Cracovia gra na swoich warunkach i pozytywnie zaskakuje na początku sezonu


Cracovia pewnie pokonała u siebie Koronę, przez co ma komplet punktów po dwóch spotkaniach

24 lipca 2022 Cracovia gra na swoich warunkach i pozytywnie zaskakuje na początku sezonu
Łukasz Sobala / PressFocus

Martwiliśmy się trochę przed sezonem o Cracovię. Wzmocnienia nie porywały, a jednak trzeba było znaleźć następcę Pelle van Amersfoorta. Naturalni następcy sami się wykreowali w postaci wychowanków, a Cracovia notuje rewelacyjny początek sezonu. Oprócz zwycięstw całkowicie zdominowała rywali i wytrąciła im wszystkie argumenty.


Udostępnij na Udostępnij na

Karol Niemczycki w meczu z Koroną spokojnie mógł zacząć przygotowania do sobotniego wyjścia na imprezę. W drugiej połowie mógł sobie ustawić włosy na żel. Dosłownie. Gdyby zabrakło go w bramce, nikt zbytnio by się tym nie przejął. Korona nie oddała ani jednego celnego strzału, a o ile w meczu z Legią była w stanie stwarzać sobie sytuacje, o tyle Cracovia wybiła im z głowy akcje ofensywne. Destrukcja.

Cracovia grała z Koroną na swoich warunkach

Zasadnicza różnica pomiędzy podejściem Legii i Cracovii do Korony polega na tym, że Legia zagrała tak, jak „Scyzoryki” chciały, czyli obie drużyny zamiast boiska zrobiły sobie oktagon. Taki scenariusz odpowiadał zespołowi z Kielc, który piłkarsko po prostu ustępuje innym. Cracovia za to nie dała się wciągnąć w gierki Korony. To drużyna Leszka Ojrzyńskiego tańczyła tak, jak „Pasy” zagrały. Tak powinno być.

To był mecz, gdzie grała jedna drużyna. Wystarczyło tylko strzelić bramkę, która ustawiłaby mecz. Ostatecznie to Korona sama ją sobie wbiła, ale gdyby nie Grzegorz Szymusik, to „Pasy” i tak pewnie kilka minut później wyszłyby na prowadzenie. Jacek Zieliński chciał ten mecz wygrać piłkarsko, a nie „boksersko”. Korona mogła jeździć sobie na tyłkach, ale wszystkich niedostatków nie była w stanie zatuszować. A przecież w kilku sytuacjach wychodzili z ogromnych opresji. Nie raz Cracovia wychodziła z akcjami 2 na 1 lub 3 na 2.

Jak piłkarze Cracovii dochodzili do takich sytuacji? Głównie oddając piłkę Koronie i czekając na kontrataki. Jasne jest, że „Koroniarze” nie najlepiej czują się przy piłce. Fenomenalnie wykorzystywali to Michał Rakoczy i Jakub Myszor, którzy wielokrotnie nękali przeciwników. Warto docenić również, że „Pasy” nieustępliwie wykorzystywały niefrasobliwość beniaminka, który źle ustawiał się przy ofensywnych stałych fragmentach gry, przez co przy stracie piłki ofensywni gracze Cracovii mieli raj na ziemi, a przed sobą autostradę. Aż żal, że padły tylko dwie bramki, bo na bramkę Konrada Forenca poleciało aż 17 strzałów.

Zastąpili van Amersfoorta

Nie będziemy szczędzić pochwał dla ofensywnych pomocników Cracovii. Naprawdę cieszymy się, że po kilku latach oglądania różnych „piłkarskich wynalazków” mamy przyjemność pochwalić dwóch wychowanków, którzy zdecydowanie są odkryciami pierwszych kolejek. Jakub Myszor i Michał Rakoczy zachwycają szybkością, dynamiką i błyskotliwością. „Rzeźnicy” z Korony nie mogli znaleźć na nich sposobu, dlatego często kończyło się na faulach.

Być może jeszcze brakuje im liczb, bo oprócz bramki z Górnikiem są bezbarwni pod tym względem, ale Jacek Zieliński z pewnością jest zadowolony, że ma w swoim zespole takie motorki napędowe. Popełniają jeszcze mnóstwo błędów, ich wybory pozostawiają wiele do życzenia, ale do wszystkiego dochodzi się z czasem. Brakuje im jeszcze zgrania z Patrykiem Makuchem, ale już teraz widać potencjał w tej dwójce. Ciekawi nas, jak zachowa się Jacek Zieliński, gdy Yevhen Konoplyanka dojdzie do formy. Na ten moment nie chcielibyśmy oglądać Myszora ani Rakoczego na ławce. Dwa pierwsze spotkania pokazały, że mogą okazać się wartością dodaną do zespołu.

Bezrobotny Niemczycki

Cracovia jednak największe show odwala w obronie. Karol Niemczycki ma już dwa czyste konta, a oprócz kilku sytuacji w Zabrzu nie za bardzo miał kiedy się wykazać. To w dużej mierze duża zasługa trzyosobowego bloku obronnego, któremu często asystuje Mathias Hebo Rasmussen i Florian Loshaj. W ten sposób poskromili w sobotę Koronę. Wszystkie zapędy Łukowskiego czy innych piłkarzy były błyskawicznie neutralizowane. Pełna kontrola. Jeśli ten mecz miał fazy, że gra toczyła się od bramki do bramki, to „Pasy” zazwyczaj radziły sobie z niezbyt liczną reprezentacją piłkarzy z Kielc na własnej połowie, błyskawicznie odbierając im piłkę.

Nie sposób nie wspomnieć o Jakubie Jugasie. Nie spodziewalibyśmy się u stopera takich ofensywnych zapędów. U Jacka Zielińskiego odgrywa rolę prawego środkowego obrońcę, ale jeśli Otar Kakabadze pójdzie wyżej albo zejdzie do środka, to przesuwa się wyżej i z dobrym skutkiem podłącza się do gry na boku. Patrz mecz z Górnikiem, gdzie zaliczył asystę przy trafieniu Rakoczego. Ciekawą sprawą jest również fakt, że Czech ma największą liczbę podań w zespole. W defensywie jednak z Rodinem i Ghitą odwalają kawał dobrej roboty, a to jest przecież najważniejsze.

Polska Cracovia

Poradzili sobie już z Podolskim i Nowakiem na otwarcie, w drugiej kolejce poskromili Łukowskiego i Shykavkę, a w następnej kolejce czas chyba na poważniejszy sprawdzian, czyli Josue i Pawła Wszołka. Może to w tym meczu więcej szans dostaną nowe nabytki Cracovii, które cierpliwie czekają na swoje minuty, a jak już je dostają, to skrzętnie je wykorzystują. Jak na razie Benjamin Kallman, choć gra ostatnie 20 minut, robi lepsze wrażenie niż Patryk Zaucha.

Przy tym wszystkim trudno określić, czy „Pasy” jak feniks z popiołu wyjawią się jako kandydat do europejskich pucharów. Na razie dostali słabych rywali i po prostu to wykorzystali. A to przecież też trzeba umieć. Cały zespół fajnie funkcjonuje, w meczu z Koroną od pierwszej minuty zagrało aż pięciu Polaków. Niespotykane, bo przecież przypominamy, że niedawno przy Kałuży biegało dziesięciu obcokrajowców i młodzieżowiec. Pozmieniało się, ale na lepsze. Lepiej również wygląda gra „Pasów”, które po dwóch spotkaniach mają sześć punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze