraklasę… 20 obcokrajowcami

Gra zespołu Cracovii często wygląda gorzej niż słabo. Na boisku wśród zawodników nie widać większego pomysłu na grę. Mecze w wykonaniu drużyny z Krakowa są chaotyczne. Styl gry trzeba określić jako nijaki. A o tym, że nie przegrywają, decyduje szczęście albo nieporadność przeciwników. Doskonałym przykładem jest mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała, kiedy drużyna z Bielska mogła rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść w 90. minucie po szybkiej kontrze, ale do bramki wówczas nie trafił Dominik Frelek.

Głównym problemem Cracovii nie są indywidualne umiejętności zawodników, one są w kilku przypadkach ponadprzeciętne. Pelle van Amersfoort czy Sergiu Hanca to nie są przecież słabi piłkarze. W bramce jest zaś młody i dobry bramkarz Karol Niemczycki, który nie zawodzi. No ale zasadniczo to by było na tyle. Reszta zawodników albo miewa tylko przebłyski dobrej gry, albo po prostu gra bardzo przeciętnie, wręcz słabo. Przykładem jest linia ataku. Każdy z napastników, Rivaldinho, Alvarez czy też Piszczek, gra słabo, nie gwarantują oni nawet kilku bramek w sezonie. Wszyscy trzej mają łącznie tylko cztery gole, co jest bardzo słabym wynikiem. A brak bramek odbija się na lokacie w lidze.

To, co jest decydującym problemem Cracovii, to fakt, że drużyna nie funkcjonuje jako kolektyw. Na boisku nie widać walki za barwy, nie widać zaangażowania w dobro drużyny. Raczej z boku wygląda to tak, jakby każdy z zawodników przychodził tylko zrobić swoje. Albo uda się wygrać i jest fajnie, albo się nie uda i zawodnicy rozchodzą się do domów jakby nigdy nic. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, że graczowi, który w swojej karierze zwiedził pół Europy, będzie szczególnie zależeć na sukcesie Cracovii. Dziś jest w klubie, a jutro może go nie być. Proste.

Mówi się, że piłka nożna to język uniwersalny, ale jednak trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie drużyny, w której szatni mówi się w 15 językach. Integracja i stworzenie jakiejś głębszej więzi jest po prostu niemożliwe. A atmosfera to spora część sukcesu. Do tego brak większego stylu i mamy taką Cracovię, jaką mamy.

Cracovia ciągle w dół

14. miejsce w tabeli na dziesięć kolejek przed końcem sezonu i brak perspektyw na lepsze wyniki nie napawa optymizmem. Pewne jest, że Cracovia ten sezon skończy zdecydowanie bliżej dna tabeli niż góry czy nawet środka. W środowisku coraz częściej mówi się o możliwości spadku drużyny „Pasów” do Fortuna 1. Ligi. Takiej opcji nie można wykluczyć. Drużyna ma tylko trzy punkty przewagi nad ostatnim miejscem w tabeli – jedynym spadkowym.

Zespół Cracovii rozegrał już mecze z bezpośrednimi rywalami do spadku, czyli Stalą, Podbeskidziem i Wartą, żadnego nie wygrał. A przed „Pasami” już tylko teoretycznie silniejsi rywale m.in. Raków czy Piast. Szans nie wolno odbierać, ale kalendarz na pewno będzie już tylko coraz trudniejszy, a żeby się utrzymać, trzeba zacząć wygrywać. Przed drużyną ze stadionu przy Kałuży trudna końcówka sezonu. Do końca będą walczyć o ligowy byt. A czy im się uda? Trudno powiedzieć.

Michał Probierz i Cracovia – czy miłość się wypaliła?

Trener Michał Probierz pracuje w klubie z Krakowa już ponad cztery lata. Jest jednym z bardziej cenionych pracujących w ekstraklasie trenerów. To on ze średniaków naszej ligi, zarówno Cracovii, jak i wcześniej Jagiellonii, uczynił kluby, które walczyły o najwyższe miejsca w lidze. Z drużyną Cracovii wygrał Puchar Polski i Superpuchar Polski, do tego zajął 5. miejsce w ekstraklasie w sezonie 2018/2019. Był z „Pasami” w Europie, co prawda krótko, ale jednak. Poprowadził Cracovię w 147 spotkaniach, odniósł 63 zwycięstwa, zanotował 32 remisy i 52 razy przegrał. Dla klubu z Kałuży zdobył w sumie 216 punktów.

No właśnie, 147 spotkań poprowadzonych z ławki to dużo. Do tego kilka tysięcy przeprowadzonych jednostek treningowych i kilka okresów przygotowawczych. A to wszystko tylko w Cracovii, a przecież wcześniej w Jagiellonii nie było inaczej niż teraz. Cofając się dalej, w Lechii było podobnie, tylko w mniejszym okresie czasu. A więc tutaj należy postawić sobie pytanie, czy Michał Probierz się nie wypalił, czy dalej ma „ogień w oczach”?

Sam trener mówił o tym w momencie, w którym podał się do dymisji tuż po meczu z Wartą Poznań: – Ta decyzja chodziła mi po głowie od jakiegoś czasu. Myślę, że nasi zawodnicy też potrzebują nowego impulsu. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję. Trener Probierz mówi poniekąd, że nie jest w stanie dać zespołowi nowego impulsu, że nie daje rady pobudzić go do lepszej gry, walki. Ale mimo to po naleganiach prezesa Janusza Filipiaka został.

Wszyscy wiemy, jak ekspresyjnym człowiekiem i trenerem jest Michał Probierz. Najlepiej o tym świadczy jego zaangażowanie przy linii bocznej podczas meczu, gdy bardzo często dyskutuje z sędziami czy energicznie motywuje zawodników do gry. Od pewnego czasu tego nie widać. Michał Probierz przy linii stał się bardziej spokojny. Gdy nie zgadza się z decyzjami sędziego, to odpuszcza energiczną dyskusję, co widać podczas transmisji meczowych. Może to świadczyć o tym, że trener się wypalił, a ogień zgasł. Trzeba pokusić się o stwierdzenie, że prezes Cracovii decyzją o nieprzyjęciu rezygnacji Michała Probierza zaszkodził zarówno klubowi, jak i Probierzowi, przez co teraz wszystko zmierza w coraz gorszym dla Cracovii kierunku.

Puchar Polski ostatnią szansą na wyjście z twarzą?

Zdecydowanie tak. Ten sezon dla Cracovii i tak już jest spisany na straty. Drużyna, trzeba to powiedzieć wprost, kompromituje się w lidze i nie wiadomo, czy uda jej się utrzymać. Ale za to Cracovia nadal gra w Pucharze Polski. Już w środę drużyna „Pasów” na wyjeździe zmierzy się z drugoligową Chojniczanką Chojnice, która wyeliminowała Zagłębie Lubin, z którym to drużyna z Krakowa przegrała ostatnio w lidze. Pewien wniosek nasuwa się więc sam, ale mimo to to Cracovia będzie jedynym możliwym kandydatem do wygrania tego spotkania.

Jeśli Cracovia wygra, Michał Probierz co najmniej do następnego meczu może spać spokojnie. Zaś jeśli Cracovii znów powinie się noga, sytuacja trenera stanie się bardzo trudna. Na pytanie, czy Michał Probierz z Chojniczanką Chojnice gra o życie, trudno odpowiedzieć. Decyzji Janusza Filipiaka nie da się przewidzieć, ale dla wielu kibiców klubu decyzja już zapadła. Michał Probierz powinien odejść.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze